Jak pielęgnować tłustą skórę, nawilżanie i oczyszczanie

Zapraszam Was dzisiaj na drugą część serii dotyczącej pielęgnacji tłustej skóry. Wszystko czego się nauczyłam przetestowałam na sobie, sprawdziłam i przekazuję dalej. Nie ma jednak pewności, że to samo sprawdzi się u każdego, ponieważ każda skóra jest inna, ma trochę inne wymagania i potrzeby. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka rzeczy, szczególnie na to, czego szukać w kosmetykach, a których składników unikać przy pielęgnacji tłustej cery.





Kwas migdałowy w pielęgnacji tłustej i mieszanej cery

Odkąd pierwszy raz użyłam serum z kwasem migdałowym i zobaczyłam rezultaty regularnie robię kwasową kurację jesienią i zimą. Kwas migdałowy jest jednym z najbezpieczniejszych, a jednocześnie skutecznych składników. Kwasy złuszczają, oczyszczają i pomagają głębiej wnikać innym substancjom. Skóra dzięki nim jest gładsza, pojawia się mniej zaskórników czy krostek, wygląda młodziej. Na początek warto postawić na bardzo niskie stężenia i z czasem przyzwyczaić skórę do mocniejszych dawek.



Nawilżenie jest najważniejsze!

Mając tłustą cerę można wpaść na "genialny" pomysł, że trzeba ją za wszelką cenę zmatowić albo wysuszyć. Niestety nie jest to dobrym pomysłem, ponieważ cera "dostaje" wtedy sygnał, że produkuje... za mało sebum, więc zaczyna jeszcze bardziej się przetłuszczać. Tworzy się błędne koło, sprawdziłam na sobie :) O wiele lepsze rezultaty daje dobre nawilżenie cery oraz używanie olei naturalnych, które posiadają skład bliski składowi naszego sebum. Wtedy cera "dostaje" informację, że poziom nawilżenia i ochrony jest optymalny, nie ma nadprodukcji sebum, nie ma nienaturalnie rozszerzonych porów. Tutaj z pomocą przybywa albo pielęgnacja "na mokro" (opisana w pierwszej części serii - każdy kolejny kosmetyk nakładamy na wilgotną skórę) albo wieloetapowa.



Demakijaż a oczyszczanie skóry

Bardzo często podczas różnych babskich rozmów wychodzi na jaw, że wiele osób myli te dwa pojęcia. Demakijaż służy tylko i wyłącznie usunięciu makijażu, nie oczyszcza skóry, jedynie powierzchownie usuwa podkład, tusz itd. Służą do tego płyny i wody micelarne (moje ulubione, nietłuste), płyny dwufazowe oraz mleczka (często mają skład niekorzystny dla cery tłustej!), a także olejki (tutaj warto szukać jak najbardziej naturalnych).
Oczyszczanie skóry jest kolejnym etapem po demakijażu. Ma za zadanie domyć skórę z resztek rozpuszczonych uprzednio kosmetyków oraz sebum czy kurzu. Służą do tego głównie żele i pianki, które zmywamy wodą. Potem przecieramy twarz tonikiem, aby przywrócić właściwe pH, a dopiero potem nakładamy pielęgnację.

Na co zwrócić uwagę podczas oczyszczania skóry?

  1. Używamy delikatnych środków myjących, które są skuteczne, a nie wysuszają cery (bez SLS, SLES i pochodnych).
  2. Olejki myjące (te bez parafiny) są bardzo skuteczne, choć nie każdy musi je polubić.
  3. Żele oczyszczające zawsze dokładnie spłukujemy wodą, najlepiej letnią.
  4. Szczególnie dobrze sprawdza się oczyszczanie dwuetapowe czyli olejek+pianka, olejek+żel, żel+pianka.
  5. Produkty do oczyszczania służą do oczyszczania - nie nawilżą skóry, ponieważ je zmywamy. Przy wyborze skupmy się na skuteczności, a jednocześnie delikatności produktu, a nie zawartości stu substancji, z których i tak skóra nie skorzysta.
  6. Po oczyszczeniu zawsze tonizujemy skórę, przywracając jej właściwe pH.

Czego unikać przy tłustej i mieszanej cerze?

Odpowiedź wcale nie jest taka prosta, ponieważ każda cera jest inna. Ogólnie można powiedzieć, że najlepiej unikać wszystkiego co wysusza (np. alkohol, SLS, SLES) oraz co nadmiernie przetłuszcza (parafiny, nieodpowiednio dobrane emolienty, tłuste kremy). Także niektóre składniki naturalne nie służą cerom tłustym - choćby olej kokosowy lub olej z awokado. Przy pielęgnacji tłustej cery ważna jest równowaga i ciągła obserwacja. Po jakimś czasie poznamy naszą cerę na tyle, że będziemy doskonale wiedzieć co nam nie służy.

Warto również ograniczyć do minimum dotykanie skóry brudnymi rękami - np. drapiąc się przenosimy na nią bakterie i zanieczyszczenia, które następnie zatykają pory. Warto także częściej prać wszystko co dotyka twarzy - poszewki na poduszki, szaliki. Także do osuszania buzi dobrze mieć oddzielny ręczniczek lub używać ręcznika jednorazowego papierowego.


Składniki dobre dla skóry tłustej i mieszanej

OK, w takim razie czego szukać w kosmetykach? U mnie cenne okazały się:
  1. Kwasy - migdałowy, salicylowy, glikolowy, ale w bezpiecznym stężeniu. 
  2. Niacynamid (wit. B3), który dobrze zwęża pory i pomaga regulować wydzielanie sebum. 
  3. Kwas hialuronowy oraz aloes - nawilżają, a nie przetłuszczają. 
  4. Glinki w formie maseczek, najbardziej oczyszcza zielona i czarna, ale tak naprawdę wszystkie kolory są warte poznania.
  5. Korund lub peelingi korundowe (np. Nacomi) - dobrze oczyszczają i odblokowują pory.
  6. Ekstrakty roślinne np. szałwia, mięta, jabłko, pokrzywa, zielona herbata, rozmaryn, rumianek - oczyszczają, tonizują, działają przeciwzapalnie i pomagają regulować wydzielanie sebum.
  7. Oleje naturalne, szczególnie te "niezapychające" (np. konopny, z wiesiołka, z orzecha włoskiego).
  8. Witamina C, rozjaśnia i oczyszcza cerę.
  9. Mleczan sodu, zmiękcza warstwę rogową naskórka i złuszcza.
  10. Olejki eteryczne, które działają odkażająco i regulują wydzielanie sebum.
  11. Panthenol i alantoina, koją podrażnienia i przyspieszają gojenie.



Podkład na co dzień do cery tłustej i mieszanej

Tutaj jestem rozdarta, ponieważ stosuję dwa zupełnie różne sposoby podejścia do tematu! Przede wszystkim uwielbiam podkłady sypkie mineralne i mam ich całkiem sporo (różnych marek i odcieni). Bardzo je lubię, przy dwóch cieniutkich warstwach dają idealne krycie, są leciutkie, nie zapychają skóry, lekko ją matują, są najbardziej neutralne. Jednak... nałożenie ich zajmuje mi dwa razy więcej czasu niż tradycyjnego kremu BB lub płynnego podkładu, a rano czasu mam mało. Dodatkowo minerały nie ukrywają rozszerzonych porów.
W związku z tym mimo miłości do minerałów na co dzień używam koreańskich, silikonowych kremów BB lub choć rzadziej - tradycyjnych drogeryjnych podkładów. Przede wszystkim nałożenie tych produktów to dosłownie chwilka, zwłaszcza przy jednej cienkiej warstwie, która zwykle mi wystarcza. Po drugie silikon ukrywa pory, taka jest prawda i jest to jak najbardziej pożądany efekt, dlatego że czegokolwiek byśmy z cerą nie robili nie da się "usunąć" porów całkowicie - to naturalna budowa skóry, są jej potrzebne. Mimo silikonowych podkładów moja cera nie wygląda źle, a to dlatego, że szczególnie przykładam się do demakijażu i oczyszczania skóry. Nigdy nie idę spać z podkładem, choćby nie wiem co się działo i jakbym była zmęczona - muszę wszystko zmyć ze skóry i kropka. Przy dobrym oczyszczanie skóra nie powinna ucierpieć, dlatego jeśli pojawia się kaszka lub zaskórniki zacznijmy od modyfikacji sposobu oczyszczania cery lub przyjrzyjmy się składowi podkładu - jeśli jest tam zbyt wiele silikonów i sztucznych emolientów (parafin) lepiej go wyrzucić lub zostawić na specjalne okazje, a na co dzień kupić lżejszy produkt.


Koniecznie dajcie znać czy patrzycie na składy swoich kosmetyków i szukacie w nich cennych substancji czy też macie pełne zaufanie do opisów na opakowaniu? Z mojego doświadczenia często wynikało, że niektóre kosmetyki przeznaczone stricte do cery tłustej w rezultacie pogarszają jej stan!

KLAPP, ASA Peel Serum, Serum do twarzy z kwasami

W poprzednim poście chciałam przybliżyć Wam podstawy wiedzy o kwasach w pielęgnacji twarzy. Jeżeli nie czytaliście zapraszam:
---> Podstawowe informacje o kwasach w pielęgnacji twarzy <---Swoją przygodę z kwasami zaczęłam od delikatnego toniku z kwasem migdałowym, na który moja skóra świetnie zareagowała. Po kilku gotowych kosmetykach zrobiłam własne serum DIY, a dziś chciałabym przedstawić Wam serum marki KLAPP, którym aktualnie się "kwaszę" i z którego jestem bardzo zadowolona.



KLAPP, ASA Peel Serum według producenta:

"Serum jest preparatem o intensywnym działaniu wspomagającym redukcję przebarwień posłonecznych oraz stabilizowanie fizjologii naskórka i skóry właściwej w przypadku problemów cery tłustej z łojotokiem i skłonnością do trądziku. Dzięki zawartości kwasów owocowych, tj.: mlekowy, glikolowy, jabłkowy i winylowy, serum reguluje procesy odnowy komórkowej oraz pracę gruczołów łojowych, złuszcza wierzchnią warstwę naskórka. Regularne stosowanie ASA PEEL Serum ogranicza nawracanie zmian trądzikowych, zapewnia rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu skóry.
Polecane jest stosowanie serum 1-2 razy w tygodniu, wieczorem. Preparat należy nałożyć na skórę i po 15 minutach zmyć ciepła wodą, następnie zneutralizować tonikiem. Na koniec nałożyć właściwy krem dzienno-nocny z linii ASA PEEL."


Serum znajduje się w eleganckim, białym kartoniku, na którym nie ma nadmiaru informacji. Całkiem lubię takie opakowania, przemawiają do mnie bardziej niż natłok kolorów, kokardek i kwiatuszków. Kosztuje ok. 230zł/30 ml.

Skład: Już na pierwszy rzut oka widać, że kwasy AHA są w nim obecne w znacznej ilości. Najwięcej zawiera kwasu mlekowego (m.in. złuszcza, nawilża, działa antystarzeniowo) i glikolowego (m.in. poprawia kondycję skóry i jej koloryt, nawilża, złuszcza i oczyszcza skórę, spłyca blizny, wspomaga produkcje kolagenu i elastyny). Zawiera też łagodzący Panthenol, nawilżający Hialuronian sodu, mniejsze ilości kwasu jabłkowego (w niskich stężeniach do 5% działa nawilżająco oraz rozjaśniająco) i winowego (oczyszcza, rozjaśnia, zwęża pory). Szczegółowy skład poniżej.


Buteleczka jest przepiękna. Mrożone szkło i srebrne elementy, bardzo trwałe zresztą, doskonale wpisują się w moją estetykę. Do tego dochodzi higieniczna i wygodna pompka typu air less, czyli wszystko jest dokładnie tak, jak lubię. Z przyjemnością codziennie patrzę na to opakowanie i z jeszcze większą przyjemnością po nie sięgam - choć to już niecodziennie :)

SPOSÓB UŻYCIA: 
"Serum należy stosować 2 razy w tygodniu, nakładając na 20 minut i zmyć ciepłą wodą, a następnie zneutralizować np. tonikiem. Należy pamiętać o stosowaniu kremu nawilżającego. Jeśli temperatury drastycznie obniżą się np. do -20 ˚C należy zaprzestać stosowanie tego preparatu. Należy stosować preparaty z filtrami, jeśli tylko temperatury przekroczą +10 ˚C  zaprzestać całkowicie stosowania." I tak właśnie je stosuję.
 

Serum na postać przezroczystego, niezbyt gęstego żelu o charakterystycznym kwaśnym zapachu. Podczas nakładania na skórę należy uważać na okolice oczu i dokładnie je omijać, podobnie jest z wszelkimi rankami, wypryskami itp. - inaczej będzie piekło.
Moja cera jest już z kwasami zaznajomiona i wiem, czego się spodziewać, ale każda z nas reaguje inaczej, o czym pisałam post wcześniej.


Moja skóra chwilę po nałożeniu serum kwasowego delikatnie czerwienieje dokładnie w tych miejscach, na które je nałożyłam, czyli mam taką czerwonawą maskę na twarzy ;) Poza tym wyraźnie odczuwam ocieplenie skóry, choć nie jest to uczucie gorąca i nie jest nieprzyjemne. Początkowo może też zaszczypać lub zapiec i jest to normalna reakcja na kwasy - o ile mija chwilę po ich zmyciu. Serum delikatnie lepi się na skórze, ale staram się nie dotykać twarzy podczas zabiegu, więc zupełnie mi to nie przeszkadza.

Serum trzymam na skórze niemalże z zegarkiem w ręku 15-20 minut, po czym delikatnie zmywam je wacikiem zwilżonym w ciepłej wodzie, a następnie kilkakrotnie obficie przecieram twarz tonikiem, co ma na celu przywrócenie skórze właściwego pH. Po zabiegu konieczne jest dobre nawilżenie skóry, do czego służył mi kwas hialuronowy, a obecnie żel nawilżający Hada Labo, którym zachwycałam się ostatnio na Instagramie. Zabieg wykonuję 1-2 razy w tygodniu, zawsze wieczorem. Następnie w ciągu dnia, pomimo pochmurnej jesieni, używam dodatkowego filtra UV.


Już 5 minut po zmyciu serum skóra wygląda inaczej niż przed nałożeniem. Przede wszystkim pory są domknięte i lepiej oczyszczone, a cała cera sprawia wrażenie równiejszej i gładszej. Oczywiście po jednym zabiegu nie uzyskamy nie wiadomo jakich rezultatów, tutaj potrzeba regularności i chwili cierpliwości. Po kilku tygodniach kuracji wyraźnie zauważalny jest pozytywny wpływ na skórę, szczególnie w obszarze oczyszczania i odmłodzenia. Dzięki złuszczającym właściwościom kwasów odkrywa się młodsza, jędrniejsza warstwa skóry. Zostaje też uregulowane wydzielanie sebum, a dzięki temu z kolei, znikają jak za machnięciem magicznej różdżki drobne podskórne grudki i zaczopowane pory. Mam wrażenie, że cała twarz nabiera przyjemniejszego, "naciągniętego" i bardziej promiennego wyrazu. Kilku znajomych wyrażało nawet nieśmiałe zapytania dotyczące zabiegów medycyny estetycznej, których, zapewniam, nie miałam! Ponadto gołym okiem widzę rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu skóry, moje pojedyncze piegi z lata zniknęły :)

Jeżeli jesteście w stanie raz lub dwa razy w tygodniu zaryzykować lekki dyskomfort i nie boicie się mądrych eksperymentów z kwasami mogę z czystym sumieniem polecić Serum ASA Peel od KLAPP. To dobry, skuteczny preparat: wystarczająco skoncentrowany, aby działać, ale też i wystarczająco łagodny, by nie zrobić krzywdy. Koniecznie jednak przed rozpoczęciem kuracji poczytajcie o kwasach i jeśli nie miałyście dotąd z nimi do czynienia zacznijcie od czegoś łagodnego, by stopniowo przygotować skórę na silniejsze preparaty.

PS. Mam swoje małe zwycięstwo, ponieważ dzięki temu wpisowi zmienił się nieprawidłowy opis użycia serum na stronie producenta. Cieszę się, że marka tak szybko i sprawnie zadziałała, inaczej ktoś mógł zrobić sobie krzywdę.

A Wy czym się "kwasicie"? Macie ochotę spróbować?

Podstawy wiedzy na temat kwasów w pielęgnacji skóry twarzy

Wraz z nastaniem jesieni wymieniam garderobę i modyfikuję pielęgnację skóry, w końcu najwyższa pora przygotować się na nadchodzącą wielkimi krokami zimę. Mogłabym przysiąc, że dopiero co była wiosna, bo lato umknęło mi bardzo szybko. Niemal ledwo zdążyłam je zarejestrować kątem oka, ale tak to już chyba jest z czasem - ucieka, umyka, przemija nie wiadomo kiedy. Oczywiście lubię wszystkie pory roku, staram się z każdej z nich wyciągnąć jak najwięcej pozytywnych myśli. Jesienią zawsze wracam do "kwaszenia", jak zapewne część z Was i jest to jeden z plusów tej pory roku. Tak, mniejsza ilość słońca też może być plusem :) Dzisiaj chciałabym napisać nieco więcej na ten temat, ale na pewno nie wyczerpię tematu - jest tego zbyt wiele na jeden post. Zapraszam.


Co to są kwasy i do czego służą w pielęgnacji skóry?

Kwasy to chemiczne związki, które posiadają właściwości złuszczające, dzięki temu oczyszczają i odmładzają cerę oraz ułatwiają wchłanianie wgłąb skóry innych substancji. Dodatkowo działają antybakteryjnie, pobudzają produkcję kolagenu i elastyny, pomagają usuwać przebarwienia i blizny, spłycają drobne zmarszczki. Posiadają niskie pH, na które koniecznie trzeba zwrócić uwagę i kontrolować podczas ich stosowania. Moc kwasów zależy od ich stężenia, rodzaju i właśnie pH. Odpowiednio niskie pH (czyli kwaśne) i wysokie stężenie kwasów wpływają na dużą zdolność keratolityczną (złuszczającą) oraz wpływają na redukcję przebarwień, natomiast im pH wyższe tym kosmetyk jest lepiej tolerowany przez skórę, ale  ma słabsze działanie złuszczające, za to pozytywnie wpływa na odnowę naskórka i oczyszczenie porów.


Podział kwasów

AHA: m.in. mlekowy, glikolowy, jabłkowy, cytrynowy, winowy, migdałowy. Występują naturalnie np. w cytrynie, trzcinie cukrowej, mleku. Są rozpuszczalne w wodzie, dlatego słabiej przenikają przez sebum i płycej wnikają wgłąb skóry, dzięki temu działają na nią łagodniej. Do cery suchej, szorstkiej, po opalaniu, tłustej, mieszanej, wiotkiej. Zawsze stosujemy je na suchą skórę i omijamy okolice oczu.
BHA: kwas salicylowy. Potrafi przenikać przez sebum i głębiej wnikać w skórę, tym samym dokładniej oczyszczać pory. Działa antybakteryjnie i zapalnie. Dobry zarówno do cery suchej jak i tłustej, ponieważ nie wysusza, ale mojej cerze np. nie służy.
LHA: kwas 5-kapriolowosalicylowy. Pochodna kwasu salicylowego, ale działająca jeszcze łagodniej. Dobry dla cery tłustej, trądzikowej i zanieczyszczonej, w bardzo niskich stężeniach także dla wrażliwej.
PHA: np. glukonolakton, glukoheptanolakton, kwas laktobionowy. Posiadają wszystkie cechy kwasów AHA, ale działają łagodniej i bardziej nawilżająco. Są dobrymi antyutleniaczami. Nadają się dla cer wrażliwych, naczynkowych, odwodnionych, dla niektórych cer z trądzikiem różowatym,

Bezpieczne stężenia kwasów w produktach do stosowania w domu:

AHA – od 5 do max. 20%
BHA – 1 do 2%
PHA – 4 do 6%
LHA – 0,3 do 2%

 

O czym powinnaś wiedzieć przed rozpoczęciem kuracji kwasami?

Kwasy to nie zabawa, bez odpowiedniej wiedzy mogą zrobić krzywdę, warto więc przed rozpoczęciem przygody poczytać jak najwięcej. W dzisiejszym poście zawieram jedynie podstawy.
Kwasy ZAWSZE stosujemy w odpowiednim stężeniu i NIGDY nie jest to 100%. Najbezpieczniejsze stężenie to 5-10% kwasu migdałowego, jest to uniwersalny kwas i nie ukrywam, że mój ulubiony :) TUTAJ robiłam z nim nawet własne serum DIY.
Jeżeli jesteś nastolatką i szukasz sposobu na trądzik NIE POLECAM zaczynać od kwasów i to bez konsultacji z dermatologiem. Czasem wystarczy nawet zmienić swoje przyzwyczajenia pielęgnacyjne, aby sobie pomóc. Więcej na ten temat możesz poczytać TUTAJ
Kwasy najbezpieczniej stosuje się jesienią i zimą, gdy słońce nie operuje zbyt intensywnie. Dodatkowo warto używać filtrów UV, aby nie nabawić się podrażnień i przebarwień. 
Kuracja powinna trwać max. 2-3 miesiące, a po tym czasie warto zrobić przerwę. Silniejszych kwasów używam 1-2 razy w tygodniu, łagodniejszych co drugi dzień. 
Przy wyższych stężeniach i niektórych kwasach na skórze często występuje zaczerwienienie, pieczenie lub uczucie ciepła i jest to normalna reakcja, o ile ustępuje po zneutralizowaniu kwasu. Problem zaczyna się w momencie, gdy reakcja trwa dużo dłużej, wtedy najlepiej odstawić kwaszenie całkowicie. 
Wyższe stężenia kwasów, szczególnie AHA, należy po odczekaniu odpowiedniego czasu np. 15 minut zneutralizować, przy niezbyt wysokich stężeniach można to zrobić nawet tonikiem lub... proszkiem do pieczenia lub sodą. Niektóre kosmetyki możemy trzymać na skórze całą noc (niskie stężenia kwasu salicylowego czy migdałowego). 
Stosowanie kwasów niedopasowanych do potrzeb skóry może prowadzić do przewlekłego zapalenia skóry czyli stanów ropnych, nadmiernej wrażliwości, pieczenia, podrażnienia, uwrażliwienia, odwodnienia, zaczerwienienia i przebarwień, natomiast odpowiednio dobrane powinny stany zapalne hamować i kondycjonować naskórek. Nieprzestrzeganie podstawowych zasad może prowadzić tylko do pogorszenia stanu skóry.
Zastanów się jaką masz cerę i czego oczekujesz po kwasach oraz czy one mogą Ci to dać. To nie jest remedium na wszelkie bolączki - niestety.
  Cera sucha - warto zwrócić uwagę szczególnie na kwas salicylowy i PHA.
Cera tłusta - jeśli jest gruba i szara świetnie się spisze kwas glikolowy, który dodatkowo spłyci drobne zmarszczki. Jeżeli jest zanieczyszczona, z zaskórnikami i zatkanymi porami warto zwrócić uwagę na kwas salicylowy.
Cera mieszana - zwłaszcza polecany jest kwas salicylowy.
Cera ze zmarszczkami - idealnie reaguje na bezpieczny kwas migdałowy (kwasy PHA), niekoniecznie trzeba ją od razu traktować wysokim stężeniem "mocnych" kwasów.
Cera z przebarwieniami - tutaj też świetnie sprawdzi się kwas migdałowy, ale też azelainowy (dostępny np. w aptekach) lub glikolowy.
Cera wrażliwa - jeżeli koniecznie chcesz spróbować zastosuj najłagodniejsze i najbezpieczniejsze kwasy w niskim stężeniu np. 5% migdałowy, mlekowy lub PHA i bacznie obserwuj skórę. Bez względu na porę roku stosuj filtry UV i po 2 miesiącach kuracji koniecznie zrób przerwę. Jeżeli tylko zaobserwujesz ropne wykwity i bunt cery przerwij kurację, niektóre delikatne cery źle reagują na każdą ilość kwasu i nie ma sensu na siłę się męczyć.
Cera naczynkowa - kwas azelainowy jest idealny, gdyż posiada zdolność obkurczania naczynek. Warto zwrócić się bardziej ku kwasom PHA i mlekowemu.
Istnieją także przeciwwskazania do stosowania kwasów. Są to: ciąża, poparzenia, odmrożenia, otwarte rany i ostre stany zapalne skóry, cukrzyca, doustne stosowanie retinoidów (pochodnych wit. A), opryszczka, solarium, opalanie się. 
Kwasy można też mieszać.
Podczas kuracji kwasami należy zwrócić szczególną uwagę na porządne nawilżenie skóry.  
Kwasy o małej cząsteczce (np. glikolowy, salicylowy, LHA, azelainowy i mlekowy) penetrują naskórek głębiej, więc lepiej regulują pracę gruczołów łojowych oraz likwidują grudki i łojotok.  
Kwasy o większej cząsteczce (migdałowy, laktobionowy, glukonolakton) lepiej odświeżają oraz usuwają przebarwienia i są łagodniejsze dla skóry. Ponieważ nie przenikają przez sebum mogą powodować zmiany ropne zapychając pory i podrażniając - warto więc przy cerze łojotokowej przed zabiegiem dokładnie ją odtłuścić. Kwasy te tworzą na skórze delikatną powłoczkę, dzięki czemu lepiej ją nawilżają.
Kwasy są specyficzne i tak naprawdę z nimi jest dokładnie tak samo jak ze wszystkim: reakcja na nie jest bardzo indywidualna: u jednych świetnie uregulują skórę i zmniejszą stany zapalne, a u innych podrażnią i uczulą.

 

Od czego zacząć kwaszenie?

Polecam na początek wypróbować gotowe produkty z niskim stężeniem np. kwasu migdałowego, dostępne obecnie w każdej drogerii. Obserwując skórę dowiemy się jak reaguje ona na kwas, czy odczuwamy dyskomfort lub długotrwałe silne pieczenie czy zaczerwienienie, a może jesteśmy wręcz uczulone? Jeżeli nie zauważymy żadnych niepożądanych skutków ubocznych możemy pokusić się o wyższe stężenia lub zabieg u kosmetyczki. Na pewno nie polecam "na dzień dobry" własnych eksperymentów i wysokich stężeń. Osobiście zaczęłam od delikatnego toniku z kwasem migdałowym.

Kwasów nie trzeba się bać, ale należy zachować zdrowy rozsądek i ostrożność oraz nie używać kosmetyków bez zapoznania się dokładnie z ich przeznaczeniem i opisem zwłaszcza dotyczącego stężeń. Poza tym - wszystko jest dla ludzi :)

DIY: Serum z kwasem migdałowym 10%

Chyba nie jest już tajemnicą, że mam tłustą skórę, rozszerzone pory, skłonność do wyprysków, a w dodatku pierwsze zmarszczki. Od dawna chodziło za mną serum z kwasem migdałowym, więc jak tylko znalazłam wolną chwilę - od razu je sobie ukręciłam. W moich domowych zapasach miałam wszystko co trzeba, jedynie kwas migdałowy musiałam dokupić. Czy warto było?


Kwas migdałowy to białe drobinki o delikatnym, migdałowym zapachu. Rozpuszcza się w wodzie na gorąco oraz w alkoholu etylowym. Kwas migdałowy poprawia poziom nawilżenia oraz elastyczności skóry, zwiększa produkcję kolagenu oraz przyspiesza odnowę komórkową - dlatego jest cennym składnikiem kosmetyków do praktycznie każdej cery, zwłaszcza z pierwszymi oznakami starzenia. Potrafi wyrównywać zmarszczki, spłycać blizny (np. potrądzikowe), rozjaśniać plamy pigmentacyjne i inne przebarwienia, poprawić koloryt oraz likwidować zrogowacenie skóry. Ponadto wspaniale zmiękcza i wygładza skórę, poprawiając jej fakturę i domykając pory. Takie działanie wspaniale sprawdzi się zarówno przy skórze suchej jak i tłustej.


Serum z kwasem migdałowym 10% oraz kwasem hialuronowym

Składniki na 30 g serum:
- 15 g kwas hialuronowy 1,5 % roztwór
- 9 g woda demineralizowana
- 3 g kwas migdałowy
- 2,4 g mleczan sodu
- 0,9 g witamina B3 (niacynamid)
- 3 krople ekologiczny konserwant FEOG
- miarki, mieszadełko, naczynie do mieszania (zlewka lub słoik), opakowanie z pompką na gotowe serum - oczywiście wszystko czyste i odkażone
- paski do mierzenia pH.


Wykonanie:
Do słoiczka lub innego naczynia odpornego na temperaturę (np. zlewki) wsypujemy odmierzoną ilość kwasu migdałowego i zalewamy go wodą destylowaną, a następnie wstawiamy naczynie do łaźni wodnej i podgrzewamy (u mnie garnek z gorącą wodą).  Można lekko mieszać, by kwas szybciej się rozpuścił. Gdy już kryształki kwasu przestaną być widoczne wyjmujemy słoiczek i pozostawiamy do ostygnięcia do temp. pokojowej, a następnie dolewamy odpowiednią ilość mleczanu sodu, dokładnie mieszany, dosypujemy witaminę B3 i mieszamy, aż się rozpuści. Następnie dodajemy odmierzoną ilość kwasu hialuronowego oraz trzy krople konserwantu i całość dokładnie mieszamy. Prawda, że łatwe? Całość trwa góra 10 minut.


Gotowe serum przelewamy do buteleczki z pompką i czekamy 1,5h aż ustali się pH naszego kosmetyku.  Po tym czasie najlepiej sprawdzić pH papierkiem, prawidłowe powinno wynosić ok. 4 czyli być kwaśne. Termin przydatności z konserwantem to ok. 5-6 m-cy, nie trzeba trzymać go w lodówce.


Butelka z pompką zdecydowanie ułatwi użytkowanie naszego serum, zwłaszcza, że konsystencja jest podobna do konsystencji lekko rozrzedzonego kwasu hialuronowego czyli trochę lejąca.


Zapach jest lekko migdałowy, a konsystencja, jak wspomniałam, lekko lejąca się.


Serum szybko się wchłania w skórę, dosłownie po chwili można wklepać w nią krem. Oczywiście wklepujemy je w oczyszczoną skórę, czasem najpierw zwilżam ją jeszcze tonikiem lub hydrolatem. Bardzo ważne jest, by nie nakładać serum na uszkodzoną i podrażnioną skórę.


Najważniejsze jest jednak działanie, a tego nie mogę mu odmówić po miesiącu stosowania!

Doskonale nawilża i regeneruje skórę, to działanie najłatwiej i najszybciej można zaobserwować. Wprost zachwyca mnie jego działanie domykające pory, dzięki temu skóra jest równa i gładka, nawet pod światło. Serum delikatnie złuszcza warstwę rogową naskórka i pobudza komórki do odnowy, więc w dotyku skóra jest miękka, delikatna i wydaje się młodsza. Zdecydowanie zauważyłam także wyrównanie kolorytu i zmniejszoną ilość wyprysków czy innych niedoskonałości. Doskonale spisuje się przy mojej tłustej cerze, ale myślę, że równie dobrze sprawdzi się przy mieszanej, dojrzałej czy suchej.


Jest to moje pierwsze serum z kwasem migdałowym dlatego postawiłam na niskie stężenie. 10% wystarczy, aby zauważyć efekt i nie zrobić nikomu krzywdy. Jestem niesamowicie zadowolona z efektów.

Używacie kosmetyków z kwasami? Wiem, że niezłą furorę robi Bielenda :)
Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj