Koreańskie kosmetyki z dobrym składem iUNIK. Serum beta-glucan i olejek do demakijażu - recenzje/opinie

Koreańskie kosmetyki cały czas są bardzo popularne w Polsce, a grono fanów stale rośnie. Wśród koreańskich marek coraz więcej jest takich, które oferują starannie dobrane składy, pełne ciekawych substancji aktywnych, antyoksydantów i nawilżających. Coraz więcej jest też kosmetyków czy całych serii produktów właściwie naturalnych! Jakiś czas temu odkryłam markę iUNIK, która przekonała mnie właśnie składami. Wszystkie kosmetyki świetnie sprawdzają się w swojej roli, spełniają obietnice producenta, a serum Beta Glucan jest moim hitem 2019 roku!



iUNIK, Beta Glucan Power Moisture Serum, Nawilżające serum do twarzy z beta glukanem


Beta Glucan w serum pochodzi z drożdży i jest substancją silnie nawilżającą skórę oraz chroniącą ją przed przesuszaniem. Podobnie jak kwas hialuronowy, beta-glukan jest składnikiem zapobiegającym utracie naturalnej wilgoci skóry, ale o 20% silniejszym. Dodatkowo beta glukan wygładza, pomaga w walce ze zmarszczkami oraz posiada zdolność wzmacniania bariery ochronnej skóry, dlatego jest polecany w pielęgnacji skóry dojrzałej lub z oznakami starzenia. Stymuluje też syntezę kolagenu, zmniejsza drobne linie mimiczne i zmarszczki. Działa gojąco i łagodząco, dlatego jest cennym elementem pielęgnacji skóry wrażliwej, podrażnionej, suchej. Szczególnie cenny dla osób, które nie mogą stosować takich składników przeciwzmarszczkowych jak retinol lub kwasy złuszczające (AHA, BHA), a które potrzebują w pielęgnacji składnika ujędrniającego i zwiększającego produkcję kolagenu i elastyny w skórze. Z kolei właściwości przeciwzapalne i przyspieszające gojenie ranek sprawiają, że beta glukan jest idealnym składnikiem kuracji dla skór trądzikowych, łatwo się zanieczyszczających, tłustych. Polecany też po opalaniu, ponieważ przyspiesza odbudowę skóry, łagodzi zaczerwienienia i jest antyoksydantem.


Serum z beta glukanem marki iUNIK - opinie

przeznaczone jest dosłownie do każdego rodzaju cery. Kosztuje ok. 80 - 99,99 zł/50 ml i jest kosmicznie wydajne (istnieje też wersja 15 ml). Kartonik skrywa szklaną, przezroczystą buteleczkę z pipetą, co sprawia, że nabieranie produktu jest szybkie, precyzyjne i higieniczne. Nawilżające serum iUNIK konsystencją przypomina dość gęsty żel, całkowicie przezroczysty. Posiada ledwo wyczuwalny zapach fermentowanych winogron (przynajmniej tak mi się kojarzy). Nie przeszkadza mi to, bo jest naprawdę delikatny, można się do niego szybko przyzwyczaić i nie utrzymuje się długo na skórze. Serum nakładam na oczyszczoną skórę zwilżoną hydrolatem i lekko wklepuję. Jeśli nałożymy za dużo produktu może się lekko lepić, ale szybko da się "wyczuć" odpowiednią ilość. Warto beta glukan wklepywać też w okolice oczu oraz szyję - tam, gdzie szybciej powstają zmarszczki. Na serum nakładam jeszcze krem. Beta glukan nie podrażnia, nie "zapycha", jest silnym, żelowym humektantem. 

  • Beta glukan z drożdży jest bardzo podobny w działaniu do kwasu hialuronowego, tylko jest silniej nawilżający i szybciej działa! Łagodzi podrażnienia, redukuje zaczerwienienia, podobno nawet przebarwienia (nie jestem w stanie tego osobiście sprawdzić, ponieważ przebarwień nie mam).

Obecnie stosuję beta glukan od dwóch miesięcy praktycznie codziennie, najczęściej rano i wieczorem lub tylko wieczorem. Moja skóra w ekstremalnie szybkim czasie, bo już po niecałych trzech tygodniach zyskała na nawilżeniu. Skóra jest mięciutka, gładka, miła w dotyku i to na dłużej niż do zmycia kremu. O suchych skórkach mogę zapomnieć - i to pomimo jesieni, a więc ciągłych zmian temperatur (rano już bywało nawet -1, a w pomieszczeniach 22-25!). Ale to, co mnie zaskoczyło najbardziej i jednocześnie najmilej - beta glukan rozjaśnia zaczerwienienia! Moje "naturalnie" zaróżowione policzki i pierwsze oznaki pękniętych naczynek wyraźnie zbladły, rozjaśniły się i znikają! Skóra jest zdrowo rozświetlona, nawilżona, jędrna i gładka. Cudo!


Skład: Serum zawiera 98% czystego beta-glukanu z drożdży w towarzystwie Sodium PCA (składnik naturalnego czynnika nawilżającego NMF, nawilża i uelastycznia warstwę rogową naskórka, posiada zdolność penetrowania w głąb naskórka, zapobiegając wysuszeniu skóry). Obie substancje dopuszczone są do stosowania w kosmetykach naturalnych, a to już cały skład.


iUNIK, Olejek do demakijażu z emulgatorem, Calendula Complete Cleansing Oil


Koreańskie olejki do demakijażu są naprawdę dobre - kto miał choć raz, ten wie o co chodzi. Wyróżnia je przede wszystkim konsystencja. Mimo, ze nadal jest to olejek to o wiele lżejszy i dużo łatwiej spłukiwalny. Dzięki zawartości emulgatora olejek rozpuszcza i usuwa ze skóry wszystkie zanieczyszczenia jak makijaż, sebum, całodniowy brud. Głęboko oczyszcza pory "wyciągając" z nich więcej niż sam żel czy pianka. U mnie olejek jest pierwszym krokiem dwuetapowego oczyszczania, natomiast spokojnie można go też stosować solo.

Olejek hydrofilowy z emulgatorem do demakijażu iUNIK - opinie koreańskich kosmetyków 

posiada wodnistą konsystencję, żółtawe zabarwienie i bardzo delikatny, bliżej nieokreślony zapach. Nie zawiera kompozycji zapachowej ani barwników! 2-3 pompki wystarczą do umycia twarzy wraz z szyją, więc wydajność jest świetna! Kosztuje ok. 85 zł/200 ml, a w ciągu 2 m-cy codziennego używania ubyło ledwo 1/3 opakowania. Wynika z tego, że butelka wystarczy na ok. pół roku codziennego stosowania raz dziennie (PAO 12 m-cy). Olejek w połączeniu z wodą tworzy mleczno białą emulsję, która gładko sunie po skórze umożliwiając dokładny masaż. Myję nim także oczy, ponieważ nie szczypie i nie powoduje zamglenia (na pewno wiecie o co chodzi). Olejek świetnie zmywa makijaż, także wodoodporny eyeliner, bazę pod cienie NYX'a, tusz, podkład (u mnie minerały), matowe pomadki - wszystko. Pozostawia skórę czystą, nietłustą, ale z lekko wyczuwalną satynową powłoczką, dlatego w kolejnym etapie używam pianki. Nie spowodował żadnego podrażnienia, nie "zapycha" też skóry, a przypomnę, że jestem posiadaczką cery tłustej.

Skład (zdjęcie wyżej, po prawej): Mieszanka olei (słonecznikowy, rzepakowy, jojoba, makadamia, olej z kwiatu jagodlinu wonnego) uzupełniona o ekstrakt z nagietka oraz dwa emulgatory.


iUNIK, Łagodna pianka do mycia twarzy, Centella Bubble Cleansing Foam


Mój obecnie ostatni etap wieczornego oczyszczania twarzy (nie licząc toniku) to delikatna, puszysta pianka o lekko słodkim, ziołowym zapachu również marki iUNIK. Plastikowa butelka z pompką skrywa 150 ml płynu i kosztuje ok. 70 zł. Wydajność jest jeszcze lepsza niż olejku - w dwa miesiące zużyłam niecałe 1/4 opakowania! PAO 12 m-cy.

Pianka do mycia twarzy iUNIK - recenzja

jest puszysta, choć po wydobyciu potrafi się lekko rozlewać, nie jest bardzo sztywna. Sprawia to, że konsystencja jest miękka i przyjemna dla skóry - łatwo się nią masuje twarz, a bąbelki wcale szybko nie pękają. Pianki można też spokojnie używać solo np. rankiem, ponieważ dobrze myje skórę. Pozostawia lekkie uczucie ściągnięcia, ale nie na tyle silne, aby było nieprzyjemne, raczej kojarzy się z dobrze oczyszczoną skórą. Pianka zastosowana po olejku do demakijażu iUNIK doskonale i szybko domywa wspomniane uczucie satynowej warstwy. Użyta solo np. rano pomaga dokładnie pozbyć się resztek wieczornej pielęgnacji oraz kurzu i sebum wyprodukowanego przez noc.  Myję nią też oczy - nie powoduje pieczenia czy swędzenia. Łatwo się zmywa.

  • Pianka świetnie się sprawdzi do łagodnego, ale skutecznego oczyszczania skóry tłustej, zanieczyszczonej, problematycznej, ale i wrażliwej czy z pierwszymi oznakami starzenia.

recenzja pianka iunik misun

Skład pianki iUNIK (szczegóły na zdjęciu poniżej): 69% składu stanowi hydrolat z wąkrotki azjatyckiej (bardzo cennej rośliny, znanej m.in z właściwości łagodzących, oczyszczających i wygładzających skórę), następnie znajdziemy tu m.in. kilka detergentów (substancji myjących), hydrolat z drzewa herbacianego (wspomaga właściwości oczyszczające i działa przeciwzapalnie), kilka roślinnych ekstraktów i łagodzącą alantoinę.


Kosmetyki pochodzą ze sklepu Misun.pl, który oferuje wysyłkę z Polski oryginalnych kosmetyków koreańskich marek takich jak: iUNIK, CORX, Benton, Klairs, Missha i jeszcze kilku innych. Sklep umieszcza składy INCI przy opisie kosmetyku, co ogromnie mi się podoba i jest wielkim plusem, ponieważ ułatwia dobór odpowiedniego produktu. Dodatkowo czas oczekiwania na wysyłkę jest krótki, a paczki są dobrze zabezpieczone przed uszkodzeniem, a w gratisie dostajemy próbki. Misun.pl poprosił mnie o recenzję powyższych kosmetyków.


Lubicie dwuetapowe oczyszczanie skóry? Słyszeliście już wcześniej o wspaniałych właściwościach beta glukanu? Używacie kosmetyków koreańskich?

Maska OMG! 4w1 Double Dear, koreański zabieg multimasking na twarz

Jak wiecie bardzo lubię wszelkiego rodzaju maseczki i używam ich z przyjemnością kiedy tylko mogę. Maseczki dzielę na trzy różne typy: oczyszczające (głównie glinki), nawilżające (głównie płachty) i odżywcze (głównie gęste kremy). Podział ten jest prosty, ale ważny, ponieważ MASKA MASCE nierówna! Zupełnie inny efekt osiągniemy stosując glinkę z hydrolatem, a zupełnie inny nakładając gotową płachtę bawełnianą z lekkim, żelowym serum. To, jakiej użyję maseczki zależy od aktualnych potrzeb cery i zauważyłam, że w moim przypadku różnorodność sprawdza się lepiej niż kurczowe trzymanie jednej maseczki. 


opakowanie-omg-double-dear-4w1

Multimasking

Idąc dalej tym tropem - zdarza mi się używać kilku maseczek jednocześnie (tzw. multimasking), co jest moim odkryciem ostatnich miesięcy! Logicznie rozumując różne partie twarzy mogą, choć nie muszą, mieć zupełnie różne potrzeby (cera normalna prawdopodobnie nie ma aż takich wymagań, tylko ile znacie osób z cerą normalną? no właśnie!). W moim przypadku podział wygląda najczęściej tak:

  • strefa pod oczami wymaga nawilżenia i ujędrnienia - stosuję płatki pod oczy i bardzo tanią, a jednocześnie z sensownym składem maseczkę Isana (tak, tą za 1,99 zł maseczkę pod oczy i usta w szaro-białej saszetce na 4 zabiegi - serdecznie polecam! oczywiście kupuję w Rossmannie),
  • czoło i nos, a czasem także policzki - które się trochę przetłuszczają, staram się intensywnie nawilżać, aby regulować wydzielanie sebum, a jednocześnie przymykać pory (pamiętajmy, że pory są skórze potrzebne, nie da się ich "usunąć", ale można je zwężyć, np. wit. B3 jest w tym świetna),
  • broda natomiast często jest zanieczyszczona - wiem, że to dość nietypowe, ponieważ najczęściej słyszę, że dziewczyny mają problemy z czołem i/lub nosem - dlatego okolice brody najczęściej staram się dobrze oczyszczać np. glinkami, szczególnie zieloną i czarną,
  • szyja - tak, dla mnie szyja również jest "częścią" twarzy i o nią dbam podobnie jak o resztę, to na szyi najszybciej widać upływający czas - staram się ją nie tyle nawilżać, co ujędrniać skórę i odżywiać, najczęściej grubszą warstwą kremu na noc.

Tak wygląda domowy multimasking u mnie, co nie znaczy, że zawsze się do niego stosuję. Najważniejsze to dobrać produkty do aktualnego stanu cery, a ten się zmienia choćby wraz z porami roku, dietą czy cyklem miesięcznym (hormony). Zdarza mi się również korzystać z gotowych zestawów, a wtedy stosuję się do instrukcji. Zapraszam dzisiaj na recenzję zabiegu 4w1 OMG! Double Dear.

Poniżej skład płatków pod oczy (krok 1) i kremu nawilżającego (krok 4)
sklad-omg-double-dear

Zabieg Double Dear 4w1 OMG! Kit Zone System Mask recenzja

Zabieg polega na strefowej detoksykacji, tonizacji i rewitalizacji twarzy. Jedna sporej wielkości saszetka zawiera kompletny zabieg, składający się z czterech kroków (płatków pod oczy, dwóch rodzai maseczek i kremu), które wykonujemy w odpowiedniej kolejności. Opakowanie zawiera cztery oddzielne komory, co jest bardzo wygodne i higieniczne.

Krok 1 

Złote płatki pod oczy

W oznaczonej saszetce znajdziemy płatki pod oczy z 24-karatowym złotem. Mają one wygładzić drobne zmarszczki, działać regenerująco i rozjaśniająco na delikatną skórę pod oczami. Opakowanie wygodnie się otwiera rękami, nie trzeba używać nożyczek. Wewnątrz (przynajmniej w moim opakowaniu) znalazłam płatki oddzielone od zabezpieczających je pasków (widocznie same się oddzieliły w transporcie). Paski te miały za zadanie m.in. chronić płatki przed wyschnięciem, przez co moje były trochę mniej nawilżone niż powinny być. Mimo wszystko spełniły swoją rolę i dobrze przylegały do skóry. Pachną! Nie mają naturalnego składu i kilka grzeszków by się znalazło.


Recenzja

Złote paski pod oczy same się nie przesuwają i jeśli nie będziemy ich dotykać to nie powinny wchodzić w oczy. Bardzo łatwo się zdejmują, nie ciągną skóry. Po zabiegu skóra pod oczami jest wyraźnie lepiej nawilżona i rozjaśniona. Widzę, że cera w miejscach, gdzie były przyklejone płatki jest jaśniejsza niż pozostała część twarzy. Skóra jest też bardzo delikatnie napięta - nie jest to może spektakularny efekt, ale jest. Warto wspomnieć, że skóra po zabiegu delikatnie się klei. Jestem z nich zadowolona i chętnie kupiłabym je oddzielnie :)

Poniżej skład maski oczyszczającej (krok 2) oraz tonizującej (krok 3)
double-dear-maseczki

Krok 2 

Oczyszczająca maska z tlenkiem węgla

W większej saszetce znajduje się maska z tlenkiem węgla na tzw. strefę T (czoło i nos). Ma ona za zadanie  głęboko oczyszczać i zmniejszyć pory. Maska w postaci gęstej pasty wygląda jak zwykła, rozrobiona już glinka. Łatwo się rozprowadza na skórze i nie wysycha tak szybko, choć gdy trzymamy ją dłużej oczywiście przyschnie. Dodatkowo można twarz podczas zabiegu spryskiwać np. hydrolatem lub wodą termalną.

Krok 3

Maska kukurydziana na policzki i brodę

Maska typu kaolin na strefę U (policzki i broda). Podobno rewitalizuje, liftinguje i tonizuje skórę. Jest to bardzo gęsta pasta o różowym kolorze. Dość dobrze się ją rozprowadza, ale trzeba robić to szybko i sprawnie, ponieważ bardzo szybko wysycha i to do tego stopnia, że pęka i potrafi się kruszyć. Warto ją częściej spryskiwać, aby nie podrażniła cery.

Recenzja masek

Obie glinki posiadają swój specyficzny zapach, ale są także delikatnie perfumowane. Nie mają naturalnego składu, zawierają kilka substancji, bez których mogłyby się obejść. Po zmyciu całej twarzy i pozbyciu się obu glinek skóra wygląda naprawdę pięknie. Jest gładka, oczyszczona, a pory przymknięte. Wyraźnie widzę, że jakieś pojedyncze wypryski, które często się pojawiają w pewnym momencie cyklu są ukojone, a zaczerwienienia zdecydowanie jaśniejsze. Natomiast w miejscach, w których glinka za mocno przyschła (szczególnie przy brzegach) pojawiło się niewielkie zaczerwienienie, które szybko zniknęło po zmyciu  (dokładnie tak samo mam z czystą glinką, dlatego lepiej nie dopuszczać do zasychania). W większości skóra nie jest podrażniona. Widać, że jest rozjaśniona i wygląda bardzo dobrze. Maski są fajne, jeśli nie lubicie same rozrabiać glinek.

Krok 4

Krem nawilżający

Jego zadaniem jest przywrócenie skórze odpowiedniego poziomu nawodnienia. Jest to ostatni krok zabiegu, który jest dostępny w jednym poręcznym opakowaniu.

Recenzja kremu nawilżającego

Krem posiada konsystencję żelową, przez co bardzo dobrze się rozsmarowuje. Jest biało przezroczysty. Porcja z saszetki wystarcza na pokrycie całej twarzy, a nawet szyi i dekoltu (choć cieńszą warstwą), więc jest całkiem spora. Krem pachnie dziwną mieszanką olejków eterycznych, przypominającą zioła (trochę podobnie do rozmarynu lub drzewka herbacianego). Skład oparty o glikol i silikony, więc raczej się nie nadaje do częstego stosowania, a niektóre cery powinny uważać nawet przy jednorazowym użytku (silikonów lepiej unikać przy cerze tłustej, trądzikowej i takiej, która się naprawdę łatwo "zapycha"). Dodatkowo mamy tutaj petrolatum czyli wazelinę. Gdzieś dalej sporo nawilżaczy (humektantów, w tym kwas hialuronowy), kilka olei olejków eterycznych oraz całą masę ekstraktów roślinnych. Nie jest to krem dla wszystkich, natomiast używany raz na jakiś czas może nie zaszkodzi (tu warto wspomnieć, że Koreanki lubią efekt wygładzenia, jaki daje silikon). Krem tworzy na skórze uczucie świeżości, ochłodzenia, co jest przyjemne po zabiegu glinkowym. Po dłuższej chwili się wchłania, ale pozostawia na skórze wyraźnie wyczuwalną warstwę, której szczerze mówiąc nie mogłam znieść, więc po około godzinie po prostu zmyłam krem z twarzy, nałożyłam tonik i lżejszy preparat nawilżający. Myślę, że ten krem bardziej się sprawdzi przy cerze suchej lub normalnej niż przy cerze tłustej (jaką posiadam ja).

koreanski-zabieg-na-twarz

Ogólnie zabieg uważam za bardzo fajne rozwiązanie, szczególnie przed jakimś większym wyjściem. Może nie dla każdego polecam krem, ale płatki pod oczy oraz obie glinki dają fajny, szybki rezultat. Odświeżają i oczyszczają skórę, przymykają pory, dzięki czemu cera jest gładsza, równa, miłą w dotyku i wygląda po prostu lepiej. Twarz wygląda młodziej, jest rozjaśniona i pełna blasku. Zabieg kosztuje niecałe 29,90 zł w sklepie internetowym aurashop.pl. Jest to koreańska marka kosmetyków.

Lubicie multimasking? Stosujecie taką metodę pielęgnacji czy też pierwszy raz o niej słyszycie? Lubicie gotowe zabiegi w saszetkach?

Koreańskie serum z wit. C / Hydra Intensiv Ampoule / na jesień

Okolice 25, 30 lat to dobry czas na wprowadzenie do pielęgnacji ser i ampułek, których zadaniem jest wzmocnienie określonego działania na skórę. Osobiście od kilku lat stale używam właśnie takich skoncentrowanych kosmetyków. Szczególnie na noc, ze względu na ich dobroczynne działanie podczas naturalnego etapu regeneracji skóry (czyli w nocy właśnie). Najbardziej lubię sera czy ampułki z witaminami, szczególnie z witaminą C oraz B3 (niacynamid), które większość cer po prostu uwielbia! Witaminy te mają wspaniałe właściwości kondycjonujące i wzmacniające skórę, a ponadto rozjaśniają przebarwienia czy piegi oraz obie są genialnymi antyoksydantami (dzięki czemu działają przeciwstarzeniowo).


Wit. B3 (Niacynamide) jest idealna dla cer tłustych czy mieszanych, ponieważ ułatwia przenikanie substancji aktywnych przez naskórek, pomaga przymknąć rozszerzone pory, reguluje wydzielanie sebum, nawilża, działa przeciwtrądzikowo i przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie ranek.
Z kolei wit. C stymuluje syntezę kolagenu, poprawia koloryt skóry, uszczelnia naczynka krwionośne, wspomaga ochronę przeciwsłoneczną, działa przeciwzapalnie i przeciwzmarszczkowo. WIt. C w postaci kwasu ascorbinowego (Ascorbic Acid) jest stabilna tylko w postaci proszku, natomiast po rozpuszczeniu w wodzie staje się wrażliwa na światło, temperaturę czy nieodpowiednie pH roztworu). Dlatego producent HYDRA INTENSIVE VIT. C AMPOULE SERUM postawił na wersję ampułki z witaminą w postaci proszku, co uważam za genialne posunięcie! Dzięki temu do dyspozycji mamy świeży roztwór, który tworzymy w prosty sposób sami.

serum-z-witamina-c

Hydra, Intensive Vit. C Ampoule, Serum do twarzy z witaminą C

Rozjaśniająca ampułka na bazie wit. C, B3, fitosfingozyny oraz glutationu. Wygładza, nawilża oraz poprawia ogólną kondycję skóry. Skuteczna w walce z przebarwieniami, piegami oraz poszarzałą cerą. Dzięki wysokiej zawartości przeciwutleniaczy zapobiega działaniu wolnych rodników, działa antystarzeniowo i przeciwzmarszczkowo. Innowacyjna formuła zawierająca mikrokapsułki witaminy C zapobiega procesowi utleniania.

opakowanie-ampulki-z-wit-c

Skład: Water, PEG -6 Caprylic/Capric Glycerides, Pentylene Glycol, Ascorbic Acid (wit. C), Niacinamide (wit. B3), Glycerin (gliceryna, nawilża), Mannitol (roślinny humektant, nawilża), Trehalose ("cukier grzybowy", utrzymuje wilgoć w skórze, antyutleniacz), 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, PEG -60 Hydrogenated Castor Oil, Phenyl Trimethicone, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hyaluronate (kwas hialuronowy), Gardenia Jasminoides Fruit Extract, Malpighia Emarginata (Acerola) Fruit Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Prunus Persica (Peach) Leaf Extract, Broussonetia Kazinoki Root Extract, Tromethamine, Xanthan Gum, Fragrance, Polyacrylate-13, Ethylhexylglycerin, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Extract, Maltodextrin, Adenosine (nawilża, antyutleniacz, kondycjonuje skórę, wygładza i rozjaśnia), Trideceth -10, Polyisobutene, Squalane, Disodium EDTA, Phospholipids, Phytosphingosine (ogranicza tworzenie zaskórników, działa antybakteryjnie, rozjaśnia skórę, antyoksydant), Sodium Citrate, Ceramide NP, Polysorbate 20, Butylene Glycol, Phytosterols, Glutathione.

Skład nie jest naturalny, ale napakowany ogromną ilością cennych substancji aktywnych, w tym sporą ilością witaminy C (w postaci stabilnego proszku) oraz niacynamidu (wit. B3), humektantów (wiążących wilgoć w naskórku), a także roślinnych ekstraktów.

ampulka-rozjasniajaca-do-twarzy

W ładnym tekturowym pudełeczku znajdziemy sześć oddzielnych ampułek. Ampułki są niewielkie 7,3g, z porządnego twardego plastiku. Zaopatrzone w pompkę. Cena nie jest niska, ponieważ za komplet musimy zapłacić ok. 330 zł (bez promocji). Można także kupić pojedynczą ampułkę w cenie 55 zł. Myślę, że to świetny prezent dla osób zainteresowanych koreańskimi kosmetykami i ogólnie azjatyckimi składnikami aktywnymi, gdyż nie od dziś wiadomo, że Azjatki pragną rozjaśniać swoją skórę aż do przesady i bardzo dbają o utrzymanie młodego wyglądu. Ta konkretna ampułka Hydra może być dobrym sprzymierzeńcem w walce z przebarwieniami czy piegami, ale także w walce z czasem, gdy skórze brakuje nawilżenia, jest poszarzała i zmęczona lub też zwyczajnie zaniedbana. Skład wydaje się wręcz wymarzony na jesień, by zregenerować skórę po letnim słońcu, często wysuszoną.

witamina-c-w-serum

Producent ampułki Hydra Intensive Vit. C dogłębnie przemyślał sposób użytkowania. Przed pierwszym użyciem musimy same wymieszać witaminę C w stabilnej postaci proszku z pozostałymi składnikami, co gwarantuje nam, że witamina nie straciła swoich cennych właściwości (w roztworze wodnym jest stabilna przez krótki czas). Na zdjęciu powyżej z lewej strony możecie zobaczyć dwudniową, już wymieszaną, ampułkę, natomiast po prawej opakowanie jeszcze z proszkiem i żelem oddzielnie - w tej właśnie formie je kupujemy. Aby wymieszać obie części wystarczy zwyczajnie wcisnąć pompkę, co spowoduje wepchnięcie witaminy C w formie proszku do żelu. Następnie musimy jedynie przez kilkanaście sekund energicznie wymieszać całość i już możemy używać gotowego, świeżego produktu. Wymieszany produkt najlepiej trzymać w lodówce i zużyć w przeciągu 5-7 dni. W ten sposób możemy kupić całe opakowanie i używać kosmetyku w razie potrzeby, a nie stracimy cennych właściwości niestabilnej wit. C.

ampulki-serum-z-witaminami

Serum po wymieszaniu nabiera złocistej barwy i pachnie miodem - przynajmniej ja wyraźnie czuję ten aromat. Konsystencja jest bardzo wodnista, więc trzeba uważać podczas aplikacji. Najczęściej wyciskam dwie pompki na dłonie, ogrzewam chwilę w rękach, a następnie wklepuję w skórę twarzy. Najbardziej lubię używać ampułki z witaminami na hydrolat lub tonik bez detergentów. Jeśli stosuję ją na dzień często nie nakładam już kolejnego produktu, a całość zabezpieczam podkładem (nadaje się pod płynne fluidy, a także minerały - nic się nie roluje ani nie spływa). Na noc nakładam na serum dodatkowo warstwę kremu. Ampułka dość szybko wnika w skórę, nie pozostawia ani tłustej ani lepiącej warstwy. Nie przyspiesza przetłuszczania skóry. Nie uczuliła mnie, nie "zapchała". Już po dwutygodniowej kuracji (dwie ampułki) skóra nabiera więcej blasku, jest promienna, wyraźnie lepiej nawilżona i ukojona. Cera wygląda po prostu zdrowiej i widocznie mniej się czerwieni. Nie mam przebarwień, jednak moje piegi są mniej widoczne (tu zaznaczę, że nie jest to pierwszy produkt z wit. C i B3 jakiego używałam, a najlepsze efekty osiąga się stosując je przez dłuższy czas). Oczywiście najtrudniej sprawdzić działanie antystarzeniowe, ponieważ tak naprawdę nie ma jak tego sprawdzić. Stosowanie tego produktu to czysta przyjemność!

nawilzajace-serum-koreanskie

Lubicie kosmetyki z witaminą C? Znałyście wspaniałe właściwości wit. C i B3? Od dawna szukam ich w kosmetykach, wspaniale wpływają na większość cer, więc jest duża szansa, że u Was również się sprawdzi, szczególnie podczas nadchodzącej szybkimi krokami jesieni :)

Mizon, Aloesowy żel 90% czyli jak nawilżyć i ukoić skórę

Aloes towarzyszy mi od dawna, choć nie zawsze w formie żelowego kosmetyku. Od dzieciństwa lubię trochę odstraszający wygląd tej rośliny, w późniejszych latach polubiłam także jej smak oraz zapach, a w ostatnich namiętnie szukałam ekstraktu lub soku w kosmetykach. Dlaczego? Ponieważ aloes - o ile nie jesteśmy na niego uczuleni - to wielofunkcyjny kosmetyk, który dobrze nawilża i pielęgnuje cerę, a także łagodzi skutki ukąszeń lub poparzeń. To taki kosmetyk do zadań specjalnych, ale także do codziennej pielęgnacji, gdy cera staje się przesuszona lub podrażniona. Najlepiej jeśli w kosmetyku jest go maksymalnie dużo, tak jak w produkcie Mizona, gdzie 90% składu to właśnie aloes.



Mizon, Aloe 90 Soothing Gel, Żel aloesowy 90%

Żel o zawartości 90% soku aloesowego pochodzącego z roślin czystej wyspy Jeju. Głęboko nawilża dzięki dodatkowi kwasu hialuronowego. Zawiera składniki łagodzące, jak alantoina oraz ekstrakty z portulaki, irysa i piwonii. Starannie skomponowany kompleks roślinny w postaci ekstraktów z szarotki, maliny, konwalii i lilii chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Betaglukan wpływa na poprawę elastyczności skóry.


Żel Mizona kupimy w zielonym kartoniku, który powinien być zabezpieczony naklejką z hologramem. Kosztuje ok. 30-35 zł/50 ml i obecnie jest łatwo dostępny przez internet. Kupując produkt u polskiego dystrybutora na opakowaniu powinna widnieć naklejka z informacjami w języku polskim.


Skład: woda i ekstrakt z aloesu, które razem powinny tworzyć 90% bazy w postaci żelu aloesowego. Następnie mamy glicerynę, która też nawilża oraz składniki konsystencjotwórcze, konserwanty i składniki aktywne np. kwas hialuronowy, alantoina, panthenol, betaglukan oraz ekstrakty z portulaki, irysa i piwonii, szarotki, maliny, konwalii, lilii. Jednak nie oszukujmy się - główną rolę gra tu aloes, reszta jest w śladowych, minimalnych ilościach.


W kartoniku znajdziemy zgrabną, zieloną tubkę z zakręcanym korkiem. Tak jak Azjaci lubią, pod korkiem znajduje się dodatkowe zabezpieczenie w postaci sreberka, dzięki któremu wiemy, że produkt jest świeży, przez nikogo wcześniej nieotwierany.


Otworek tubki jest idealnej szerokości, z łatwością wydobywa dokładnie taką ilość żelu, jakiej potrzebujemy. Miękka tubka pozwala wycisnąć wszystko do samego końca - sprawdziłam, praktycznie wykończyłam już mój żel i nie ma z tym problemów. W razie potrzeby możemy opakowanie także rozciąć, szkoda w końcu marnować taki produkt :)


Aloesowy żel Mizon jest bardzo lekki i delikatny. Kosmetyk jest przezroczysty, średnio gęsty, nie spływa ze skóry i delikatnie pachnie, choć nie do końca naturalnie. Szybko się wchłania nie pozostawiając lepiącej czy tłustej powłoczki, ale trzeba pamiętać, aby nakładać go tylko na wilgotną skórę - wtedy nie ściągnie nieprzyjemnie porów i nie da uczucia "suchości". Ja wklepuję go zaraz po hydrolacie lub esencji Bielendy, czasem po tonerze Klairs - w zależności od potrzeb skóry. W lecie często używałam go na dzień, także pod makijaż, pod który równie świetnie się nadaje. Na dobrze nawilżonej skórze każdy podkład czy krem bb wygląda idealnie. Na obecne temperatury jest już zbyt delikatny, teraz stawiam na coś bardziej emolientowego i chroniącego przed zimnem, natomiast żelu używam codziennie na noc jako jeden z etapów pielęgnacji (pod serum lub olej). Uwielbiają go również moje włosy, choć nałożyłam go jedynie kilka razy, ponieważ mi szkoda :)
Żel wyraźnie nawilża i napina skórę, koi wszelkie podrażnienia i wypryski. Zatrzymuje wilgoć w skórze, nie pozwalając jej odparować - jeśli odpowiednio go użyjemy. Stosowany regularnie pozytywnie wpływa na stan cery oraz wydzielanie sebum - skóra nie błyszczy się, a pory są lepiej domknięte. Łagodzi także ewentualne stany zapalne, przy czym nie "zapycha porów" i "nie tłuści". Jest idealnym produktem do każdego rodzaju skóry, choć należy pamiętać, aby nałożyć na niego emolienty (odrobinę kremu lub oleju, serum).



Jak używać żelu aloesowego?

  1. Zawsze nakładamy żel na wilgotną skórę (hydrolat, woda termalna, mgiełka), a na niego delikatną warstwę emolientu (olej, krem, serum). Wtedy doskonale zatrzyma wilgoć w skórze zamiast ją stamtąd "pobierać" i odprowadzać na zewnątrz.
  2. Na skórę twarzy jako nawilżacz - do każdego typu skóry, choć z rozmów wiem, że najbardziej zadowolone są z niego posiadaczki skóry tłustej i mieszanej.
  3. Pod makijaż, także mineralny - cera będzie wyglądać bardziej promiennie, a podkład zabezpieczy odparowanie wody (nie trzeba nakładać już kremu).
  4. Na włosy jak dogłębny humektant - zatrzymuje wilgoć we włosie, ale zachowujemy tą samą zasadę - na niego emolient (maska, masło shea, olej kokosowy, dobra odżywka).
  5. Na ciało jako wzmacniacz nawilżenia, gdy nam go brakuje, pod masło lub balsam.
  6. Na ciało  i twarz po depilacji, aby złagodzić podrażnienia i ukoić ból.
  7. Po opalaniu, gdzie złagodzi poparzenia słoneczne, ochłodzi skórę i przyniesie ulgę.
  8. Na ukąszenia owadów - ochłodzi te miejsca i złagodzi swędzenie oraz pieczenie.
  9. Pod oczy, gdzie nawilży i być może zmniejszy cienie oraz opuchliznę, lekko napnie skórę - oczywiście warto na niego nałożyć odrobinę kremu lub oleju.
  10. Jako krem do rąk i do stóp, ale zawsze pod krem - zwiększy działanie kremu, skóra będzie gładsza i lepiej nawilżona.
  11. Na oparzenia, ale tylko te bardzo płytkie, wspomoże gojenie się i uśmierzy podrażnienie.
  12. Na rozstępy, używany regularnie zmniejsza ich widoczność i ujędrnia. 
  13. Do tłustej i trądzikowej cery, ponieważ działa przeciwzapalnie, a także zmniejsza namnażanie bakterii, wirusów i grzybów. 
  14. Na skórę głowy, gdzie zmniejsza łupież, swędzenie, wzmacnia cebulki i nawilża.
  15. Na paznokcie i skórki, gdzie nawilża, wzmacnia i uelastycznia płytkę.
  16. UWAGA! Wiele osób jest uczulona na aloes, co objawia się zaczerwienieniem, pieczeniem, swędzeniem i mocnym ściągnięciem skóry (objawy są bardzo indywidualne). W takim wypadku nie należy stosować kosmetyków z tym składnikiem. Można go trochę zastąpić kwasem hialuronowym lub filtratem ze śluzu ślimaka.


Używacie żelu aloesowego? Lubicie jego działanie czy może macie uczulenie na ten składnik?

Azjatyckie kosmetyki: Nature Republic, Aloe Vera 92% Mist, Mgiełka do ciała z aloesem

Będąc na cudownym wydarzeniu, jakim było Hello Asia miałam okazję nie tylko poznać wspaniałe dziewczyny i posłuchać o azjatyckiej kulturze, ale także otrzymałam niesamowite, azjatyckie kosmetyki. W Polsce istnieje kilka sklepów, które umożliwiają zakup oryginalnych kosmetyków z Azji, przede wszystkim z Korei. Jednym z takich sklepów jest Singashop.pl, który ma ciekawą ofertę i przyjemny, minimalistyczny wygląd witryny. Dziś napiszę Wam więcej o aloesowej mgiełce do ciała.


Nature Republic, Aloe Vera 92%, Mgiełka do ciała z aloesem

Wg sklepu Singashop.pl: "Mgiełka do ciała o właściwościach łagodzących z wysoką zawartością aloesu. Dzięki zawartym ekstraktom z nagietka lekarskiego i mięty niweluje podrażnienia chroniąc skórę przed uszkodzeniami. Jego lekka formuła szybko się wchłania pozostawiając skórę miękką i aksamitnie gładką. Przeznaczona dla każdego rodzaju skóry."


Przed użyciem warto zwrócić uwagę czy mgiełka jest zafoliowana, co daje gwarancję świeżości. Produkt posiada wygodną, zieloną i półprzezroczystą butelkę, dzięki czemu możemy ocenić, na ile czasu jeszcze wystarczy nam płynu. Opakowanie posiada niezacinający się atomizer, który rozpyla bardzo drobną mgiełkę. Podoba mi się, że dzięki temu łatwo można dozować ilość produktu na skórze, na pewno nic nie będzie z niej ściekać i się marnować. Wystarczy rozpylić mgiełkę według potrzeby raz, dwa albo i trzy razy w to samo miejsce. Kosztuje 38zł/150ml.


Cieszę się, że sklep umieszcza z tyłu etykietę w języku polskim. Dzięki niej dowiemy się m.in. iż mgiełka zawiera aż 92% aloesu, co wyraźnie czuć także w zapachu, choć jest on lekko podkręcony przez substancje zapachowe.
Mamy tu także sposób użycia: wcześniej przygotowaną skórę spryskać w odległości 10-15 cm i pozostawić do wchłonięcia. Prawda, że proste?


Skład: na pierwszym miejscu w INCI 92% ekstraktu z liści aloesu, następnie jest zdecydowanie mniej naturalnie: alkohol, glyceryl polyacrylate, dipropylene glycol, butylene glycol, glycerin, propylene glycol, 1,2-hexanediol, polyglutamic acid, betaine, sodium hyaluronate, calendula officinalis flower extract, mentha viridis extract, melissa officinalis extract, carbomer, peg-60 hydrogenated castor oil, polyester-5, polyquaternium-51, triethanolamine, phenoxyethanol, water, parfum, disodium edta.

Mamy tu bardzo nieciekawy koniec, więc produkt może podrażniać. Lepiej nie stosować go w ciąży ani na uszkodzoną skórę! 


Mgiełka doskonale nawilża skórę, a przy tym jest delikatna. Nie uczuliła mnie, nie wywołała najmniejszej reakcji alergicznej, choć skład nie jest naturalny Najczęściej stosuję ją do ciała, rozpylając zarówno na suchą jak i wilgotną skórę, zaraz po prysznicu. Błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając żadnej wyczuwalnej warstwy, więc jest to kosmetyk idealny dla osób, które nie znoszą tłustej powłoki czy lepienia się balsamu. Mgiełka używana w miarę regularnie zdecydowanie poprawia nawilżenie skóry, lekko uelastycznia, zmniejsza podrażnienia i pomaga pozbyć się suchych skórek. Świetnie nadaje się także stosowana pod balsamy i masła, przyspieszając ich wchłanianie (wtedy aplikuję masło na skórę zwilżoną uprzednio mgiełką). Używam jej także do twarzy oraz do włosów, ponieważ jest bardzo uniwersalna. Na twarzy stosuję ją jako jeden z etapów złożonej pielęgnacji, tuż po przetarciu skóry tonikiem, a przed wklepaniem serum - przyspiesza przenikanie cennych substancji wgłąb skóry. Czasem spryskuję nią też maseczki glinkowe, aby nie zasychały na skórze (więcej o glinkach KLIK). Na włosy rozpylam ją, gdy się puszą i odstają każdy w inną stronę - dzięki niej bowiem są one gładsze i lepiej się układają.


Z aloesową mgiełką bardzo się polubiliśmy. Rzadko kiedy zdarzają się tak uniwersalne produkty, które śmiało można stosować praktycznie na każdą część ciała i to bez negatywnych skutków, choć i spektakularnych efektów po pierwszym użyciu. Jest to kosmetyk, którego działanie zauważamy przy w miarę regularnym stosowaniu, warto o tym pamiętać.



W kolejnych postach napiszę o masce Egg White Pore Mask Skinfood oraz słynnych już Pig-nose Clear Holika Holika. Co bardziej Was ciekawi?
Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj