Planeta Organica, Najlepszy peeling enzymatyczny do twarzy

Peelingi enzymatyczne są zdecydowanie delikatniejsze i mniej drażniące niż peelingi mechaniczne, zawierające drobinki rysujące skórę. Szczególnie cery suche i wrażliwe, a także trądzikowe lub naczynkowe powinny zrezygnować z peelingów mechanicznych na rzecz łagodniejszych sposobów usuwania martwego naskórka. Najlepszym tego typu kosmetykiem będzie preparat na bazie kwasów owocowych, które łagodnie rozpuszczą martwy naskórek pozostawiając cerę odświeżoną, miękką i młodszą. Taki jest właśnie peeling Planeta Organica.



Planeta Organica, Naturalny żel peelingujący do twarzy, do wszystkich typów skóry

"Złuszczający żel do twarzy na bazie wyciągu z organicznej papai i kwasów AHA. Działa silnie regenerująco i tonizująco oraz poprawia wchłanianie innych substancji odżywczych. Wchodzące w skład peelingu kompleksy z ekstraktów roślinnych i olejków roślinnych poprawiają mikrokrążenie, wyrównują koloryt skóry, działają odświeżająco i wygładzająco."


Kosztuje ok. 15zł/50ml, do kupienia głównie w sklepach internetowych z kosmetykami naturalnymi. Buteleczka z żelem zapakowana jest w kartonik, który jest co najmniej dwa razy za duży w stosunku do produktu. Kolorystyka bardzo mi się podoba, dodaje energii i świeżości.


Skład: Aqua enriched  with Carica Papaya Fruit Extract (organiczny ekstrakt z papai; głęboko odżywia i intensywnie nawilża skórę), Papain (papaina, enzym z papai; przyspiesza procesy odnowy komórek, wygładza skórę), Pyrus Malus (Apple) Fiber (błonnik jabłkowy; pobudza przemianę materii w komórkach skóry), Citric Acid (kwas cytrynowy; przeciwutleniacz), Lactic Acid (kwas mlekowy; usua martwy naskórek, nawilża), Bromelain (bromelaina, enzym z ananasa; złuszcza, nie podrażnia wrażliwej cery), Eclipta Prostrata Extract (ekstrakt z Bringraj; roślina ajurwedyjska;regeneruje i wzmacnia skórę), Daucus Carota Sativa Seed Oil (olej z nasion marchwi; spowalnia starzenie się skóry, nawilża i natłuszcza), Macadamia Ternfolia Seed Oil (olej makadamia; nawilża, działa przeciwzmarszczkowo), Persea Gratissima Oil (olej awokado; bogaty w witaminy, głęboko odżywia skórę), Vitis Vinifera Seed oil (olej z pestek winogron; działa przeciwzapalnie, chroni przed szkodliwymi rodnikami), Guaiacum Officinale Wood Oil (olej z gwajakowca lekarskiego; działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia), Citrus Aurantifolia (Lime) Peel Oil (olejek z limonki; działa przeciwzapalnie i ściągająco), Olea Europeae Fruit Oil (oliwa z oliwek; natłuszcza i nawilża skórę), Melia Azadirachta Oil (olej z drzewa Neem; działa przeciwzapalnie i regenerująco), Echinacea Purpurea Extract (ekstrakt z jeżówki; wzmacnia i regeneruje skórę), Linoleic Acid & Oleic Acid & Linolenic Acid (odpowiadają za prawidłowe nawilżenie skóry, wchodzą w skład cementu międzykomórkowego w naskórku), Mandelic Acid (kwas migdałowy; wygładza i nawilża), Saccharum Officinarum Extract (ekstrakt z trzciny cukrowej; nawilża i silnie regeneruje), Glycyrrhiza Glabra Root Extract (ekstrakt z korzenia lukrecji; rozjaśnia, zmniejsza zaczerwienienia, przyspiesza gojenie), Citrus Medice Limonum Fruit Extract (ekstrakt z cytryny; rozjaśnia, spowalnia starzenie skóry), Salicylic Acid (kwas salicylowy; złuszcza zrogowaciały naskórek, działa przeciwzapalnie), Retinol (witamina A; antyoksydant, chroni skórę przed starzeniem), Lecithin (lecytyna; zmiękcza i odżywia skórę, naturalny emulgator), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z rozmarynu; działa przeciwzapalnie, ujędrnia, wygłądza), Glycolyc Acid (kwas glikolowy; oczyszcza, zmiękcza i wygładza), Hydroxypropyl Starch Phosphate (naturalny zagęstnik), Panthenol (prowitamina B5; poprawia nawilżenie, łagodzi podrażnienia), Sodium Hydroxide (regulator pH), Iron Oxydes (tlenek żelaza, naturalny czerwony pigment), Benzyl Alcohol (naturalny konserwant), Dehydroacetic Acid (konserwant identyczny z naturalnym, bezpieczny), Benzoic Acid (konserwant), Sorbic Acid (naturalny konserwant).


Buteleczka z ciemnego szkła zaopatrzona została w klasyczną pompkę, dzięki której łatwo i szybko można wydobyć odpowiednią ilość produktu. Jest to też higieniczne, chroni produkt przed kontaktem z bakteriami czy powietrzem.


Sposób użycia: nanieść na czystą i wilgotną skórę twarzy delikatnymi masującymi ruchami, omijając okolice oczu. Pozostawić na 10 minut, a następnie zmyć ciepłą wodą. Peeling stosuję najczęściej podczas prysznica lub tuż przed nim, zawsze wieczorem. Nakładam na skórę kosmetyk, delikatnie rozprowadzam na skórze twarzy oraz szyi i dekoltu, czekam przepisowe 10 minut, po czym zmywam ciepła wodą. Czasem po kilku minutach odczuwam bardzo delikatne ściągnięcie, które na szczęście znika po zmyciu. Nie jest to produkt szczególnie wydajny - na pokrycie samej tylko twarzy potrzebuję czterech małych pompek, ale przy stosowaniu raz w tygodniu wystarczy na kilka miesięcy. Na szczęście nie jest też drogi, za to nadrabia działaniem!


Produkt posiada konsystencję dość rzadkiego żelu o lekkim pomarańczowym zabarwieniu, jednak nie spływa ze skóry, spokojnie można w nim także chodzić. Warto pamiętać, że w miejscach szczególnie podrażnionych lub drobnych rankach, otarciach może zapiec - w końcu zawiera dużą ilość kwasów. Podczas analizy składu zwraca uwagę, że peeling nie zawiera żadnych sztucznych substancji zapachowych. Mimo to posiada delikatny, owocowy zapach, który przywodzi na myśl egzotycznego drinka. Zdecydowanie umila wieczorną pielęgnację. Uwielbiam go!


Skóra po zmyciu żelu jest niezwykle gładka, miękka i miła w dotyku. Nie jest to zwykły peeling, który po prostu złuszcza martwy naskórek, to coś więcej! Produkt poprawia koloryt, zmniejsza zaczerwienienia oraz drobne wypryski. Ułatwia skórze odbudowę, przyspiesza regenerację i w rezultacie ujędrnia, odmładza i rozjaśnia. Pomaga także przeniknąć kolejno nałożonym substancjom głębiej w naskórek, więc jest to idealny etap w pielęgnacji nie tylko naturalnej, ale nawet azjatyckiej. Skóra nabiera blasku, pory zostają lekko przymknięte, pod światło widać, że znikają drobne nierówności spowodowane podskórnymi grudkami.


Takie działanie, skład i cena sprawiają, że to najlepszy peeling enzymatyczny do twarzy jaki kiedykolwiek miałam! Pozostaje dla mnie zagadką dlaczego wciąż jest tak mało znany, bo zasługuje na uznanie.

A czy Wy go znacie? Używacie peelingów enzymatycznych do twarzy?

Mydła z oliwek: Savon Noir Nacomi, Tureckie Beldi Planeta Organica, Aleppo Tade + pumeks Hamman

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie słyszał o tureckim rytuale Hamman, czarnym mydle albo Aleppo? Szczerze w to wątpię. Choć może nie każdy ich używał, bo i po co? Mydło to mydło i już. Ale czy na pewno? Czym czarne mydło różni się od Aleppo albo klasycznej kostki? Jakie korzyści mamy z używania czarnego mydła? Czy czarne mydło może być peelingiem?



Co to jest czarne mydło?

Jest to kosmetyk mający właściwości gomażujące i rewitalizujące. Znaczy to, że rozpuszczają i delikatnie złuszczają martwy naskórek. Dodatkowo zmiękczają skórę, wygładzają ją i odżywiają. Ogromnym ich plusem jest naturalny, prosty skład, dzięki któremu możemy mieć pewność co do jakości produktu. Czarne mydło znane jest od wieków, do dzisiaj często ręcznie robione zgodnie z oryginalną recepturą.
Kosmetyk ten pozwala na wykonanie najwyższej jakości peelingu w domu. Regularne stosowanie widocznie poprawia wygląd i stan skóry, także problematycznej, głęboko oczyszcza, usuwa zaskórniki i zapobiega wrastaniu włosków np. po depilacji. 


 

Co to jest mydło Savon Noir?

Wywodzi się głównie z Maroka oraz Syrii i jest ściśle związane z tradycyjną, starożytną, turecką metodą dbania o wygląd, zwaną rytuałem Hamman, wykonywanym w łaźniach parowych. W tradycyjnym rytuale Hamman stosuje się właśnie Savon Noir, które służy do głębokiego oczyszczania i peelingu ciała przy użyciu rękawicy Kessa. Jest ona wykonana z naturalnego włosia i służy do ścierania martwego naskórka. Savon Noir produkuje się ze zmiażdżonych czarnych oliwek oraz oliwy, dzięki czemu nie tylko oczyszcza ono skórę, ale także ją nawilża, odmładza i odżywia przy jednoczesnym zwalczaniu wolnych rodników.


Nacomi, Czarne mydło Savon Noir

Według producenta: "Savon Noir to mydło roślinne wytwarzane w Maroku tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego. Jest w 100% naturalne i bogate w witaminę E. Jest to produkt znany i ceniony na świecie ze względu na swoje walory pielęgnacyjne, oczyszczające i relaksacyjne. Może być stosowane w przypadku każdego typu cery, także wrażliwej skóry dziecka. Dodatkowo, ze względu na swoje naturalne pochodzenie nie uwrażliwia i nie zatyka porów. Posiada zapach specyficzny dla olejku oliwnego".


Koszt: ok. 15zł/100ml.

Opakowanie to niewielki plastikowy słoiczek, posiada zakrętkę i wewnątrz dodatkowe zabezpieczenie, którego nie wyrzucałam, ponieważ mydło lepiej chronić przed wilgocią. Nakrętka niestety jest dość delikatna, pękła w transporcie i moje mydło od początku miało uszkodzone opakowanie. Na szczęście nie wpłynęło to negatywnie na zawartość. Posiada bardzo trwałą etykietę.


Konsystencja i zapach: mydło jest bardzo gęste i ciągnące, o żółtozielonej barwie. Zapach ma specyficzny, powiedziałabym po prostu, że oliwkowy. Może przeszkadzać, na początku niespecjalnie mi odpowiadał, ale przyzwyczaiłam się. Podczas masowania skóry bardzo delikatnie się pieni.


Zastosowanie: najczęściej stosowałam je w formie peelingu enzymatycznego na twarz. UWAGA! Nie jest to mydło do użytku codziennego, warto o tym pamiętać, by nie podrażnić sobie skóry. Mydło bardzo mocno oczyszcza, zmiękcza naskórek, wygładza, a przy tym odżywia i nawilża skórę. Oczyszcza do tego stopnia, że skóra aż "skrzypi". Czasem miałam po nim uczucie ściągnięcia, występowało to, gdy zbyt długo trzymałam je na skórze. W moim przypadku 5 min to wystarczający czas, aby zobaczyć działanie bez negatywnych skutków ubocznych. Zawsze nakładam je na wilgotną skórę.

Właściwości: pozostawia skórę mięciutką, czystą, pozbawioną martwego naskórka, zmniejsza zaskórniki. Można stosować je także na całe ciało, ale ponieważ jest dość lepiące, zmywanie go ze skóry trwa odrobinę dłużej. Świetnie nadaje się do rytuału Hamman (max. 2 razy w tygodniu!), do czego używam pumeksu, o którym więcej na końcu wpisu.

Skład: Aqua, Potassium olivate.


Co to jest mydło Beldi?

Wywodzi się z Turcji i jest produkowane według starodawnej receptury na bazie olei z oliwek oraz ręcznika pospolitego (oleju rycynowego). Jest to mydło delikatne i naturalne. Intensywnie nawilża i odżywia skórę, idealnie sprawdza się do pielęgnacji skóry z oznakami cellulitu, tłustej, problematycznej czy tez skłonnej do podrażnień i stanów zapalnych.


Planeta Organica, Tureckie mydło Beldi do całego ciała

Według producenta: "Produkowane według oryginalnej, tureckiej receptury wytwarzania mydeł. Naturalne składniki intensywnie odżywiają i nawilżają skórę, a także pobudzają krążenie krwi i przepływ limfy. Mydło jest świetnym dodatkiem do kuracji antycellulitowej, ma właściwości antyseptyczne i pomaga w walce ze stanami zapalnymi oraz przy problematycznej skórze ze skłonnościami do nadmiernego przetłuszczania się."


Koszt: ok. 35zł/450ml.

Opakowanie to duży, plastikowy pojemnik z nakrętką. Ponieważ jest częściowo przezroczysty łatwo możemy kontrolować ilość kosmetyku. Etykieta z czasem lekko się niszczy.

Konsystencja i zapach: konsystencja jest zdecydowanie delikatniejsza niż Savon Noir. Mydło jest przyjemne w dotyku, nie ciągnące się. Wieczne są w nim kawałki zmiażdżonych czarnych oliwek, rozłożone niejednorodnie. Zapach oliwkowy, trzeba się do niego przyzwyczaić.


Zastosowanie: w odróżnieniu do Savon Noir spokojnie można używać go codziennie do oczyszczania skóry ciała. Po naniesieniu mydła na wilgotną skórę wykonujemy delikatny masaż, po czym spłukujemy.

Właściwości: mydło doskonale oczyszcza i zmiękcza naskórek, a przy tym nie podrażnia. Bardzo delikatnie się pieni podczas pocierania. Nie wysusza skóry, nie powoduje uczucia ściągnięcia. Delikatnie peelinguje, wygładza skórę, dotlenia ją i regeneruje. Przy regularnym używaniu widać różnicę, zapewne dzięki dodatkowej zawartości innych cennych składników.

Skład: Potassium Olivate, Aqua, Organic Olea Europea Leaf Oil (oliwa z oliwek: sprzyja normalizacji bilansu lipidowego, poprawia regenerację), Organic Ricinus Communis Seed Oil (olej rycynowy: regeneruje, nawilża), Eucalyptus Globulus Leaf (eukaliptus: wspomaga efekt masażu i peelingu, aktywizuje mikrocyrkulację krwi i limfy), Prunus Amygdalus Dulcis Seed Oil (olej z migdałów: nawilża, odżywia), Persea Gratissima Fruit Oil (olej z awokado: intensywnie odżywia i nawilża), Hibiscus Sudanensis Extract (cena 15zł,: poprawia nastrój), Rosmarinanus Officinalis Extract (rozmaryn), Cinnamomum Verum Bark Oil (cynamon), Thymus Vulgaris Extract (tymianek), Parfum.



Co to jest mydło Alleppo?

Tradycyjne, wywodzące się z Syrii (nazwa Aleppo pochodzi od nazwy syryjskiego miasta) mydło zawiera tylko cztery składniki (oliwa z oliwek, olej laurowy, woda, ług sodowy z soli morskiej) i ma postać kostki. Inaczej zwane jest mydłem laurowym, jest to produkt w 100% roślinny. Głęboko oczyszcza skórę, pomaga w gojeniu chorób skórnych (w tym trądzik), głęboko nawilża i odżywia skórę, a przy tym jest antyseptyczne i bezpieczne dla całej rodziny. Można go używać do mycia całego ciała, włącznie z włosami, usuwa łupież.


Tade, Mydło Aleppo w płynie, 12% oleju laurowego

Według producenta: "Mydło do każdego rodzaju skóry, szczególnie łagodne dla skóry podrażnionej. Wysokiej jakości mydło otrzymywane w wyniku saponifikacji oleju z oliwek i oleju laurowego. Chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi. Nie zawiera sztucznych barwników ani konserwantów."

Koszt: ok. 30zł/500ml. 

Opakowanie: plastikowa butelka z pompką z ciemnego tworzywa. Pompka zdecydowanie ułatwia dozowanie i higienę. Etykieta z czasem niszczeje. Możemy kontrolować zawartość.

Konsystencja i zapach: mydło jest dość rzadkie, lekko żółte, o specyficznym zapachu oliwek. Trochę lepiej się pieni niż poprzednicy.

Zastosowanie: nadaje się do codziennej higieny całego ciała, do włosów nie próbowałam. 

Właściwości: dobrze oczyszcza, ale już nie daje tego specyficznego uczucia "doczyszczenia" jak Savon Noir czy Beldi. Nie nadaje się jako peeling, ponieważ jest rozwodnione i spływa ze skóry. Faktycznie nie podrażnia. Jeżeli dokładnie przeczytaliście opis mydła Aleppo łatwo się zorientowaliście, że nie dokładnie jest to to mydło. Przede wszystkim zawiera sporo dodatków, więc można by uznać, że jest to europejska wariacja inspirowana syryjską kostką.

Skład: Potassium Laurate, Potassium Olivate, Aqua, Glycerin, Sodium Chloride, Parfum, Olea Europaea Fruit Oil, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Caprylyl/Capryl Glucoside, Potassium Benzoate, Potassium Sorbate, Laurus Nobilis Fruit Oil, Linalool, Tocopherol, Limonene, Alpha-Isomethylionene.


Porównanie wszystkich trzech mydeł: na zdjęciu wyraźnie widać różnice. Mydło Beldi jest bardzo delikatne, widoczne są w nim kawałki czarnych oliwek. Savon Noir jest bardziej zbite, ciągnące, kolor ma złocisto-zielony. Aleppo w płynie jest lejące, rzadkie, lekkożółte.


Co to jest pumeks Hamman?

Wykonany z naturalnej gliny, marokański pumeks. Doskonały do usuwania zrogowaciałego i martwego naskórka. Może być używany do ciała i/lub stóp. Stosować na wilgotną skórę. Stopy dobrze namoczyć, a następnie przystąpić do zabiegu oczyszczania skóry. Wygładza i pozostawia skórę miękką. Stosowany tradycyjnie podczas rytuału hammanu.



Pumeks jest bardzo tani, kosztuje 6,50zł/szt. Wykonany jest z gliny, więc troszkę waży, nie jest to plastik. Niemniej jest poręczny i wygodny w użyciu.


Trzymamy go za krótką rączkę, dzięki temu łatwo można nim manewrować i masować skórę. Na stopce posiada drobne rowki, które masują skórę i usuwają martwy naskórek. Stosuję go następująco: nawilżam skórę, nakładam mydło na bazie oliwek, chwilę odczekuję, po czym masuję nim skórę. Staram się nie dociskać go zbyt mocno, bo pumeks jest dość konkretny, przez co jest skuteczny.


Skóra po masażu pumeksem jest pobudzona, rozgrzana, gładka i miękka. Przy regularnym stosowaniu widzę poprawę, szczególnie na udach. Nawet krótkie używanie pobudza krążenie, dodaje energii, relaksuje i, przynajmniej mam taką nadzieję, w rezultacie pomaga zmniejszać cellulitis. Jest to proces długotrwały, ale i przyjemny.


Jak widzicie lubię oliwkowe mydła, mydło czarne i spółkę. Nie są to zwykłe myjadła, warto więc znać właściwości poszczególnych "odmian" i używać ich zgodnie z przeznaczeniem, bo są skuteczne. Lubię, gdy podczas mycia odżywiam i nawilżam skórę albo ją odmładzam. Mam wtedy poczucie, że nie marnuję swojego czasu :)

Znacie któreś z tych mydeł? Lubicie czy nie widzicie nic szczególnego w starożytnych rytuałach?

Top 10 czyli dobre kosmetyki do 10 zł

Uwielbiam czytać subiektywne listy ulubieńców, ponieważ znalazłam w ten sposób mnóstwo perełek, które sama pokochałam całym sercem. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami własną listą top 10 tanich, a dobrych produktów, których cena nie przekracza 10zł. Takich, do których ciągle wracam - co przy osobowości pełnej ciekawości i wielbiącej nowinki jest dużym komplementem. Zapraszam.

Top 5 produktów do twarzy

1. Pomadka z peelingiem Sylveco, chyba już jest nawet słynna. Zakochałam się w niej od pierwszego użycia i do tej pory zużyłam całe trzy opakowania. Uwielbiam ją za wszystko: świetny "jadalny" skład, zapach, działanie. Genialnie nawilża i wygładza usta, dzięki czemu wszelkie pomadki dobrze wyglądają i nie przesuszają ust (np. matowe). Pięknie pachnie! Kosztuje 9,50zł.


2. Tonik zwężający pory, Ziaja Liście Manuka świetnie sobie radzi ze swoim podstawowym zadaniem czyli reguluje pH skóry. Delikatnie przymyka pory, ale nie jest to efekt spektakularny. Lubię go szczególnie za świeży, relaksujący zapach i działanie nawilżające, denerwuje mnie natomiast atomizer, który z kolei dla innych jest atutem. Niemniej jest to produkt wart uwagi, zwłaszcza, że kosztuje ok. 8zł.


3. Niebieska glinka, moja jest marki Calaya (sklep m.in. z półproduktami kosmetycznymi). Wielbię ją nie tylko za świetny kolor, dzięki któremu bawię się czasem w Smerfetkę, ale także - a może przede wszystkim - za efekty, jakie gwarantuje. Glinka jest delikatna, nigdy mnie nie podrażniła, ale zawsze przestrzegam podstawowych zasad (link poniżej). Doskonale odświeża cerę, przymyka pory, dotlenia, dostarcza cerze minerałów. Jeżeli mieszkasz w mieście to glinka idealna dla Ciebie. Efekt już po pierwszym użyciu był na tyle zachwycający, że czuję się od niej uzależniona! Kosztuje jedynie 8zł/50g.


4. Serum z kwasem migdałowym DIY. Mam świadomość, że nie należy się bawić kwasami i niektóre z Was się tego boją, ale to serum jest bardzo łatwe w wykonaniu, a skuteczne. Wystarczy wymieszać ze sobą dokładnie odmierzone ilości półproduktów i cieszyć się piękną, gładką cerą pełną blasku. Serum robiłam dwukrotnie i na pewno do niego wrócę. Koszt to ok. 4-5 zł za 50 ml w zależności od cen półproduktów.


5. Delia, Henna do brwi czyli kolejny kosmetyk, który często mi towarzyszy. Ładnie podkreśla brwi, a jest banalnie łatwa w obsłudze. Po jej użyciu mam spokój z kredkami, żelami czy cieniami na 1,5-2 tygodnie. Zużyłam już kilka opakowań i mam następne, które czeka na wakacje. Kosztuje 2zł.


Top 3 produkty do dłoni


6. Planeta Organica, Krem do rąk z kakao. Jeżeli jesteś zadeklarowaną miłośniczką czekolady - jak ja - gwarantuję, że zakochasz się w tym kremie równie mocno! Zapach jest wprost nieziemski, kakao w wersji naturalnej, bez chemicznej nuty. Do tego dochodzi doskonałe działanie na skórę dłoni i możliwość stosowania zarówno w ciągu dnia jak i na noc. Cudo kosztuje 10zł.


7. Cztery Pory Roku, Zimowy peeling do rąk. Nie jest to produkt łatwo dostępny, ale zdecydowanie wart poszukania. Przede wszystkim obłędnie pachnie żurawiną, identycznie jak krem do rąk z tej samej serii (swoją drogą równie świetny!). Zawiera co prawda parafinę, ale jestem w stanie ją tolerować, tym bardziej, że peeling na bazie soli dokładnie wygładza skórę usuwając wszelkie suche skórki czy zrogowacenia. Kosztuje 10zł w zestawie z kremem do rąk (najczęściej dostępny jest w okresie świątecznym).
Więcej o żurawinowym peelingu oraz kremie do rąk


8. 2x5, Balsam do paznokci to produkt inny niż wszystkie. Maleńki słoiczek kryje w sobie bure mazidło o trochę dziwnym zapachu, jednak doskonałego działania nie mogę mu odmówić. Bardzo dobrze natłuszcza, nabłyszcza i uelastycznia naturalną płytkę paznokcia, przez co wygląda ona zdrowiej. Jedyny minus jaki widzę (oprócz pochodnej formaldehydu jako konserwant) to fakt, że nie da się go użyć pod kolorowy lakier, przez krótki czas trzeba więc nosić "nagie" paznokcie. Kosztuje ok. 7zł.


Top produkty do higieny


9. Himalaya, Wybielająca pasta do zębów. Teoretycznie nie jest to kosmetyk, o jakim pisze się posty, ale ja nie widzę nic złego w paście do zębów. Ta ma fajny skład, nie zawiera bowiem fluoru, natomiast zamiast tradycyjnych chemicznych środków wybielających posiada ekstrakty roślinne i enzymy z papai i ananasa. Słodki smak może być przyjemną odmianą od chemicznej mięty, choć mnie po jakimś czasie zmęczył. Jej działanie mnie zachwyciło bowiem dobrze wybiela zęby usuwając osad z kawy czy herbaty i jest to różnica widoczna gołym okiem.  Kosztuje ok. 10zł. 


10. LPM, Olejek do mycia Orzech Laskowy, o którym pisałam całkiem niedawno. Szczególnie urzekł mnie jego nieziemski zapach, który zdecydowanie umilał codzienny prysznic i spodobał się nawet mojemu mężowi. Dodatkowo nie zauważyłam, żeby wysuszał skórę, a nawet delikatnie ją nawilżał. Szczerze pisząc zatęskniłam za nim już drugiego dnia po wykończeniu i na pewno kupię kolejną butelkę. Kosztuje 10-12zł, często jest w promocji.


Tak się przedstawia moje top ten z ostatnich miesięcy. Koniecznie dajcie znać czy znacie te kosmetyki i czy u Was także znalazły by się na podobnej liście? A może polecicie mi własne ulubione produkty?

Planeta Organica: Krem do rąk z kakao

Kremy do rąk zużywam stale, może nie w ilościach hurtowych, bo zdarza mi się o nich zapomnieć na cały dzień i przypomnieć dopiero wieczorem, ale na pewno w znacznych. Zazwyczaj mam otwarte kilka tubek naraz, rozlokowane strategicznie w całym domu i torebce. Krem kakaowy od dawna mi się marzył, choćby ze względu na zapach.W końcu kocham czekoladę, ale ze względu na kalorie staram się ograniczać jej spożycie najlepiej do zera. Czy jednak da się zastąpić smak zapachem?

Planeta Organica, Krem do rąk Organiczne kakao



Krem kupimy w brązowej tubce z miękkiego plastiku, więc dosyć łatwo będzie wydobyć go do ostatniej kropelki. Szata graficzna podoba mi się, jest raczej minimalistyczna, kojarzy się z czekoladą i kakao, przemyślana.


Napisy na tubce są oczywiście po rosyjsku, na szczęście dystrybutor ma obowiązek w takim przypadku nakleić etykietkę po polsku. Etykieta dość szybko się ściera, żałuję, że nie zrobiłam zdjęć od razu, na pewno lepiej by to wyglądało :) Na szczęście tekst nadal jest czytelny.


Wygodny korek na klik precyzyjnie odmierza odpowiednią ilość kremu, jako ze otwór nie jest zbyt duży. Zauważyłam jednak, że krem zasycha i szybko go brudzi, trzeba często przecierać korek, by utrzymać go w czystości. Przed pierwszym użyciem należy zerwać aluminiowe zabezpieczenie, więc mamy pewność, iż nikt przed nami kremu nie używał.


Skład: zaraz po wodzie mamy tu masło kakaowe i to naprawdę czuć w tym kremie. Szczegóły poniżej. Pod koniec mamy także kompozycję zapachową, więc aromat nie jest w 100% naturalny, mimo to zupełnie tego nie czuję.


Sam krem jest biało-beżowy. Ma dość lekką, kremową konsystencję. Niesamowicie wręcz pachnie kakao i to jak najbardziej słodkim, a nie gorzkim. Uwielbiam go wąchać, czuję się jakbym wróciła do lat dzieciństwa, a mama niosła mi kubek parującego napoju na bazie mleka :) Zapach jest niezwykle naturalny i realistyczny, w dodatku dłuższy czas utrzymuje się na skórze. Coś cudownego dla takich czekoladoholiczek jak ja!


Krem szybko się wchłania i pozostawia ledwo wyczuwalną, delikatną warstewkę na skórze. Nie jest ona tłusta i np. dotykając kartki papieru na pewno nie zostawimy na niej śladu. Dzięki temu świetnie sprawdza się w ciągu dnia np. po sprzątaniu, zmywaniu lub w razie potrzeby odczuwalnej suchości i dyskomfortu.


Krem nawilża i to zdecydowanie na dłużej niż choćby glicerynowe receptury, które u mnie bardziej wysuszają niż nawilżają. Skóra dłoni dzięki niemu się uelastycznia, ujędrnia, staje się odporniejsza na niekorzystne warunki zewnętrzne. Zauważyłam też bardzo pozytywny wpływ na skórki wokół paznokci, które są zmiękczone i nie wymagają dodatkowych kosmetyków. Na noc stosuję trochę grubszą warstwę niż w ciągu dnia, a rano dłonie są w doskonałej kondycji, miękkie, nawilżone, gładkie i to na długo. Przy nim często właśnie zapominam o smarowaniu rąk w ciągu dnia, bo zwyczajnie nie odczuwam takiej potrzeby!


Pokochałam go miłością bezgraniczną za zapach i działanie. W dodatku ma świetną wydajność, dzięki temu, że jest aż tak skuteczny, więc będę mogła się nim jeszcze dłuuugo cieszyć. Kiedy się skończy (pfu pfu, oby nigdy) na pewno kupię kolejną tubkę.

Rzadko mi się zdarza odkryć krem, który jest idealny zarówno na dzień jak i na noc, a przy tym ma niezły skład i obezwładniający zapach. Dołącza więc tak oto do stadka moich ulubieńców!

Znacie? Lubicie zapach czekolady lub kakao?

Planeta Organica Africa, Krem do stóp z masłem mango

Rosyjskie kosmetyki jakiś czas temu przebojem wdarły się na polski rynek i szturmem wzięły świat blogerski. Różne krążą na ich temat opinie, ale stanowczo przeważają pozytywne, pochwalne i entuzjastyczne. Ciekawa ich byłam, nie powiem, bo ciekawość to jedna z moich silniejszych cech. Byłam dzieckiem, które musiało paluchem dotknąć ognia i samo przekonać się czy parzy i czy mama czasem nie przesadza. Tak mi zostało do dzisiaj, choć połączyłam to ze zdrowym rozsądkiem i np. narkotyków nie tykam, nawet z ciekawości. A poza tym... mango! Uwielbiam je!

Planeta Organica Africa
Krem do stóp
z organicznym masłem mango
dla pękającej skóry stóp


Krem kupimy w kartoniku, z którego nie znając języka rosyjskiego niczego się nie dowiemy, oprócz składu i pojemności. Na szczęście jest polska etykietka z podstawowymi informacjami. Kosztuje 12zł/75 ml, do kupienia chyba głównie przez internet np. TU.



Szata graficzna nawet mi się podoba, przeważa brąz z różem i złote elementy. Choć mimo wszystko jest jakaś taka zbyt oczywista. Podoba mi się, że z obu stron mamy zabezpieczające naklejki, mamy więc pewność, że przed nami nikt się do kremu nie dobierał.


Tubka utrzymana jest dokładnie w tej samej kolorystyce. Korek na klik jest solidny, sam się nie otworzy. Swobodnie stoi "na głowie".


 Skład: Słynne "aqua with infusions" (co można rozumieć jako "hydrolat z") masła mango (podobno 20%; nawilża, natłuszcza, regeneruje, wygładza), Daniellia Oliveri Bark Extract (ekstrakt z afrykańskich drzew Copal; przyspiesza odnowę komórkową, regeneruje, jest antyoksydantem i posiada np.właściwości przeciwgnilne), ekstrakt z eukaliptusa (regeneruje, goi podrażnienia, właściwości przeciwgrzybiczne, dezodoryzujące, antybakteryjne, antyseptyczne, przeciwbólowe), panthenol (nawilża, łagodzi, przyspiesza regenerację), witamina E (antyoksydant), Sodium Stearoyl Glutamate (stabilizator emulsji), guma ksantanowa (zagęstnik), kwas cytrynowy (regulator pH, konserwant), konserwanty, zapach.



Konsystencja jest bardzo fajna, dość treściwa, nie jest tępa, więc łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Zapach ma wspaniały, kojarzy mi się trochę z gumą balonową lub owocowym sorbetem, jest przyjemny i niezbyt intensywny, dzięki czemu nie męczy nosa. Kolor standardowo biały.
Połowę kremu zużyłam do stóp, czyli zgodnie z przeznaczeniem - żadnych spektakularnych rezultatów nie zauważyłam. Mam skłonności do rogowacenia, które szczególnie widać latem i zimą, dlatego zdecydowałam się na wersję przeznaczoną do pękającej skóry. Krem w żaden sposób nie wpłynął na moje pięty, ani pozytywnie ani negatywnie. Owszem, stopy u góry były miękkie i nawilżone, ale podbicie bez zmian, a głównie tego oczekiwałam. Myślę, że fajnie się sprawdzi u osób, które nie mają dużych problemów ze stopami.
Drugą  połowę zużyłam do rąk. Za tym sposobem przemawia też fajny zapach, który przyjemnie poczuć podczas aplikacji. Używam go przeważnie na noc, rano dłonie są miękkie i przyjemne w dotyku, nawilżone, gładkie, nie są szorstkie ani styropianowe. Na dzień też się nadaje, bo dość szybko się wchłania, ale zostawia pielęgnującą warstwę, na szczęście nietłustą, choć wyczuwalną. Nie brudzi klawiatury ani papieru np. w pracy.


Polubiłam go, ale raczej do rąk jako krem na noc. Nie wiem czy kupię go ponownie, spodziewałam się jednak czegoś innego, a dokładnie wspaniałego działania na moje stopy.

Znacie coś tej marki? Kuszą mnie szampony i to baaardzo!
Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj