Polskie marki kosmetyków naturalnych do makijażu - lista

Polskie naturalne marki kosmetyków kolorowych do makijażu

Kolorówka naturalna z Polski

W Polsce mamy kilka świetnych marek makijażowych, głównie mineralnych. Naturalne kosmetyki kolorowe tzw. kolorówka są coraz łatwiej dostępne i coraz bardziej popularne wśród nastolatek, ale także i kobiet dojrzałych. Jeśli lubicie, tak jak ja, wspierać polskie firmy zachęcam do zapoznania się z poniższą listą, a kto wie, może uzupełnicie kosmetyczki o nowe, krajowe perełki?

 

UWAGA - zobacz też post o polskich markach kosmetyków do pielęgnacji 


AMILIE MINERAL COSMETICS

Sypkie minerały do makijażu. Bardzo dobrej jakości, drobno zmielone, o szerokiej gamie kolorystycznej podkłady mineralne. Formuły bez konserwantów i chemicznych dodatków. W ofercie podkłady w czterech formułach (kryjąca, matująca, jojoba i satynowa), korektory, pudry wykończeniowe, róże i bronzery, rozświetlacze, a także niesamowite cienie (w tym co najmniej dwa podobne do duochromów). To także pędzle dedykowane minerałom o bardzo dobrej jakości (mam kilka). Firma zarejestrowana w Oświęcimiu (woj. małopolskie). Podkład kosztuje 44,90 zł/7 g.

kosmetyki-mineralne

ANNABELLE MINERALS

Stale rozwijana marka kosmetyków mineralnych założona przez polską prawniczkę. W ofercie przede wszystkim ogrom odcieni podkładów mineralnych do każdej karnacji w trzech formułach (kryjącej, matującej i rozświetlającej). Poza podkładami znajdziemy tu także korektory, pudry wykończeniowe, wiele odcieni różu i rozświetlaczy, cienie sypkie, a także gąbki i pędzle dobrej jakości (mam prawie wszystkie, mój ulubiony to kabuki oraz do rozcierania cieni). Kosmetyki dostępne stacjonarnie m.in. w Hebe. W Warszawie marka posiada własny salon przy ul. Mokotowskiej 42/44 (centrum). Siedziba firmy mieści się w Bielsku-Białej (woj. śląskie). Warto zapolować na słynny zestaw miniaturek, w którym znajdziemy wiele produktów w przystępnej cenie. Podkład kosztuje 39,90 zł/4 g; 64,90 zł/10 g.

polskie-kosmetyki-naturalne

ECOLORE

Marka kosmetyków mineralnych, sypkich, naturalnych. W ofercie podkłady z SPF10, pudry, cienie, specjalne cienie do kresek oraz cienie do brwi, bronzery, rozświetlacze, róże oraz korektory. Marka prowadzi sklep firmowy przy ulicy Pychowickiej 7 w Krakowie. Podkład kosztuje ok. 65-70 zł/10 g.

FELICEA

Polska marka kosmetyków kolorowych, powstała z mieszanki marzenia i wiedzy. W ofercie kredki do oczu i ust, korektory i cienie w kredce, błyszczyki i pomadki (moje ulubione!), prasowane cienie, pudry, róże oraz bronzer. Nowością są delikatne tusze do rzęs. Absolutną nowością są płynne fluidy, a w najbliższej przyszłości będą dostępne rozświetlacze. Dodatkowo marka oferuje olejek do demakijażu i masełko do ust. Wszystkie kosmetyki stworzono na bazie naturalnych składników i mineralnych pigmentów. Wszystkie są bezglutenowe, a te prasowane dodatkowo wegańskie. Dostępne stacjonarnie w Hebe. Firma z Radomia. Płynny podkład w szkle dostępny na początek w dwóch odcieniach kosztuje 49 zł.


naturalne-kosmetyki-do-makijazu


NEAUTY MINERALS

Kosmetyki mineralne dostępne w sprzedaży od 2014 r., bez talku, olejów i wosków. W ofercie podkłady (w formule kryjącej oraz matującej), pudry, cienie, róże, korektory, rozświetlacze, bronzery oraz akcesoria (pędzle, gąbeczka). Stacjonarnie dostępne w kilku miastach w sklepach z kosmetykami naturalnymi (Gniezno, Poznań, Rzeszów, Warszawa - lista na stronie marki). Firma zarejestrowana w Lesznie (woj. wielkopolskie). Podkład kosztuje 44,90 zł/7 g.

PIXIE

Pierwszy polski producent kosmetyków mineralnych. W asortymencie podkłady sypkie (w tym wersja ze złotem lub bursztynem), baza pod podkład, róże, bronzery (sypki i prasowany), korektory, pudry (modelujące, matujące i rozświetlające), a także pędzle do makijażu. Firma istnieje od 2009 r., zarejestrowana w Nadolicach Wielkich (woj. dolnośląskie). Podkład kosztuje 57 zł/4,5 g.


naturalne-kosmetyki-do-makijazu

Znałyście wszystkie te marki? Może jest więcej polskich i naturalnych firm, które warto dodać do zestawienia? Osobiście z każdej tej marki znam jakieś kosmetyki :)

HITY BLOGEREK: Najlepsze naturalne kosmetyki do makijażu!

Najlepsze kosmetyki do makijażu naturalnego - HITY BLOGEREK!

To już drugi post z serii HITY BLOGEREK. Przypomnę, że ideą serii jest przybliżenie Wam różnych, najlepszych kosmetyków naturalnych okiem kilku blogerek. Wiadomo, że każda z nas jest inna, lubi inne zapachy, konsystencje, ma inną skórę czy włosy, więc  taki post zbiorczy daje nam ogromną możliwość pokazania różnorodnych kosmetyków. Stawiamy tylko na "dobre składy" kosmetyków, bez kontrowersyjnych substancji, pełne składników aktywnych, ekstraktów i olei roślinnych. Post nie jest w żaden sposób sponsorowany, nikt nas nie nakłaniał, aby wspomnieć o konkretnej marce czy sklepie. To są w 100% nasze doświadczenia z danymi kosmetykami, nasi absolutni ulubieńcy, o których często opowiadamy koleżankom lub obserwatorkom na priv! Dzisiejszy temat to naturalna kolorówka. Jeśli szukacie podkładów, tuszy i innych naturalnych produktów do makijażu na pewno znajdziecie poniżej coś, co Was zainteresuje lub przynajmniej poznacie nowe marki. Jedziemy?


Zobacz też: 


kosmetyki-do-makijazu

Paletka do konturowania Couleur Caramel

Big Lashes Mascara Lily Lolo

Pomadka Neve Cosmetics


Magda z bloga Feminine
Wybór trzech naturalnych perełek do makijażu był dla mnie niesłychanie trudny. Do pewnego czasu na rynku był ogromny wybór kosmetyków do pielęgnacji z dobrym składem, a sekcja kolorówki kulała. Obecnie mamy coraz większe możliwości w tej kwestii. Wybierając produkty do tego zestawienia, postawiłam na te, których używam niemal codziennie, więc można bez wątpienia powiedzieć, że są to moi ulubieńcy z tej kategorii. O czym konkretnie mowa?

Paletka do konturowania Couleur Caramel
Mogę określić ją krótko: ideał. Paletka daje możliwość konturowania delikatnego i mocniejszego, zawiera również jaśniejsze odcienie do modelowania twarzy, a nawet brzoskwinkę, którą świetnie można zamaskować cienie pod oczami. Kolory są bardzo uniwersalne, odcienie bronzerów nie są zbyt ciepłe, nie mają pomarańczowych podtonów. Ja lubię mieszać ze sobą kolory z dolnego rzędu, dlatego opakowanie wygląda tak a nie inaczej. Ale to tylko świadczy o tym, że to kosmetyk w częstym użyciu! Prosiłoby się o wypróbowanie takich odcieni także do powiek, ale tutaj przyznam, że rewelacji nie ma. Pigmentacja nie jest aż tak mocna, choć na policzkach wygląda to świetnie i zaleta jest taka, że trudno zrobić sobie tymi kolorami krzywdę. Ale na upartego delikatny makijaż jest możliwy. Opakowanie jest wykonane z grubej tektury, ma wygodny zatrzask na magnes i posiada sporych rozmiarów i dobrej jakości lusterko. Uważam, że to bardzo ciekawa propozycja dla fanek konturowania. Paletkę kupicie w sklepie Ekozuzu w cenie 180 zł. Nie jest to mało, ale biorąc pod uwagę świetny skład i aż 6 odcieni o całkiem dużej gramaturze – 3 gramy, uważam że to dobra inwestycja.
Przyznam, że z tej marki lubię dużo więcej kosmetyków… Ale miały być trzy, więc na tym poprzestanę, bo kolejny hit już czeka!

Big Lashes Mascara Lily Lolo
Najlepszy naturalny tusz do rzęs jakiego do tej pory używałam, a wierzcie, że przetestowałam ich sporo. Ma dość dużą szczoteczkę, ale nie przeszkadza to w wykonaniu czystego makijażu (czytaj nie jesteśmy uciapane tuszem z góry na dół ;). Jego formuła jest dość gęsta, standardowo jak większość tuszy wygląda najlepiej po 2-3 tygodniach od otwarcia, kiedy troszkę podeschnie. Idealnie rozdziela rzęsy, nadaje im naprawdę głęboki odcień czerni, pogrubia je i wydłuża. Nie osypuje się w ciągu dnia. Ten tusz to mój pewniak nawet na większe wyjścia i dopiero po jego odkryciu na dobre zrezygnowałam z drogeryjnych mascar. Lubię też tusze Couleur Caramel, ale jak wspominałam… miało być top 3!

Pomadka Neve Cosmetics
Jako trzeci kosmetyk postanowiłam wybrać pomadkę włoskiej marki Neve Cosmetics. Używam jej praktycznie codziennie, jest zawsze w mojej torebce i na pewno wypróbuję więcej odcieni. Jej formuła jest taka jak lubię – nawilżająca, komfortowa, ale nie zbyt klejąca. Pięknie podkreśla usta i utrzymuje się na nich całkiem długo, jak na pomadkę niezastygającą. Mój odcień to Panna Cotta, wyrazisty "nudziak", który będzie pasował do większości typów urody.
Mam nadzieję że wśród moich ulubieńców wypatrzycie coś ciekawego dla siebie!


ulubiona-kolorowka
Autorka zdjęcia: Feminine

Couleur Caramel: puder jedwabny, korektor w kremie, mascara Backstage

Ania z bloga CoKręciAnulę
W mojej naturalnej kolorówce zdecydowanie króluje marka Couleur Caramel. Na co dzień maluje się bardzo skromnie - jedynie primer, podkład mineralny, korektor i tusz do rzęs. I tylko jeden produkt z wymienionych kosmetyków jest z innej firmy 😊

Zacznijmy od początku, czyli od primera.
W roli primera stosuję puder jedwabny Couleur Caramel. Puder jest bardzo, bardzo drobniutki. Nie zmienia odcienia cery w sposób widoczny, jest prawie transparentny.
Puder rozświetla cerę bez jej nabłyszczania. Optycznie wyrównuje koloryt, sprawia, że skóra wydaje się być dużo gładsza! Jest leciutki, absolutnie nie czuć, że ma się go na skórze. Rozprowadza się naprawdę cudownie! Zgodnie z nazwą - jest bardzo jedwabisty. Ogranicza osiadanie minerałów w załamaniach, a wyrównując fakturę skóry polepsza rozprowadzanie podkładu. Nie wysusza skóry, wręcz odczuwam jego pielęgnacyjne działanie. Puder jedwabny służy mi także jako puder wykończeniowy. Matuje moją mieszaną cerę na kilka przyzwoitych godzin i nie daj efektu spłaszczenia – jest to naturalny i aksamitny mat.

Kolejnym produktem, któremu jestem wierna od ponad 3 lat jest korektor w kremie Couleur Caramel. Korektora używam głównie pod oczy, w razie konieczności także punktowo na niedoskonałości. Korektor najlepiej nakładać paluszkami, w małych ilościach. Ja „maczam” lekko opuszek palca w kremie, stempluje niewielką ilością korektora skórę pod oczami i wklepuję korektor. Powtarzam tą czynność zazwyczaj 2 lub 3 razy, do osiągnięcia pożądanego poziomu krycia. Co nieco korektora zbiera się z czasem w załamaniach skóry, ale wystarczy wówczas „przeklepać” okolice oczu. Nie mam wyjątkowo dużych cieni, ale mam. W moim przypadku korektor sprawdza się wyśmienicie. Jest dla mnie idealny! Lekko rozjaśnia, rozpromienia, sprawia, że cienie pod oczami są mocno ukryte, a skóra dodatkowo pielęgnowana (skład korektora jest piękny!). Nie ma mowy o wysuszaniu, przy wieczornym zmywaniu makijażu odczuwalna jest moc pielęgnacyjna korektora.

Ostatnim krokiem mojego codziennego, skromnego makijażu, jest oczywiście tusz do rzęs. Mascara Couleur Caramel Backstage to chyba najlepsza mascara naturalna jaką miałam. Daje prawdziwie drogeryjny efekt – pogrubia, lekko podkręca, zapobiega „opadaniu” rzęs. Łatwo się nanosi i przez długi czas stosowania nie ma tendencji do osypywania w ciągu dnia. Dodatkowo, dzięki składowi, wzmacnia i pielęgnuje rzęsy. Oczywiście nie jest wodoodporna, ale nawet w upały daje radę.

Kosmetyki Couleur Caramel mają charakterystyczne, tekturowe, bardzo wytrzymałe i bardzo ładne opakowania. Nie jestem znawcą kolorówki, bo jak pisałam nie szaleję na tym polu, ale ich kosmetyki są tak dobre, że nie ciągnie mnie do poszukiwania innych. A w moim przypadku to chyba największa pochwała :D


ulubiency-couleur-caramel
 Autorka zdjęcia: Co Kręci Anulę

Świetne, naturalne pomadki do ust - Lily Lolo, Couleur Caramel

Couleur Caramel, Tusz do rzęs Backstage


Agnieszka z bloga KosmetycznyFronesis:
Zdecydowanie krótszą drogą charakteryzuje się przejście na naturalną pielęgnację niż naturalny makijaż. Moje makijażowe zbiory to wciąż w dużej mierze typowo „drogeryjna” kolorówka, co nie znaczy, że w naturalnym makijażu nie odnalazłam już swoich perełek.

Jednym z nich jest tusz marki Couleur Caramel o nazwie Backstage
. Naturalne tusze niezwykle rzadko spełniają oczekiwania, ale Backstage jest dowodem na to, że tusz może być świetny, a przy okazji posiadać naturalny skład. Backstage nigdy mnie nie zawiódł. Nie odbija się, nie kruszy, ładnie podkreśla rzęsy, efekt można wzmocnić wedle upodobania i potrzeby. Nie jest wodoodporny, więc łez szczęścia nie przetrwa.. ale dzięki temu bez zbędnego tarcia ładnie poddaje się zmyciu. Oprócz wersji czarnej występuje w dwóch pięknych wersjach kolorystycznych, po które z całą pewnością sięgnę.

Pomadki to coś od czego warto zacząć swoje przejście na naturalną pielęgnację, głównie ze względu na to, że w sporej części stanowią mimowolnie nasze pożywienie. Statystyczna kobieta w ciągu swojego życia zjada około 4 kg szminek.. Troszkę te statystyki wydają mi się naciągane, szczególnie jeśli patrzę na siebie, ale fakt spożywania jest niezaprzeczalny.
Moją pierwszą ulubienicą jest pomadka marki Lily Lolo w odcieniu Nude Allure, czyli naturalny, lekko brzoskwiniowy, beż. Kolor nienachlany, delikatny, odpowiedni na każdą okazje i do każdego makijażu. Znika niezauważalnie. Pomadka jest bardzo komfortowa, nie podkreśla skórek, daje lekko mokre wykończenie. Mój wielokrotny ulubieniec i prezent, do którego będę nieustannie wracać.
Jeżeli wolisz nieco bardziej matowo-kremowe wykończenie w niemal identycznym odcieniu co Nude Allure od Lily Lolo, odpowiednik znajdziesz w asortymencie marki Couleur Caramel, w dziale pomadek o wykończeniu błyszczącym, ale nie tak błyszczącym jak Lily Lolo. Nie wiem, którą wolę bardziej, ale wiem, że to mój idealny kolor na co dzień.

Za to na wieczór pokochałam odcień 126 z Couleur Caramel w wersji matowej. To zgaszona, nieco brązowa czerwień, która nie bije po oczach, ale również nie pozostaje niezauważona. Matowe wykończenie, które pozostawia usta komfortowe i nawilżone. Tu nie trzeba się obawiać o wysuszenie. Pomadka, która ma w składzie olej jojoba, wosk karnauba, wosk kandelila, masło shea i witaminę E nie jest w stanie zaszkodzić naszym ustom, za to pięknie je podkreśli.
Smacznego!

ulubione-couleur-kosmetyki-naturalne
 Autorka zdjęcia: Kosmetyczny Fronesis

Couleur Caramel, Mascara Revolution

Felicea, Naturalna pomadka do ust

Annabelle Minerals, Mineralny podkład matujący


Aneta, autorka bloga CosmetiCosmos
Poznałam już kilka naturalnych tuszy, jednak z "rodziny" Couleur Caramel wyjątkowo spodobał mi się efekt maskary Revolution. Świetny naturalny skład (m.in. hydrolat różany, naturalne woski i oleje roślinne) idzie w parze z silikonową szczoteczką. Posiadam wersję limitowaną z zaokrągloną końcówką, która pomaga pięknie podkreślić dolne rzęsy bez rozmazywania. Formuła tuszu łatwo rozprowadza się na rzęsach, podkreśla je, rozdziela i delikatnie podkręca, nadając głębokiego czarnego odcienia. Jednocześnie nakładając więcej niż 1 warstwę łatwo mogę uzyskać modny ostatnio efekt mocno podkreślonych rzęs. Tekturowe opakowanie szalenie mi się podoba, jest lekkie i praktyczne. Maskara nigdy mnie nie podrażniła, nie uczuliła. Tusz Revolution nie kruszy się aż do wieczora, nie rozmazuje, jednak trzeba uważać podczas deszczu czy wzruszających ;) momentów, ponieważ nie jest wodoodporna (ale lepiej sobie radzi z wodą niż Backstage, którą też posiadam). Łatwo się zmywa bez pocierania. Kosztuje 72 zł/9 ml w sklepie Ekozuzu.

Naturalna pomadka polskiej marki Felicea w odcieniu 24 - kremowy, delikatny, "szary" róż - idealny na co dzień i do każdego makijażu, ponieważ nie zawiera żadnych drobinek ani perłowego połysku. Co mam Wam napisać? Uwieeelbiam ją! Jest tania (19 zł), o pięknym składzie, dość łatwo dostępna (on-line, Hebe, drogerie i targi naturalne), bezzapachowa. Ładnie wygląda na ustach, nie roluje się, równomiernie znika. Szalenie komfortowa w noszeniu, zupełnie nie czuję jej na ustach, tak jakbym nosiła balsam ochronny. Nie jest bardzo trwała (nie zastyga), ale mogę poprawić makijaż nawet w ciemno. Nie rozlewa się poza kontur. Dla mnie ideał, a nie jestem fanatyczką kolorowych pomadek na co dzień. Felicea to wyjątkowy produkt dla mnie!

Annabelle Minerals, Mineralny podkład w wersji matującej to mój must have od kilku lat! Właśnie kończę drugie pełnowymiarowe opakowanie podkładu w odcieniu Golden Fair. Wersja matująca jest moim zdaniem najlepszą formułą AM, ponieważ najłatwiej się rozprowadza, nie "warzy" na skórze, wytrzymuje kilka godzin, a mat jest naturalny i nie jest "płaski". Łatwo także budować krycie na skórze, przynajmniej pędzlem kabuki (mam kilka różnych marek, baby kabuki AM uważam za jeden z lepszych). Owszem, minerały nie ukryją całkowicie porów jak robią to silikony, jednak ma to też swoje plusy - absolutnie "nie zapychają". Wręcz niejednokrotnie minerały pomogły leciutko przysuszyć ewentualne "niespodzianki". Odkąd używam minerałów na co dzień moja cera jest ładniejsza, gładsza i promienna. Opakowanie kosztuje 35-40 zł i wystarcza na absurdalnie długo (4 g).
Gdyby nie było ograniczenia do 3 produktów napisałabym Wam jeszcze o naturalnej pomadzie do brwi Couleur Caramel ;)

Annabelle-minerals-podklad-matujacy
Autorka zdjęcia: CosmetiCosmos

Couleur Caramel, czarny eyeliner oraz puder jedwabny

Boho Green Make Up, pomadka do ust


Paulina z bloga Alstroemeriav
1. Couleur Caramel, czarny eyeliner
Jeśli szukacie intensywnie czarnego eyelinera o naturalnym składzie z wygodnym aplikatorem to koniecznie wypróbujcie ten z Couleur Caramel! Ma wygodny, cienki pędzelek, którym można precyzyjnie wykonać zarówno cienkie, jak i grubsze kreski. Intensywnie czarną kreskę uzyskamy już za pomocą pierwszej warstwy. W okresie jesienno-zimowo-wiosennym trzyma się cały dzień bez poprawek, jednak gdy robi się cieplej to lubi nieco odbić się na powiece, więc warto nałożyć go na jakąś bazę, chociaż trwałość ma lepszą, niż używany przez wiele osób eyeliner w słoiczku od Maybelline. Buteleczka jest mała (4 ml), ale eyeliner jest bardzo wydajny, jedno opakowanie wystarczyło mi na ponad pół roku! Jest ze średniej półki cenowej (około 66 zł), ale zużyłam już dwa opakowania i nie wyobrażam sobie, żeby go u mnie zabrakło.

2. Couleur Caramel, transparentny puder jedwabny
Pudry rzadko robią na mnie większe wrażenie. Według mnie puder ma matowić i utrwalać makijaż, więc nie sądziłam, że w jakiejś kwestii by mógł mnie zaskoczyć. Jak bardzo się myliłam! Jedwabny puder nie zachęcał mnie ze względu na wysoką cenę (około 100 zł), dopóki nie udało mi się go kupić na większej promocji i teraz nie wyobrażam sobie nie mieć go w mojej kosmetyczce. Puder daje niesamowicie przyjemne uczucie jedwabiście gładkiej skóry, jego wykończenie jest po prostu cudowne. Matuje, ale bez efektu brzydkiego, płaskiego matu – wręcz przeciwnie, efekt jest bardzo naturalny, satynowy, a do tego utrzymuje się przez kilka godzin bez żadnych poprawek. Można go też używać jako primer, co znacznie przedłuża trwałość makijażu, a do tego nie trzeba się martwić, że przesuszy skórę. Jest to zdecydowanie najlepszy puder, jakiego kiedykolwiek używałam i warto się nim zainteresować mimo wysokiej ceny – jest tego wart!

3. Boho Green Make Up, pomadka nr 304
W makijażu stawiam zawsze na oczy, czyli eyeliner i tusz do rzęs, nigdy nie interesowały mnie kolorowe pomadki czy szminki, co wynikało głównie z czystego lenistwa i braku potrzeby podkreślenia ust – zdecydowanie stawiam na bezbarwne balsamy i pomadki pielęgnacyjne, których używam cały czas. Podczas makijażowej promocji w Rossmannie zainteresowała mnie marka Boho i postanowiłam, że dam jednak szansę kolorowej pomadce i wybór padł na numer 304, który jest delikatnym i subtelnym odcieniem ciemnego różu. Nie jest to krzykliwy kolor i mimo raczej naturalnego efektu zdecydowanie widać go na ustach, czyli daje dokładnie taki efekt, jakiego oczekiwałam. Jestem totalnie zakochana w tym kolorze i formule tej pomadki: jest kremowa, łatwo się ją rozprowadza, nie wysusza ust. Minusem może być jej trwałość, ponieważ raczej na pewno zniknie po zjedzeniu czegoś lub odciśnie się na kubku przy piciu kawy czy herbaty, więc jeśli szukacie czegoś ultra trwałego, to odradzam pomadki Boho. Mnie na szczęście to nie przeszkadza i to właśnie dzięki tej pomadce przekonałam się do malowania ust!

puder-jedwabny
Autorka zdjęcia: Alstroemeriav

Couleur Caramel, Puder brązujący i korektor
Earthnicity, Podkład mineralny


Magda z bloga NaTropiePiękna
Trzy najlepsze naturalne kosmetyki kolorowe? Żaden problem:) Gdy poznałam temat kolejnego wpisu z serii Hity Blogerek od razu miałam swoich faworytów przed oczami. Używam ich od dawna i nigdy mnie nie zawiodły. Tak więc ranking otwiera...

1. Podkład mineralny Earthnicity
Ten podkład to pierwsze minerały, które się u mnie sprawdziły, i które przywróciły mi wiarę w podkłady mineralne. Próbowałam wcześniej kilku podkładów i za każdym razem coś było nie tak. Mój główny zarzut dotyczył bardzo szybkiego świecenia się (mam cerę mieszaną). Natomiast ten podkład nałożony cieniutką warstwą wygląda bardzo naturalnie, delikatnie kryje i co najważniejsze nie powoduje szybszego przetłuszczania się cery. Mój kolor to zimą Sunrise, latem Natural buff. Wystarczy naprawdę odrobina by wyrównać koloryt skóry i wyglądać promiennie.

2. Puder brązujący Couleur Caramel
Ten puder jest moim odkryciem w kategorii bronzerów. Bo ja mam z nimi taki problem, że albo nabieram ich za dużo i robię sobie plamy, albo nie potrafię dobrać odpowiedniego odcienia. Ten puder (nr 25) jest dla mnie idealny na wiosnę i lato, gdy moja buzia jest już nieco opalona. Kolor jest zdecydowanie ciepły, ale mi się podoba i wygląda ślicznie na opalonej buzi. Ale to co lubię w nim najbardziej to fakt, że nim po prostu nie da się zrobić plamy:) Można spokojnie miziać pędzlem po jego powierzchni i nie ma opcji by nabrać go za dużo. Jest dość twardy i nie pyli się, co też jest dużym plusem bo nie ma obaw o brudne ubrania. Ładnie rozprowadza się na buzi, tworząc delikatną chmurę koloru i wygląda bardzo naturalnie. Jest matowy, tak jak lubię, a efekt konturowania można stopniować dokładając go nieco więcej. Pierwsza klasa!

3. Korektor Couleur Caramel
Ten korektor to jest mistrzostwo świata. Wyparł wszelkie inne korektory jakich używałam. W opakowaniu wydaje się kremowy, a podczas nakładania staje się pudrowy i ładnie wtapia się w skórę. Kryje bardzo dobrze, a duży wybór odcieni sprawia, że każdy znajdzie odpowiedni dla siebie. To co w nim lubię najbardziej, to fakt, że nie włazi w zmarszczki, nie podkreśla niedoskonałości i świetnie współpracuje z wszelkimi podkładami. A przy tym jest tak wydajny, że chyba nigdy się nie skończy:) Uwielbiam go i nie mam potrzeby szukać innych!

kosmetyki-mineralne
Autorka zdjęcia: Na Tropie Piękna

Annabelle Minerals, Podkład mineralny kryjący

Pacifica, Stellar Gaze Strength&Length Mascara

Axiology, Pomadka naturalna do ust


Ania z bloga AnneMarie
Makijaż nie jest moja najmocniejszą stroną. Przeważnie go nie robię, a jeśli już mi się zdarza, to jest bardzo minimalistyczny i prawie niewidoczny. Wybierane do niego naturalne kosmetyki pozwalają mi uzyskać ten efekt, przy okazji zapewniając komfort użycia i bezproblemowe noszenie. Moim pierwszy makijażowym hitem, poznanym jakieś 3 lata temu, jest mineralny podkład Annabelle Minerals w wersji kryjącej. To moje pierwsze i od razu udane spotkanie z sypką formułą podkładów. Przyznam, że nauczenie się odpowiedniej aplikacji zajęło mi chwilę, ale warto było sięgnąć po pędzel. Podkład można nakładać cienkimi warstwami, zwiększając stopień krycia w razie potrzeby. U mnie to przeważnie 1-2 warstwy, zależnie od stanu cery. Efekt? Skóra jak po obróbce w Photoshopie ręką specjalisty. Koloryt jest wyrównany, niedoskonałości zakryte, a skóra jednolita przez cały dzień. Warto jeszcze pamiętać o jej dobrym przygotowaniu przed makijażem i nałożyć ulubiony krem, szczególnie przy suchych skórkach, by podkład ich nie uwydatnił.

Jeśli chodzi o oczy, używam jedynie tuszu. Z cieniami czy eyelinerem zupełnie mi nie po drodze! Znalezienie zadowalającej, trwałej formuły to nie lada wyzwanie. W większości tuszy przeważnie coś mi nie pasuje i nie mam ochoty do nich wracać. Po Stellar Gaze Strength&Length mascara prawdopodobnie jeszcze sięgnę :) Pacifica stworzyła naprawdę udany tusz. Dobrze się aplikuje, choć spora szczoteczka jest dla mnie momentami wyzwaniem, ładnie wygląda na rzęsach po jednej warstwie oraz co dla mnie niezwykle istotne - trzyma się bez osypywania i rozmazywania. Dotąd nie spotkałam tuszu, który byłby u mnie tak trwały. Potrafi przetrwać nawet łzawienie podczas wiatru, a nie jest wodoodporny! Raz zdarzyło mu się delikatnie rozmazać pod jednym okiem, ale nie udało mi się wyśledzić przyczyny. Jak na cztery miesiące używania to mimo wszystko imponujące osiągnięcie.

Na koniec prawdziwa wisienka na torcie - pomadka od Axiology. Mój odcień Philosophy wpada w brzoskwiniowe tony, ładnie harmonizujące z lekko oliwkową cerą, dobre właściwie na każdą okazję. Tym, co ją szczególnie wyróżnia, jest aksamitna kremowość na ustach. To najprzyjemniejsza w nakładaniu i noszeniu konsystencja, jaką do tej pory spotkałam. Od razu zaznaczę, że to nie jest trwała szminka, ale zjada się równomiernie i bez estetycznej tragedii. Myślę, że to może być pierwsza szminka, jaką uda mi się skończyć aż do ostatniej odrobiny. Polecam wszystkie trzy kosmetyki, ale jeśli miałabym wybrać, zaczęłabym właśnie od Axiology - to chyba o czymś świadczy?

annabelle-minerals-kryjace
Autorka zdjęcia: AnneMarie

Couleur Caramel, Baza wygładzająco - matująca

Pixie Cosmetics, Podkład mineralny

Annabelle Minerals, Cienie mineralne i glinkowe do powiek


Małgosia z bloga BlondHairAffair
Jeszcze kilka lat temu znalezienie dobrej, naturalnej kolorówki graniczyło z cudem. Na szczęście czasy się zmieniąją, kosmetyki naturalne są coraz bardziej popularne i dostępne, zatem w końcu jest z czego wybierać. Co więcej… wśród nich jest już tyle perełek, że wybór 3 ulubieńców zajął mi naprawdę wiele czasu!


Niekwestionowanym numerem jeden, którego nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce jest Baza matująco-wygładzająca, Couleur Caramel.
Baza, która jednocześnie wygładza, matuje na długie godziny, nie wysuszając przy tym cery, a do tego ma nienaganny skład bez silikonów? Brzmi jak sen, prawda? Jednak dzięki marce Couleur Caramel jest to możliwe :) Kosmetyk nie należy do najtańszych, jednak jest szalenie wydajny i wystarcza na dłuuugie miesiące codziennego stosowania. Doskonale się sprawdza zarówno pod minerały jak i pod płynne podkłady. Używałam tej bazy zarówno podczas mrozów, jak i upałów i mogę z czystym sumieniem przyznać, że sprawdza się we wszystkich warunkach atmosferycznych!

Moim drugim ulubieńcem i produktem, który ZAWSZE gości w mojej kosmetyczce jest podkład mineralny Pixie Cosmetics Amazon Gold. Testowałam naprawdę wiele podkładów mineralnych i zawsze coś było nie tak. Produkty się ścierały, warzyły i ciastkowały, a moja przetłuszczająca się strefa T świeciła niczym latarnia... Aż w końcu trafiłam na podkład od Pixie i… była to miłość od pierwszego wejrzenia! Doskonałe krycie, satynowy mat, który nie jest takim płaskim, pudrowym matem, tylko takim ‘rozświetlonym matem’. Nie umiem tego dobrze opisać, ale skóra wygląda zdrowo i promiennie. Po zastosowaniu na wyżej wymienioną bazę oraz przypudrowaniu dobrym pudrem – makijaż jest nieskazitelny przez caaaały dzień! Trwałość, krycie i długotrwały mat – to trzy rzeczy, których oczekuję od podkładów. W tym wypadku produkt je spełnia doskonale, a nawet robi więcej :)

Trzecim produktem, a raczej grupą produktów (liczę na to, że Aneta mnie za to nie prześwięci :D) są cienie mineralne i glinkowe Annabelle Minerals. Początkowo bardzo ciężko mi było nauczyć się korzystać z cieni do powiek w formie proszku, jednak faktycznie "trening czyni mistrza" i warto poświęcić chwilę na naukę :) Niesamowita gama kolorów, mocna pigmentacja, łatwo się rozcierają i blendują, nadają się zarówno do makijażu dziennego i wieczorowego. Po zmieszaniu ich z odrobiną wody, możemy stosować jako eyeliner! Odcienie są dość uniwersalne, niektóre mogą posłużyć jako korektor pod oczy albo rozświetlacz. Są też okrutnie wydajne! Myślę, że jedno opakowanie może służyć na prawdę wiele lat!

annabelle-minerals-cienie
 Autorka zdjęcia: Blond Hair Affair

Nie mogę podsumować tego posta inaczej: Couleur Caramel rządzi! Najwięcej hitowych kosmetyków pochodzi właśnie z portfolio tej marki. Warto zaglądać do sklepu internetowego ekozuzu.pl, w którym często są różnego rodzaju promocje na Couleur Caramel. Marka jest też łatwo dostępna w drogeriach Kontigo. Cieszę się bardzo, że obecnie coraz łatwiej kupić naturalne kosmetyki do makijażu. Wybór mamy przeogromny, więc każda z nas znajdzie coś dla siebie!

Lily Lolo, Naturalne kosmetyki do makijażu: Maskara Big Lash, paletka różu - recenzja, opinie

Kolejny post dla fanek naturalnej kolorówki. Tym razem porozmawiamy o paletce róży do policzków oraz tuszu do rzęs. Wiem, że wiele z Was wciąż szuka dobrej, naturalnej maskary, a nie jest to zadanie łatwe. Sama poznałam na razie tylko trzy i szczerze? Big Lash Mascara od Lily Lolo jest pierwszą naturalną maskarą, która jest idealna na dzień, a efekt, jaki nią uzyskuję, po prostu mi się podoba! Ładnie podkreśla rzęsy, rozdziela je, ale początki nie były takie obiecujące...


Poprzednio pisałam o podkładzie mineralnym Lily Lolo, pędzlu kabuki oraz pudrze matującym. Podlinkowałam Wam niżej:

paletka-naturalnych-rozy

Lily Lolo, Paletka prasowanych róży do policzków Naked Pink

Paletka naturalnych prasowanych róży do policzków w odcieniu Naked Pink dla jasnych cer. Dostępny jest także odcień Coralista z odcieniach ceglastych i brzoskwiniowych dla ciemniejszych karnacji. Kosztuje 90zł/90g, ale może poszczycić się dużą wydajnością.

lily-lolo-roz-do-policzkow

Paletkę różu kupimy w białym kartoniku. Wewnątrz znajdziemy plastikowe, porządne opakowanie, które dość trudno się otwiera - przynajmniej mój egzemplarz. Plastik jest solidny, już raz mi wypadł i kompletnie nic się nie połamało, także lustereczko w środku ocalało. Niewielka kasetka jest praktycznym gadżetem nie tylko do kosmetyczki czy torebki, ale również na podróż, ponieważ sama się nie otworzy i posiada lusterko. W paletce znajdują się dwa odcienie:
  • ciemniejszy, matowy, ale o satynowym wykończeniu, chłodny odcień różu, idealny do jasnej karnacji do podkreślenia policzków,
  • jaśniejszy, odbijający lekko światło, bez brokatu czy drobinek, dający ładną, nienachalną taflę, trochę przypominający różowy rozświetlacz.

Oba odcienie posiadają jedwabistą konsystencję. Nie pylą się, łatwo nabierają na pędzel, nie kruszą. Dobrze trzymają się skóry, choć w ciągu dnia lekko się ścierają. Nie zauważyłam, żeby "zapychały". Róże są praktycznie bezzapachowe i posiadają przyjemny, naturalny i wegański skład.

Skład: Mica, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Punica Granatum (Pomegranate) Seed Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Leptospermum Scoparium (Manuka) Oil, Sodium Hyaluronate, Eryngium Maritimum Callus Culture Filtrate, [+/- Silica, Tin Oxide, CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77007 (Ultramarines), CI 77491 (Iron Oxide), CI 77742 (Iron Oxide)].

odcienie-rozu-lily-lolo

Róż jest idealnym, delikatnym muśnięciem świeżości w makijażu dziennym. Na zdjęciu wyżej z prawej strony satynowy, matowy, ciemniejszy róż, natomiast z lewej lekko rozświetlający, jaśniejszy odcień. Myślę, że pomimo delikatności produktu widzicie różnicę. Oczywiście na żywo jest ona trochę bardziej widoczna, szczególnie, że jaśniejszy odcień tworzy delikatną, odbijającą taflę, która wygląda niesamowicie naturalnie i subtelnie (dlatego używam go często także jako cienia do powiek).


Oba odcienie nadają cerze świeżości, a jaśniejszy dodatkowo trochę blasku, przez co twarz wygląda na młodszą i wypoczętą. Można używać ich solo albo łączyć ze sobą, uzyskując kolejny odcień. Róże równie pięknie wyglądają na powiekach i kiedy bardzo się spieszę, używam produktu jak cienia :) Nie sądzę, aby dało się nimi zrobić plamy, ponieważ jedwabista formuła pięknie się rozciera, a intensywność można stopniować. Obecnie róż nakładam pędzlem z Biedronki, ale równie dobrze spisują się inne pędzle, muszą być tylko dość puchate. To idealny róż na co dzień, gdy chcemy szybko musnąć policzki świeżością i wyjść z domu. A jeśli chcemy mocniej podkreślić urodę, wystarczy zaaplikować kosmetyk kilkukrotnie lub spryskać pędzel hydrolatem i nałożyć je na mokro (oczywiście ostrożnie i delikatnie, aby nie zrobić plamy). Sprawia to, że paletka jest uniwersalna, ale przy ciemniejszej karnacji prawdopodobnie będzie niewidoczna. Jest za to idealna dla bladziochów :)


Lily Lolo, Naturalny tusz do rzęs Big Lash Mascara


"Najnowsza innowacja marki, dzięki której rzęsy będą grubsze, gęstsze i dłuższe niż kiedykolwiek. Nowatorska formuła pozbawiona potencjalnie drażniących, czy też alergizujących substancji tj. sadza i DEA, oraz innowacyjna szczoteczka, zapewniają wyjątkową trwałość i hipnotyzujący efekt perfekcyjnie podkreślonych rzęs." Kosztuje ok. 75 zł/6,5ml.


Tusz kupimy w kartoniku, wewnątrz którego kryje się czarne, plastikowe, klasyczne opakowanie. To, co wyróżnia produkt to skład bez parafiny, silikonów, DEA, BHT, alkoholu, glikoli czy substancji zapachowych.

Skład: Aqua, Stearic Acid, C18-36 Acid Triglyceride, Propanediol, Helianthus Annuus Seed Cera, Oryza Sativa Bran Cera, Acacia Senegal Gum, Hydroxypropyl Methylcellulose, Glyceryl Behenate, Polyglyceryl-6 Distearate, Hydrogenated Olive Oil, Glycerin, Vp/Eicosene Copolymer, Cellulose, Centaurea Cyanus Flower Water, Sucrose Acetate Isobutyrate, Jojoba Esters, Sodium Hydroxide, Copernicia Cerifera Cera, Olea Europaea Fruit Oil, Ethylhexylglycerin, Hydroxyethylcellulose, Phenethyl Alcohol, Rosa Centifolia, Flower Cera, Rosa Damascena Flower Cera, Caprylic/Capric Triglyceride, Undecyl Alcohol, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Acacia Decurrens Flower Cera, Polyglycerin-3, Tocopherol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Phosphate, Disodium Phosphate, Polysorbate 20 [+/- CI 77499 (IRON Oxides)].


Kilka pierwszych podejść do maskary Lily Lolo było raczej nieudanych. Początkowo tusz jest bardzo lepki i mokry, przez co sklejał rzęsy, dziwnie je wyginał w różne strony i tworzył liczne grudki. Musiałam też trochę przywyknąć do nietypowej szczoteczki z włosia, wklęsłej po środku, a rozszerzonej przy końcach. Nadal trochę niewygodnie maluje się nią dolne rzęsy, jednak do górnych włosków - przy odrobinie wprawy - jest idealna! Po kilku użyciach formuła tuszu lekko przyschła i nie jest już tak bardzo mokra, wtedy można uzyskać nią naprawdę przyjemny efekt, szybko i bez wysiłku. Od tego czasu maskara ładnie podkreśla włoski, lekko je pogrubia i przepięknie wywija do góry, dzięki czemu nawet moje proste rzęsy stają się widoczne! Choć czasem, gdy jestem nieuważna i się spieszę np. rano zdarza się, że pozostawia niewielkie grudki (na zdjęciu). Tusz się nie kruszy ani nie osypuje, nawet po kilkunastu godzinach. Nie rozmazuje się nawet przy lekkim łzawieniu oczu (od wiatru czy słońca), ale nie jest wodoodporny. Szybko zasycha i nie odbija się na powiekach. Big Lash Mascara Lily Lolo nadaje rzęsom odcień głębokiej czerni, nie jest to żadna szarość. Nie podrażnia, nie spowodował u mnie łzawienia czy pieczenia oczu.

Zdjęcie musicie mi wybaczyć, nie cudowałam w żadnych programach graficznych, niczego nie poprawiałam - jak pomalowałam się szybko rano (jedna warstwa tuszu), tak około południa zrobiłam po prostu zdjęcie przy oknie. Macie więc dowód w 100% true jak wygląda maskara Lily Lolo na rzęsach, bez żadnej ściemy ;) Dla mnie efekt jest bardzo zadowalający, rzęsy są podkreślone i rozdzielone, WIDOCZNE. Szczególnie biorąc pod uwagę, że cały ten make up zajął mi jedynie 7 minut, a malowałam się o 7 rano prawie nieprzytomna :D Dodam, że moje rzęsy są rzadkie, średnio długie i dość jasne, więc nie ma opcji, aby maskarą "dorobić" ich więcej.

Możecie na zdjęciach wyżej zobaczyć też jak wygląda podkład Lily Lolo z poprzedniego posta, ponieważ oczywiście też go mam na sobie. Zdjęcia zrobione mniej więcej po 5 godzinach od malowania.

Podsumowując jestem zadowolona z kosmetyków Lily Lolo. Widzę w nich duży potencjał i wspaniałą jakość, zachęcają również składy. Liczę, że za jakiś czas produkty będą łatwiej dostępne, choć zwykle robię zakupy przez internet, tak czasem kolorówkę lubię "pomacać" i pooglądać na żywo. Marka wystawia się zwykle na targach kosmetycznych, więc warto również w takich miejscach ich szukać. Póki co maskara Lily Lolo jest pierwszym naturalnym tuszem, który spełnia moje oczekiwania. Idealnie nadaje się na dzień, łatwo się nim maluje (po lekkim przyschnięciu), a rzęsy są widoczne już przy jednej warstwie. Róż jest uniwersalny, ładnie wygląda na skórze i nie "zapycha". To wszystko sprawia, że chcę więcej!

Znacie Lily Lolo? Jeśli macie doświadczenia z naturalnymi tuszami do rzęs lub różem koniecznie podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami w komentarzu :)

Couleur Caramel Hydracoton, Naturalny podkład do cery tłustej i mieszanej - recenzja, opinia

Obecnie fanki naturalnych kosmetyków coraz łatwiej mogą znaleźć nie tylko produkty do pielęgnacji skóry , ale także do makijażu. Bo jaki sens ma dbanie o dobrej jakości krem, a następnie nakładanie na niego masy silikonów, zapychających składników, tworzących konsystencję albo tony konserwantów? Oczywiście wiele osób stawia na minerały (obecnie mamy duży wybór wśród marek mineralnych), które osobiście również bardzo lubię. Jednak nie każdy jest przekonany do podkładu w formie proszku. Jako konsumentki jesteśmy przyzwyczajone do płynnej formy fluidu, więc również takie, z "dobrym" składem  są mocno poszukiwane. Dzisiaj mam dla Was recenzję naturalnego podkładu, skomponowanego pod potrzeby cery tłustej lub mieszanej, skłonnej do zanieczyszczenia i błyszczenia. Jest to podkład marki Couleur Caramel Hydracoton, który przywędrował do mnie ze sklepu ekozuzu.pl (w sklepie można dostać mnóstwo kosmetyków tej marki).


hydracoton-naturalny-podklad

Couleur Caramel Hydracoton, Naturalny podkład do skóry tłustej i mieszanej

Naturalny, ekologiczny podkład stworzony do cery problematycznej, mieszanej i tłustej. Kremowa konsystencja oraz delikatność bawełny sprawią, że podkład zapewnia doskonałe nawodnienie oraz długotrwałe matowe wykończenie. Można go stosować do każdego rodzaju cery. 99% składników naturalnych. Kosztuje 88zł/30ml. Marka jest francuska.

podklad-do-cery-tlustej

Skład: Aqua (woda), Glycerin (organiczna gliceryna), Octyldodecyl Stearoyl Stearate (emolient tłusty, może być komedogenny i nasilać problemy trądzikowe), Silica (krzemionka, pochłania sebum, matuje), Sesamum Indicum Seed Oil (organiczny olej sezamowy), Salvia Sclarea Flower/Leaf/Stem Water (hydrolat z szałwii muszkatołowej), Olive Glycerides (emulgator), Cetearyl Alcohol (emolient), Glyceryl Stearate (emolient i stabilizator, niektóre cery może "zapychać"), Potassium Palmitoyl Hydrolyzed Wheat Protein (emulgator), Butyrospermum Parkii Butter Extract (organiczny ekstrakt z masła shea), Camelina Sativa Seed Oil (organiczny olej z lnianki siewnej), Tocopherol (wit. E, chroni oleje przed jełczeniem), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Cetyl Alcohol (emolient), Gossypium Herbaceum Seed Oil (olej z bawełny), Sesamum Indicum Oil Unsaponifiables (organiczna niezmydlona frakcja oleju sezamowego, antyoksydant, ogranicza TEWL), Hydrolyzed Algin (nawilża, odżywia), Maris Aqua (woda morska), Chlorella Vulgaris Extract (ekstrakt z chlorelli, odżywia), Xanthan Gum (zagęstnik), Microcrystalline Cellulose (celuloza mikrokrystaliczna, wchłania sebum, oczyszcza pory), Cellulose Gum (zagęstnik), Cellulose (reguluje lepkość kosmetyku), Dehydroacetic Acid (bezpieczny konserwant), Benzyl Alcohol (konserwant, także składnik kompozycji zapachowej, może uczulać), Parfum (kompozycja zapachowa niewiadomego pochodzenia).

Podkład Couleur Caramel posiada certyfikat ECOCERT, jest wegański, w 99% pochodzenia naturalnego. Cały skład jest bogaty w naturalne oleje roślinne, a także kilka substancji nawilżających i wchłaniających nadmiar sebum. Brak silikonów i kontrowersyjnych substancji.

sklad-naturalnego-podkladu

Podkład kupimy w kartoniku np. w sklepie ekozuzu.pl. Kosztuje 88 zł/30ml - dla jednych będzie to drogo, a dla innych niewiele, szczególnie patrząc na skład i porównując z podkładami droższych drogeryjnych marek. Szalenie podoba mi się szata graficzna tych kosmetyków. W opakowaniu znajdziemy niewielką tubkę z zakręcanym korkiem, pod którym powinno być dodatkowe zabezpieczenie. Chroni ono zawartość przed dostępem powietrza i bakterii, a my mamy pewność, że kosmetyk jest świeży i nieotwierany. Sama tubka jest już plastikowa i elastyczna, wygodna w używaniu i z łatwością mieści się w kosmetyczce czy nawet torebce. Na zużycie podkładu mamy 11 miesięcy (PAO).

opakowanie-tekturowe-couleur-caramel

Posiadam podkład Hydracoton w odcieniu numer 12 "Natural", ale do wyboru mamy kilka wariantów kolorystycznych (w tym tylko jeden wygląda na jaśniejszy, łącznie jest ich 6). Nie jest to może pełna gama, ale myślę, że w przypadku typowo słowiańskiej urody nie będzie problemu z doborem. Odcień nr 12 jest dość neutralny, z lekko różowymi tonami (podkreślam "lekko", ponieważ w przypadku żółtego odcienia cery może to być bardziej widoczne, moja skóra jest delikatnie różowawa przez naczynka, więc odcień 12 dobrze się wtapia w tą kolorystykę). Delikatnie pachnie, raczej neutralnie i dość naturalnie. Konsystencja jest kremowa, gęściejsza niż większość drogeryjnych fluidów. Moje pierwsze próby nałożenie podkładu Couleur Caramel nie były zbyt udane. Pod żadnym pozorem nie potrafiłam nakładać go palcami, ponieważ łatwo zrobić nieestetyczne smugi. Również pędzel nie rozprowadzał gęstej konsystencji równomiernie, więc po kilkudziesięciu minutach wyraźnie było widać miejsca, w których powstałą grubsza warstwa. To póki co moje trzecie spotkanie z płynnym naturalnym podkładem do twarzy (poprzednie dwa innych marek) i uważam, że najlepiej nakłada się je zwilżoną gąbeczką poprzez sukcesywne "stemplowanie" skóry. Wtedy fluid idealnie stapia się z cerą, ukrywa pory, wyrównuje koloryt i nie jest widoczny nawet z bliska. Przy bardzo tłustej skórze można by pokusić się o rezygnację z kremu pod podkład, aczkolwiek lubię nakładać fluidy na skórę zwilżoną hydrolatem i lekkie serum nawilżające. 

recenzja-coureul-caramel-12

Nie jest to podkład w stu procentach zastygający, co potrafi być uciążliwe. Przykład? Centrum handlowe, zakupy, przymierzalnia - trzeba szalenie uważać, aby nie ubrudzić ciuchów podkładem, nawet kilka godzin po jego nałożeniu. Tak samo lepiej unikać dotykania twarzy w ciągu dnia (co akurat jest dobre), ponieważ można go miejscami wytrzeć (niestety wytarcia nie da się uniknąć podczas wydmuchiwania nosa). Trochę ratuje nas przypudrowanie całości (także w ciągu dnia, jeśli jest taka potrzeba) i scalenie wszystkiego leciutką warstwą hydrolatu albo mgiełki - wtedy podkład będzie trwalszy, ale wciąż nie zastygnie! Hydracoton Couleur Caramel nie tworzy efektu maski, jest bardzo komfortowy w noszeniu, praktycznie nie czuję go na skórze. Dobrze się rozciera, ale trzeba robić to sprawnie i dokładnie - ja nabrałam wprawy już przy czwartym podejściu, kiedy zaczęłam używać zwilżonej gąbeczki. Zdarza się, że fluid się "warzy", szczególnie w miejscach mocno rozszerzonych porów, więc jeśli macie z nimi duży problem warto nałożyć pod podkład Hydracoton lekki, nawilżający krem lub tonik w wit. B3 (niacynamid zwęża pory i w ogóle jest genialnym składnikiem kosmetyków do cery tłustej i mieszanej).
Absolutnie nie "zapchał" mojej skóry. Genialnie matuje! Może nie jest to płaski, pudrowy mat jak w reklamie (ach ten photo shop!), ale bardzo, bardzo przyzwoity efekt na bite 8 godzin. Testowałam go od 20 maja, przez sierpniowe upały aż do dwudziestostopniowych temperatur wrześniowych i jestem całkowicie zadowolona z tego podkładu. Powiedziałabym, że Hydracoton jest podkładem średniokryjącym, przy większych zaczerwienieniach czy wypryskach może być potrzebna dodatkowa warstwa korektora. Nie wiem dla cery trądzikowej czy mocno zanieczyszczonej krycie byłoby wystarczające.  Nie zauważyłam, aby ciemniał w ciągu dnia. Ładnie stapia się ze skórą - gdy jest dobrze rozprowadzony, ale wymaga odrobiny większej staranności podczas nakładania niż klasyczny fluid z drogerii.

fluid-plynny-bez-silikonow

Przyznam, że trzeba się nauczyć pracować z podkładem Couleur Caramel, ponieważ jest to całkowicie inny produkt niż drogeryjne "silikonowce". Ale absolutnie warto! Nawet przy długotrwałym, codziennym stosowanie nie przesusza skóry, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że pomaga utrzymać nawilżenie i trochę pielęgnuje - w każdym bądź razie to o wiele więcej niż tylko kosmetyk do wyrównania kolorytu czy przykrycia ewentualnych niedoskonałości. Do pokrycia całej twarzy wraz z szyją i kawałkiem dekoltu nie potrzeba dużo produktu, mi wystarcza objętość niewiele większa niż ziarenko ciecierzycy, więc opakowanie 30 ml jest bardzo wydajne. Bardzo łatwo się zmywa praktycznie każdym kosmetykiem do demakijażu - olejkiem, żelem, pianką czy płynem micelarnym, co również pozytywnie wpływa na cerę tłustą czy mieszaną - nie ma ryzyka pozostawienia produktu na skórze przez zbyt długi okres czasu (przy podkładach silikonowych jest różnie, czasem nawet olejek nie daje sobie rady). Biorąc pod uwagę całość jest to obecnie mój ulubiony naturalny podkład do twarzy :)

naturalny-podklad-couleur-caramel

Szukacie naturalnej "kolorówki" czy stawiacie jednak na produkty drogeryjne? Przyznaję, że Hydracoton posiada pewne wady, jednak w zestawieniu z zaletami i tak wypada bardzo korzystnie. Genialnie matuje, jest niesamowicie komfortowy w noszeniu (także latem podczas upałów) i posiada świetny skład.

Wibo, Pomada do brwi Soft Brown z Rossmanna

Pomada do brwi Wibo to bardzo znany produkt i wcale mnie to nie dziwi. Jest tania, trwała, łatwo dostępna i oferuje, póki co, trzy różne odcienie do wyboru. Niesamowicie szybko można opanować jej używanie, a osiągane rezultaty są bardzo zadowalające nawet dla makijażowego laika. Do tego nie zmyje jej byle deszcz czy kąpiel w morzu.


pomada-wibo

Wibo, Eyebrow Waterproof Pomade

Koloryzująca pomada do brwi posiadająca wodoodporną, kremową konsystencję. Jednocześnie idealnie trzyma się skóry i dyscyplinuje włoski brwi. Kosmetyk 2w1, uniwersalny, będący zarówno woskiem, jak i cieniem do brwi. Umożliwia precyzyjne wykonturowanie, jak i wypełnienie brwi. Formuła długotrwała. Aplikator w środku opakowania.

wodoodporna-pomada-brwi

Niewielkich rozmiarów pudełeczko zawiera szklany słoiczek z pomadą oraz mały aplikator z dwoma końcówkami. Kosztuje ok. 23 zł za 3,5g. Producent pochodzi z Polski, natomiast na opakowaniu wskazano na Chiny jako kraj produkcji (made in prc).

pomada-do-brwi-wibo

Słoiczek jest szklany, niewielki i posiada czarną zakrętkę z trwałymi napisami, które nie wycierają się podczas użytkowania. Mimo, że swój egzemplarz mam już kilkanaście miesięcy, nadal wygląda idealnie. Patrząc na słoiczek od boku od razu widać, że pomady jest malutko, ale jest też niesamowicie wydajna. Przez długi czas jej używania jeszcze nie widzę dna. Producent wskazuje, aby zużyć produkt w ciągu 6 m-cy od otwarcia, co według mnie nie jest możliwe nawet przy codziennych używaniu.

odcien-pomada-soft-brown

Konsystencja pomady jest bardzo miękka, kremowa, a jednocześnie trwała. Podczas nakładania trzeba uważać, aby nie wyjechać za linie, ponieważ dopóki nie zastygnie może się lekko rozmazywać po przejechaniu palcem, a na pewno nie da się jej poprawić wodą, gdyż jest dobrze napigmentowana. Najłatwiej ewentualne poprawki wprowadzać patyczkiem kosmetycznym nasączonym płynem micelarnym, a najlepiej nabrać wprawy na tyle, aby niczego nie musieć poprawiać ;) Pomada bardzo dobrze trzyma się zarówno włosków jak i samej skóry. Posiada nieprzyjemny zapach, ale nie czuć go podczas malowania, dopiero gdy przystawimy nos do pojemniczka.

odcienie-pomada-wibo

Odcień nr 1 SOFT BROWN jest dość jasnym, chłodnym brązem z delikatnymi, szarawymi tonami. Przy mojej jasnej karnacji i farbowanych na średni brąz włosach wygląda doskonale. Myślę, że będzie idealna także dla blondynek i wszelkich jaśniejszych odcieni włosów. Nr 1 to najjaśniejszy odcień z gamy, a do wyboru mamy jeszcze nr 2 DARK BROWN (ładny, ciemny brąz) oraz nr 3 BLACK BROWN (bardzo ciemny brąz wpadający w czerń).

pomada-do-brwi-recenzja

wibo-makijaz-brwiPomadą bardzo łatwo maluje się zarówno dużą powierzchnię, jak i pojedyncze włoski. Dołączony pędzelek jest, o dziwo, całkiem użyteczny. Łatwo nanosi pomadę dokładnie tam, gdzie chcemy, przyjemnie się nim manewruje. Przynajmniej mi nie sprawia żadnych trudności, pomimo iż jest niewielki. Jednak uczulam, że na pędzelek bardzo łatwo można nałożyć zbyt wiele produktu, dlatego nadmiar zawsze wycieram w chusteczkę lub na ręku. Nie chcę uzyskać efektu bardzo sztucznych brwi, choć jeśli bym chciała, to oczywiście mogę :)

Efekt jest w 100% zadowalający. Brwi wyglądają naturalnie, są podkreślone i widocznie. Dodatkowo nie boję się, że podczas deszczu czy opadu śniegu makijaż spłynie, ponieważ przetestowałam pomadę w różnych warunkach (ulewa, opady śniegu w górach, nad morzem) i brwi zawsze były bez zarzutu. Formuła pomady sprawia, że jest ona w pełni wodoodporna i przez wiele godzin nie "ruszy" jej nic poza olejkiem lub płynem micelarnym do demakijażu.

Znacie pomadę Wibo? Macie swoje ulubione produkty do podkreślania brwi?

Jak przykleić sztuczne rzęsy? Kępki Perhaeps

Piękne rzęsy to marzenie wielu kobiet, w tym i moje. Niestety matka natura nie obdarzyła mnie takimi, jakbym chciała, ale od czego są różne gadżety :) Dzięki sztucznym rzęsom możemy zmienić swój makijaż nie do poznania, wystarczy dosłownie kilka ruchów. Możemy dodać spojrzeniu kobiecości i wdzięku, albo wręcz przeciwnie - teatralnej elegancji. Sztuczne rzęsy są fajnym rozwiązaniem nie tylko na wesele, Sylwestra czy od święta, ale także na co dzień. Wystarczy nabrać odrobinę wprawy, poćwiczyć i cieszyć się efektami. Jak założyć sztuczne rzęsy?



Jak przykleić kępki rzęs?

Najbardziej ujęły mnie właśnie kępki Perhaeps. Posiadam opakowanie, w którym znajdują się trzy rozmiary, dzięki czemu możemy idealnie dobrać wielkość kępek i przykleić je w odpowiednie miejsca. Przyda się pęsetka i oczywiście klej - tutaj mamy go w zestawie. Kępki przyklejamy przed lub już po wykonaniu makijażu, jednak jeszcze przed tuszowaniem rzęs. Osobiście najbardziej lubię po - wtedy widzę, w którym dokładnie miejscu powinnam je przykleić.


Klej jest czarny, dzięki czemu kompletnie nie widać go w gotowym makijażu. Zaczynamy od dobrania rozmiarów kępek i zaplanowania miejsc doklejenia. Po dobraniu kępek łapiemy je delikatnie pęsetką, a następnie na samą końcówkę aplikujemy klej w niewielkiej ilości. Następnie czekamy kilkanaście sekund, aby klej lekko stężał. Dopiero wtedy doklejamy kępki do naszych naturalnych rzęs przy samej ich linii, wsuwając je delikatnie między nasze rzęsy. Nie doklejamy kępek do powieki.


Jak zdjąć sztuczne kępki rzęs Perhaeps?

Klej Perhaeps po stężeniu staje się elastyczny, trochę przypomina gumę, dzięki czemu zdjęcie kępek jest bardzo proste. Możemy użyć płynu do demakijażu i wacika - bardzo delikatnie pocieramy wacikiem od góry do dołu, rzęsy powinny zostać na waciku. Możemy także zdejmować kępki pęsetką, jednak należy bardzo uważać, aby nie powyrywać swoich rzęs, dlatego jestem zwolenniczką pierwszej metody.


Kępek można użyć kilka razy, przynajmniej ja używam ich ok. trzy razy, po czym wyrzucam. Po każdym zdjęciu - o ile się nie odkształciły i nadal wyglądają idealnie - dokładnie czyszczę je z gumowatego kleju (przy pomocy pęsetki) i odkładam do pojemniczka.


Bardzo podoba mi się efekt kępek, który jest bardzo naturalny i komfortowy podczas noszenia. Kępek kompletnie nie czuję na powiece, nie przeszkadzają mi mrugać ani nie zaczepiają o włosy. Efekt możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Podoba Wam się?


Jak przykleić sztuczne rzęsy na pasku?

Rzęsy wyciągamy delikatnie pęsetą z opakowania, a następnie przykładamy do powieki i sprawdzamy, czy pasek nie jest za długi. Jeśli uznamy, że rzęsy wychodzą poza oko musimy dociąć pasek - zawsze od zewnętrznej strony. Na ten moment Perhaeps ma w repertuarze siedem różnych efektów rzęs, więc jest w czym wybierać.


DONN to idealny model na co dzień, bardzo naturalny. Zapewnia wyraziste spojrzenie i ładnie dostosowuje się do każdego kształtu oczu.
LADY gwarantuje za to spojrzenie lekkie, ale zalotne. Model idealny na randkę! Naturalnie cieniowane włoski sprawią, że On nie zorientuje się, iż coś poprawiałyście.
QUEEN to propozycja wieczorowa, efektowna, idealna na Sylwestra. Przykuwają uwagę i powiększają oko.


Tutaj przyklejam model Queen. W zestawie również znajdziemy klej, tym razem biały - po stężeniu będzie przezroczysty i niewidoczny. Aplikujemy dokładnie klej w niewielkiej ilości na pasek i odczekujemy kilkanaście sekund. Po tym czasie klej nabiera lepkości, co umożliwi przymocowanie paska w miejscu, w którym chcemy. Najlepiej przy pomocy pęsety lub specjalnego aplikatora przykładamy na środek powieki środkową część paska, starając się zrobić to jak najbliżej linii naszych rzęs. Następnie dociskamy lewy i prawy koniec paska. Czekamy chwilę, aby upewnić się, że rzęsy trzymają się skóry. Po aplikacji możemy nałożyć jeszcze tusz do rzęs, który połączy sztuczne włoski z naturalnymi. Możemy także użyć zalotki, dzięki czemu nasze rzęsy będą podkręcone w podobny sposób jak te sztuczne.


Jak zdjąć rzęsy i jak się je nosi?

Paski rzęs są dość elastyczne, jednak jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt minut po aplikacji czuję je na powiekach. Po tym czasie przyzwyczajam się i nie przeszkadzają mi. Zdejmujemy je przy pomocy pęsety podważając zewnętrzną część paska i delikatnie ciągnąc ku wewnętrznemu kącikowi. Rzęs można używać wielokrotnie, dlatego po zdjęciu należy dokładnie oczyścić je z resztek kleju i schować do pudełeczka. Poniżej efekt w jednym z makijaży wraz z użytymi kosmetykami.


Na Facebooku rzęsy do wygrania!

Nic nie trzeba udostępniać, jedynie polubić strony i odpowiedzieć na proste pytanie. KONKURS

Czy Wy też lubicie sztuczne rzęsy? Który model najbardziej Wam się podoba?

Holika Holika, Sweet Cotton Pore Cover, Krem BB i puder

Odkąd odkryłam koreańskie kremy BB i różnicę między nimi a dostępnymi u nas "europejskimi" kremami BB, stałam się wierną posiadaczką azjatyckich produktów. Tak naprawdę moja fascynacja azjatycką pielęgnacją i kosmetykami, głównie koreańskimi, zaczęła się właśnie od kremu BB Missha i tak mi zostało. To, czego nie znajdziemy w europejskich kremach BB to sens - wydaje się, że drogeryjne wersje to rozwodnione podkłady, a przecież nie o to tutaj chodzi! Azjatycki krem BB to o wiele więcej niż zwykły podkład! Ale o tym trzeba przekonać się samemu.


sweet-cotton-krem-bb

Holika Holika, Sweet Cotton Pore Cover BB Cream 01 Soft Beige, Matujący krem BB

"Matujący krem BB, który idealnie stapia się ze skórą jak wata cukrowa. Krem nadaje ładne krycie, dobrze maskuje też niedoskonałości. Skóra wygląda na gładką i delikatną, zdrową i zadbaną. Ponadto dzięki wyselekcjonowanym składnikom krem działa przeciwzapalnie regulując wydzielanie sebum, a przy tym nie przetłuszcza skóry i nie zapycha porów. Zawiera cukier, który matuje oraz ekstrakt z nasion bawełny, który nawilża, odżywia oraz regeneruje skórę. Posiada filtr przeciwsłoneczny SPF 30 PA+++. Dostępny w dwóch kolorach."


Holika Holika, Sweet Cotton Pore Cover Powder, Matujący puder sypki

"Matujący puder do twarzy, który zawiera ekstrakt z bawełny oraz cukier, które regulują wydzielanie sebum oraz zmniejszają świecenie się cery. Po nałożeniu rozszerzone pory oraz drobne zmarszczki są mniej widoczne.
Puder jest drobno zmielony i transparentny, dlatego nadaje się do każdego koloru cery. Idealnie stapia się ze skórą, nie bieląc jej. Po aplikacji makijaż trzyma się wiele godzin, nie spływa z twarzy, nie warzy się i nie zostawia plam ścierając się równomiernie."


Oba produkty są łatwo dostępne w sklepach internetowych i kosztują ok. 65zł każdy. Przykładowo krem BB można kupić na myasia.pl, a puder na ekobieca.pl. Warto zwrócić uwagę, że opakowania są zafoliowane, dzięki czemu mamy pewność, iż produkty są świeże i nikt ich wcześniej nie otwierał.


Skład kremu BB: Water, Cyclopentasiloxane, Cyclomethicone, Titanium Dioxide, Dipropylene Glycol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, PEG-10 Dimethicone, Talc, Pentaerythrityl Tetraisosrearate, Zinc Oxide (tlenek cynku, Vinyl Dimethicone/Methicone Silsesquioxane Crosspolymer, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Disteardimonium Hectorite, Iron Oxides (CI 77492), Magnesium Sulfate, Dimethicone, C12-14 Pareth-3, Portulaca Oleracea Extract (ekstrakt z portulaki pospolitej działa przeciwzapalnie, antyoksydacyjnie i kondycjonująco na skórę), Phenoxyethanol, Iron Oxides (CI 77491), Methicone, Trihydroxystearin, Fragrance, Iron Oxides (CI 77499), Ethylhexylglycerin, Tocopheryl Acetate (wit. E, odmładza, nawilża, zwana witaminą młodości), Aluminium Hydroxide, Aminopropyl Dimethicone, Aluminium Stearate, Polymethylsilsesquioxane, Alumina (korund, pomaga przy łojotoku i rozszerzonych porach), Acrylates/Ethylhexyl Acrylate/Dimethicone Methacrylate Copolymer, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract (ekstrakt z soku borówki, odżywia, wygładza, rozjaśnia i ujędrnia skórę, antyoksydant), Triethoxycaprylylsilane, Silica (krzemionka, matuje, wchłania sebum), Gossypium Herbaceum (Cotton) Extract (wyciąg z bawełny zmiękcza, kontroluje wydzielanie sebum, chroni przed przetłuszczaniem się skóry), Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract (cukier działa nawilżająco i wygładzająco), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Friut Extract (wyciąg z owoców pomarańczy; antyutleniacz, ściąga i zmniejsza pory, rozjaśnia skórę i przebarwienia posłoneczne), Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract (ekstrakt z cytryny; chroni przed wpływem wolnych rodników, ujędrnia i rewitalizuje skórę), Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract (wyciąg z klonu; rozjaśnia skórę, wyrównuje koloryt, wygładza, nawilża, antyoksydant), Morinda Citrifolia Extract (ekstrakt z owocu Noni łagodzi stany zapalne, zwalcza dolegliwości skórne), Nelumbo Nucifera Flower Water (wyciąg z kwiatu lotosu; nawilża, działa antybakteryjnie i ściągająco).


Tubka kremu BB jest niewielka i bardzo kobieca. Wygodnie się z niej wyciska kosmetyk, a ze względu na jego gęstość nie ma możliwości, aby zastosować opakowanie z pompką. Dość gęsta, bogata konsystencja sprawia, że już niewielka ilość produktu dokładnie i równo pokrywa skórę, a kosmetyk jest bardzo wydajny. Zapach jest delikatny i słodki, przypomina słodycze i umila aplikację, po czym znika. Dla mnie to plus. Krem BB Holika Holika posiada filtr przeciwsłoneczny SPF 30PA+++ i jest dostępny w dwóch odcieniach, ja posiadam 01 Soft Beige. Jest to odcień, który dobrze wtapia się w skórę, posiada lekko różowe tony i wygląda bardzo naturalnie. Nie zauważyłam, aby ciemniał na skórze, a zużyłam już praktycznie całą tubkę. Najlepsze jest to, że krem BB dobrze i długotrwale matuje tłustą cerę, ale nie pozostawia mocnego "płaskiego" matu, a lekko satynowy, zdrowy wygląd skóry. Matowanie jest zdecydowanie lepsze niż w przypadku niejednego europejskiego pokładu! 


Najczęściej aplikowałam go po prostu palcami, oczywiście uprzednio dokładnie umytymi - uważam, że wtedy najlepiej i najszybciej wtapia się w cerę. Stosowałam też Beauty Blender oraz pędzel - oba sposoby są ok, ale najszybciej uzyskiwałam oczekiwany efekt palcami - ciepło ciała przyspiesza zespolenie się kremu ze skórą, a rano każda minuta jest cenna ;) Krem BB dodatkowo ukrywa rozszerzone pory wizualnie pozostawiając twarz gładszą, z ujednoliconym kolorytem - świetnie ukrywa zaczerwienienia oraz niewielkie wypryski, zupełnie jak podkład. Przy czym kompletnie nie czuję go na skórze, nie ma efektu maski czy tapety, idealnie!


Niestety krem ma też wadę, a mianowicie podkreśla suche skórki. Czasem pojawiają się u mnie w okolicach nosa i brody, dlatego warto zadbać o dobrze nawilżoną, wypilingowaną cerę. Zauważyłam też, że ten produkt to dobry sposób na odkrycie, gdzie te suche skórki mamy - podkreśli każdą, nawet taką, której nie widać gołym okiem. Jeśli więc "coś mi pokazał" wieczorem mocniej skupiałam się na tym obszarze twarzy, szczególnie podczas peelingu i zwykle następnego dnia już nie było nic widać. Dodam też, że odkąd regularnie stosuję peeling enzymatyczny ani razu nie zauważyłam suchych skórek :)



Skład pudru: Silica (krzemionka, matuje, dodaje jedwabistej konsystencji, wchłania nadmiar sebum, bezpieczna), Aluminum Starch Octenylsuccinate (matuje, wchłania sebum, wygładza optycznie), Caprylic/Capric Triglyceride, Methicone, Hdi/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Polymethyl Methacrylate, 1,2-Hexanediol, Glyceryl Caprylate, Fragrance, Gossypium Herbaceum (Cotton) Extract (wyciąg z bawełny zmiękcza, kontroluje wydzielanie sebum, chroni przed przetłuszczaniem się skóry), Vaccinium Myrtillus Fruit Extract (ekstrakt z soku borówki, odżywia, wygładza, rozjaśnia i ujędrnia skórę, antyoksydant), Morinda Citrifolia Extract (ekstrakt z owocu Noni łagodzi stany zapalne, zwalcza dolegliwości skórne), Nelumbo Nucifera Flower Water (wyciąg z kwiatu lotosu; nawilża, działa antybakteryjnie i ściągająco), Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract (cukier działa nawilżająco i wygładzająco), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract (wyciąg z owoców pomarańczy; antyutleniacz, ściąga i zmniejsza pory, rozjaśnia skórę i przebarwienia posłoneczne), Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract (ekstrakt z cytryny; chroni przed wpływem wolnych rodników, ujędrnia i rewitalizuje skórę), Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract (wyciąg z klonu; rozjaśnia skórę, wyrównuje koloryt, wygładza, nawilża, antyoksydant).


Puder w niewielkim zakręcanym opakowaniu posiada wewnątrz wygodny puszek. Można go używać zarówno przy pomocy dołączonego gadżetu, co jest wygodne np. w pracy, jak i pędzla. Oczywiście najczęściej pudru używam do wykończenia makijażu, zwłaszcza jeśli chcę potem wykonturować twarz produktami w kamieniu lub proszku - równomiernie się wtedy rozprowadzają i nie tworzą plam. Puder wzmacnia efekt satynowego matu oraz reguluje wydzielanie sebum, dzięki czemu cały make up dłużej wygląda świeżo. Jeśli nałożę go zbyt wiele lekko bieli skórę, ale można to rozetrzeć i zniwelować. Puder zmniejsza także widoczność porów, więc kiedy naprawdę mocno się spieszę, nakładam go bezpośrednio na żel aloesowy. Nadaje się praktycznie do każdego rodzaju cery, ale szczególnie dobrze spisze się przy tłustej i mieszanej.


Podsumowując dzięki Sweet Cotton skóra wygląda naturalnie, a jednak matowo przez kilka bitych godzin. Do tego cera jest ujednolicona, wygładzona, pory i zaczerwienienia są ukryte (chyba, że podkreśli je potem rozświetlacz). Jest to idealny kosmetyk na co dzień dla cery tłustej i mieszanej, a dzięki zawartości kilku sensownie dobranych wyciągów roślinnych po kilku miesiącach używania cera mniej się błyszczy, nawet bez makijażu. Dzięki niemu  nie muszę używać także dodatkowego kremu z filtrem, tutaj mam już SPF 30PA+++. Wszystko mam w jednym kremie, choć często - zwłaszcza w lecie - nakładałam pod niego żel aloesowy na mokro. W lecie krem BB Holika Holika nie spływa ze skóry, ponieważ wystarczy naprawdę cieniuteńka warstwa. Jeśli uważam, że potrzebuję dodatkowego matowienia dodaję  puder - pozostawia satynowe wykończenie, bez efektu sztuczności.
Oba produkty wstępnie zmywam micelem lub olejkiem, a następnie resztki domywam jeszcze pianką. Nie zapychają porów, ale ze względu na silikony może tak się zdarzyć, jeśli nieodpowiednio i niedokładnie zmyjemy makijaż. Najlepiej zrobić to dwuetapowo jak ja :)

Znacie koreańskie kremy BB? Jestem w nich zakochana i odkąd użyłam pierwszego najczęściej to właśnie one towarzyszą mi na co dzień.

Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj