Kosmetyki naturalne i z dobrym składem, które mnie rozczarowały

Odkąd czytam składy coraz łatwiej jest mi kupić kosmetyki, które odpowiadają potrzebom mojej skóry. Wiem czego unikać i w jakiej kolejności ich używać. Zdarza się jednak, że skuszę się na coś nie do końca przekonana składem lub naczytam zachwytów i kupię produkty pod wpływem czyjegoś zdania. Zwykle jestem zadowolona, jednak w ostatnim czasie nazbierało się kilka kosmetyków, które mają całkiem przyjemne składy, a mimo to z różnych względów mnie rozczarowały i się nie sprawdziły. Zaznaczę, że to moje subiektywne opinie i komuś te kosmetyki mogą bardzo odpowiadać. Nie ma produktów idealnych dla wszystkich :)



Alterra, Płyn micelarny z żurawiną BIO

Płyn przeznaczony do demakijażu, do każdego rodzaju cery. Skład wydaje się ok. Wysoko w INCI znajduje się oczywiście alkohol, który jest dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych (o ile jest pochodzenia naturalnego, tutaj producent wskazuje nawet na certyfikowaną uprawę organiczną). Płyn niemiłosiernie nim śmierdzi. Z alkoholem jest ten problem, że wysusza skórę - niby szybko odparowuje (jeśli damy mu chwilę) i jest dobrym, naturalnym konserwantem oraz działa antybakteryjnie, ale jednak minusów jest więcej. Przede wszystkim płyn szczypie w oczy i ściąga skórę tak bardzo, że jest to aż niekomfortowe. Przy dłuższym używaniu moja cera się wysusza, pojawiły się suche skórki. Oczywiście po demakijażu płynem micelarnym myję jeszcze skórę pianką lub żelem, jednak czasem potrzebuję w tzw. międzyczasie coś jeszcze załatwić, a w tym przypadku jak najszybciej muszę umyć skórę, inaczej mam wrażenie, że zwariuję przez to uczucie ściągnięcia. Jestem niewolnikiem tego płynu, więc nie jest komfortowy w użytkowaniu. Makijaż zmywa całkiem ok, może bez efektu wow, ale znam gorsze produkty. Mimo wszystko z powyższych względów nie kupię go nigdy więcej i jestem rozczarowana jego "mocą"- szkoda, bo cena i dostępność bardzo kuszą. Kosztuje 9zł/150ml, ale często jest w promocji. Swój kupiłam za 6zł.

Alterra, Tonik do twarzy z lilią wodną

Ponownie pojawia się sprawa alkoholu już na drugim miejscu w INCI. W przypadku toniku sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ tonik z założenia zostawimy na skórze, nie zmywamy go już. Oczywiście produkt śmierdzi alkoholem, który może pochodzi w certyfikowanych upraw, ale nie zmienia to faktu, że wysusza i bardzo ściąga skórę. Pomimo gliceryny i kilku ekstraktów moja cera znacząco się pogorszyła, pojawiły się suche skórki i dyskomfort, cera się trochę uwrażliwiła m.in. na zmiany temperatur (mocniej się czerwieni). Początkowo łatwo zauważyć, że skóra dłużej jest matowa, jednak już po kilkunastu użyciach zaczyna się błyszczeć mocniej niż przedtem. Poza tym tonik zawiera łagodne i naturalne, ale jednak substancje myjące, które niekoniecznie powinny znajdować się w kosmetyku niespłukiwalnym. Biorąc pod uwagę, że rolą toniku jest tonizowanie (regulacja pH skóry) i ewentualnie nawilżanie, kompletnie nie rozumiem po co znajdują się w nim jeszcze substancje myjące. Zmęczyłam połowę toniku przez kilka tygodni, bo nie lubię wyrzucać produktów. Używam go sporadycznie i na pewno więcej nie kupię. Kosztuje ponad 10zł/150ml, często jest w promocji.

POLECAM


Rival de Loop, Tonik odżywczy do skóry suchej i wrażliwej

Kolejny tonik z Rossmanna i kolejne rozczarowanie. Przede wszystkim jest to tonik, który równie dobrze może służyć do lekkiego demakijażu, ponieważ już na trzecim miejscu w INCI zawiera łagodny dla skóry detergent. Przez to tonik bardzo się pieni! Poza tym skład jest do przyjęcia i nawet może bym go używała właśnie do demakijażu, gdyby nie obrzydliwy zapach. Rzadko kiedy aromaty kosmetyków odrzucają mnie na tyle, że nie jestem w stanie ich używać, ale ten jest zwyczajnie nie do zniesienia. Wielki plus za brak sztucznej kompozycji zapachowej, jednak ja nie mogę go używać. Kosztuje 4,50zł/200ml.

Składy powyższych kosmetyków (od lewej): Rival de Loop Tonik odżywczy, Alterra Tonik, Alterra Płyn micelarny


Termissa, Woda termalna z Podhala

Kiedy tylko zobaczyłam tą wodę wiedziałam, że muszę ją kupić. Polska woda termalna, coś pięknego! Jak może pamiętacie stosuję metodę pielęgnacji "na mokro", gdzie każdą kolejną warstwę nakładam na wilgotną od poprzedniej warstwy skórę i w związku z tym często stosuję wody termalne oraz hydrolaty. Niestety trafił mi się chyba feralny egzemplarz, udało mi się tylko raz ładnie rozpylić mgiełkę, zaraz potem atomizer się zepsuł, w ogóle nie psika, a woda jedynie kapie po butelce. Dodatkowo produkt posiada ciemno różową barwę, a podobno powinna być ewentualnie delikatnie różowa ze względu na rozpuszczone minerały. Jestem bardzo zawiedziona, nowa, ciekawa marka, a jednak produkty niedopracowane. Szkoda! Kosztuje 18-20zł/150ml.
Skład: Woda termalna z Podhala, Nitrogen, Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerin (and) Sorbic Acid***, Sodium Hydroxide. 


Babuszka Agafia, Maseczka do twarzy tonizująca Dourska

Te saszetki podbiły wiele serc, więc oczywiście ja również musiałam je poznać. Wersja tonizująca jest pierwszą, jaką kupiłam. Maseczki są bardzo tanie, ich ceny wahają się w granicach nawet 4-5zł/100ml. Jedna saszetka spokojnie wystarcza na kilka, jeśli nie kilkanaście użyć. Składy wydają się również ok (na zdjęciu poniżej). Niestety ta wersja kompletnie nic nie robi - nie zauważyłam ani zmiękczenia, ani nawilżenia. Do tego jest mocno naperfumowana, aż boli mnie od niej głowa i moment zmycia jej po 10 minutach witam z prawdziwą ulgą. Niestety zapach utrzymuje się jeszcze dłuższą chwilę na skórze. Zauważyła również, że powoduje zaczerwienienie skóry, być może coś mnie w niej uczula, choć patrząc na pojedyncze składniki nie mam pojęcia co - nigdy dotąd nie zauważyłam, aby moja skóra źle reagowała na któryś z nich.


W składzie wysoko znajdują się emolienty, nawilżająca gliceryna, roślinne ekstrakty oraz biała glinka, więc jest ok. Zdecydowanie dalej znajdziemy także SCS - detergent (po co?), zagęstniki i składniki kompozycji zapachowej. Jestem ciekawa czemu maseczka zawdzięcza bladoróżową barwę, gdyż w składzie nie wykazano barwników. Generalnie coś mi się tu nie zgadza - delikatnie mówiąc.
Z kosmetyków Babuszki nie zawsze jestem zadowolona, dla mnie ta marka to wielka loteria. Pisałam o nich już kilkakrotnie na blogu. Przykładowo:

POLECAM


NIE POLECAM



Palmer's, Kokosowy balsam do ust

Nie będę się rozwodzić - ten balsam bardziej wysusza usta niż je nawilża, natłuszcza czy chroni. Przez czas, w którym go używałam moje usta były w tragicznym stanie, a i skóra wokół była zaczerwieniona i podrażniona (od wiatru, mrozu). Przyjemnie pachnie kokosem, ma dobry skład i dobrze się rozprowadza, ale co z tego, skoro to jedyne zalety? Opakowanie wykręca się bez zarzutu. W składzie znajdziemy m.in.olej kokosowy, olej monoi, olej makadamia, olej ze słodkich migdałów, masło shea i kakaowe, olej słonecznikowy i filtry. Nie zawiera parafiny. Kosztuje w granicach 8-11zł/4g.


Organique, Serum do twarzy i ciała

Lekki żel, który niby szybko się wchłania, a jednak potwornie się lepi. Nawilża bardzo słabo, skóra woła o inny produkt, jednak często kolejno nałożone balsamy czy masła zwyczajnie się na nim wałkują i dłużej wchłaniają. Opakowanie jest świetne, ale za cenę 45zł/100ml czyli niewielkich rozmiarów buteleczkę, kupić go nie warto. Więcej pisałam o nim w recenzji poniżej (tam też jest skład):


Unani, Dermo Defense Face Mask, Maseczka do twarzy z aloesem

Lekka, żelowa maseczka o delikatnym zapachu, która do złudzenia w działaniu przypomina żel aloesowy. Dobrze się rozprowadza i dość szybko wchłania, dając uczucie lekkiego chłodu. Maskę należy zmyć po 10 minutach wodą i przetrzeć skórę tonikiem. Najlepszej stosować ją 1-2 razy w tygodniu. Zawiera głównie: sok z aloesu na pierwszym miejscu w INCI (nawilża, łagodzi podrażnienia, koi, ale może też uczulać!), potem wodę, propanediol (nawilża), ekstrakt z czużycy (CeresoftTM, wzmacnia skórę od wewnątrz, zmniejsza nadreaktywność skóry wrażliwej), glicerynę (nawilża), ale też kontrowersyjne substancje (m.in. donor formaldehydu). Skład niby fajny, a jednak nie do końca. Kosztuje ok. 50zł/125 ml i posiada świetną, aluminiową, higieniczną butelkę przypominającą dezodorant z pompką.
Skóra po zmyciu maseczki jest ukojona i lekko nawilżona, pełna blasku. Maska nadaje się do wszystkich rodzajów skóry, nie zapycha, mnie nie podrażniła (nie mam alergii na aloes). Stosuję ją raz w tygodniu, czasem nakładam także na wilgotne włosy pod emolienty. Właściwie działa bardzo podobnie do żelu aloesowego, a jest mniej wydajna i dlatego więcej jej nie kupię.

POLECAM



Znacie któryś z powyższych kosmetyków? Jakie są Wasze ostatnie rozczarowania kosmetyczne?

Organique, recenzja peelingu, serum do ciała oraz pianki myjącej

Lubię kosmetyki naturalne, zdecydowanie lepiej działają na moją skórę czy włosy niż tradycyjne drogeryjne receptury. Pomimo trochę wyższych cen obecnie to one dominują w mojej łazience. Bardzo mnie to cieszy zresztą, choć póki co nie przekreślam też "zwykłych" kosmetyków. Czytając składy stałam się dużo bardziej świadoma i łatwiej mogę kupić produkty, które są dostosowane do mojej skóry, a co za tym idzie zwiększam prawdopodobieństwo, że się sprawdzą i nie zrobią mi krzywdy. Czasem jednak marka, która deklaruje swoją naturalność trochę nagina prawdę używając kontrowersyjnych konserwantów czy silnych detergentów. Nie zmienia to faktu, że cieszą mnie podczas używania, jednak nie lubię wprowadzania nas, konsumentów, w zakłopotanie. Aby dowiedzieć się o co chodzi zapraszam dalej.


Marka Organique uważa swoje kosmetyki za "zdrowe i naturalne" - cytat z opisu strony producenta. Dalej czytamy, że produkty to "połączenie znanych od tysięcy lat receptur z najdalszych zakątków świata oraz zdobyczy nowoczesnej kosmetologii". Obecnie praktycznie wykończyłam trzy kosmetyki tej marki: cukrowy peeling do ciała i serum z tej samej serii oraz mleczną piankę do mycia ciała, którą dostałam od Ani Aneczkablog. Używam jeszcze kilku miniaturek do twarzy z serii z dynią, ale o tym innym razem :) Opakowania mają fajną, przejrzystą szatę graficzną, choć obecnie wszystkie kosmetyki mają nowe etykiety. Widać, że marka stawia na biel i minimalizm w designie.


Organique, Kojący peeling cukrowy do ciała  Mleko kozie i liczi

"Pierwszy krok terapii łagodzącej, polecanej szczególnie dla skóry wrażliwej. Skóra po peelingu nabiera blasku, jest miękka, gładka i pachnąca. Peeling cukrowy zawiera masło Shea  i odżywczy olej sojowy, który regeneruje, chroni przed utratą wody i wygładza skórę. Dodatkowo peeling zawiera witaminę E, która jest silnym antyoksydantem oraz ekstrakt z mleka koziego (łagodzi, przyspiesza regenerację naskórka) i owocu liczi (nawilża, rewitalizuje skórę)."

Skład peelingu: SUCROSE (cukier), GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL (olej sojowy, emolient, natłuszcza i chroni przed utratą wody), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE (emolient), CETEARYL ALCOHOL (emolient), CERA ALBA (bielony wosk pszczeli, emolient), PARFUM (kompozycja zapachowa), BUTYROSPERMUM PARKII (masło Shea, odżywia i natłuszcza skórę), GLYCERIN (gliceryna, nawilża), AQUA (woda), CAPRAE LAC EXTRACT (kozie mleko, nawilża, odżywia, uelastycznia), LITCHI CHINENSIS FRUIT EXTRACT (ekstrakt z liczi, antyoksydant), TOCOPHERYL ACETATE (wit. E, antyoksydant), LIMONEN (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać), Hexyl Cinnamal (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać), Hydroxyisohexyl-3-cyclohexane Carboxyaldehyd (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać). 
Uwaga, w nowej wersji zmieniły się składniki kompozycji zapachowej, a opakowanie zyskało nową etykietę. Obecnie zaraz po wit. E mamy ALFA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, HEXYL CINNAMALDEHYDE, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL .


Analizując skład od razu widać, że substancje, którymi się chwali producent są w ilościach niewielkich (masło shea, mleko kozie, wit. E, liczi - wszystko już po kompozycji zapachowej, a więc w bardzo niewielkiej ilości). Podstawą jest cukier oraz olej sojowy, a także kilka innych, bezpiecznych emolientów, tworzących na skórze ochronną warstwę. Nie jest źle, choć użyte składniki kompozycji zapachowej mogą uczulać - w serii przeznaczonej do skóry wrażliwej.


Peeling ma konsystencję miękkiego masła z licznymi, zatopionymi drobinkami cukru, dzięki czemu łatwo się nabiera. Posiada naturalną barwę i ciekawy, trochę mleczno-owocowy zapach, kojarzy mi się z deserem. Opakowanie to przezroczysty, plastikowy słoik z aluminiową zakrętką. Etykieta bardzo trwała, nie niszczy się. Peeling Organique dobrze złuszcza martwy naskórek, porządnie masuje skórę. Używając go na suchą skórę jest naprawdę konkretny, dlatego ja wolę stosować go na już zwilżone ciało. Ładnie się rozprowadza, nie spływa, trzyma się skóry. Po zmyciu pozostawia przyjemną, przynajmniej dla mnie, lekko tłustą warstwę ochronną, więc balsam można pominąć. Co ciekawe bardzo lubi go także mój mąż, mówi, że skóra jest po nim bardzo miękka, nawilżona i miła w dotyku :) Kosztuje 65zł/200ml.


Organique, Pianka do mycia ciała MLEKO

"Ciekawa alternatywa dla tradycyjnego żelu pod prysznic. Ma delikatną, puszystą konsystencję i pięknie pachnie. Polecana do wszystkich rodzajów skóry. Dzięki wysokiej zawartości gliceryny roślinnej (30%) nawilża skórę podczas kąpieli, pozostawiając ją jedwabiście gładką. W kontakcie z wodą tworzą myjącą, delikatną pianę."


Skład pianki: GLYCERIN (30% składu to gliceryna, teoretycznie nawilża, jednak w takim stężeniu potrafi także dawać uczucie suchości poprzez wiązanie wody z naskórka, na szczęście tutaj ją zmywamy), AQUA (woda), SORBITOL (nawilża), SODIUM COCOYL ISETHIONATE (łagodny detergent z oleju kokosowego, substancja myjąca), DISODIUM LAURYL SULFOSUCCINATE (łagodny detergent), SODIUM CHLORIDE (sól, zagęszczacz), SODIUM STEARATE (emulgator), PARFUM (kompozycja zapachowa), PROPYLENE GLYCOL (syntetyczny glikol, nawilża, ułatwia przedostanie się innych substancji głębiej, może uczulać, kontrowersyjny), SODIUM LAURATE (syntetyczny detergent), SODIUM LAURETH SULFATE (słynne SLES, silny syntetyczny detergent, może podrażniać skórę), SODIUM LAURYL SULFATE (słynny SLS, silny syntetyczny detergent, często przesusza skórę), PHENOXYETHANOL (konserwant), STEARIC ACID (stabilizator oraz substancja renatłuszczająca), LAURIC ACID (antybakteryjny), Tetrasodium EDTA (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Pentasodium Pentetate (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Tetrasodium Etidronate (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol, Hexyl Cinnamaldehyde, Limonene, Linalool - wszystkie pięć to składniki kompozycji zapachowej, mogą uczulać.
Uwaga tu też zmieniła się końcówka składu wraz z etykietą. Obecnie po Lauric Acid widnieje: CI 42080, CI 19140, PENTASODIUM PENTETATE, TETRASODIUM EDTA, TETRASODIUM ETIDRONATE, AMYL CINNAMAL, BENZYL SALICYLATE, HYDROXYISOHEXYL-3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, LINALOOL.

Pianka posiada więc sporo detergentów, w większości delikatnych dla skóry. Tym bardziej kompletnie nie rozumiem obecności silnego SLS oraz SLES. Jest kilka substancji syntetycznych.


Pianka posiada podobne opakowanie do peelingu, czyli przezroczysty, plastikowy słoiczek z aluminiową zakrętką. Pod spodem ma jeszcze dodatkowe zabezpieczenie ze sreberka. Zapach jest nieziemski, ale trudny do opisania. Lekko perfumowany, ale i zdecydowanie mleczny. Cudo. Konsystencja puszystej pianki, gęstej jak deser - nie uniknę tego porównania - dzięki czemu łatwo się nabiera. Można rozetrzeć ją w mokrych dłoniach lub już na wilgotnej skórze, dopiero wtedy powstanie delikatna pianka myjąca. Nie pieni się mocno, ale daje wystarczające uczucie czystości, nie czuję się po niej "niedomyta". Dzięki temu, że ją zmywamy nie wysusza skóry. Kosztuje 35,90zł/100ml, jednak jest średnio wydajna. Jeśli używa się jej często - szybko znika, ale sprawia też dużo radości i cieszy swoim niesamowitym zapachem. Idealny produkt podczas podróży - jest lekka i się nie wyleje.


Organique, Kojące serum do twarzy i ciała Mleko kozie i liczi

"Jedwabiste serum do twarzy i ciała, polecane szczególnie dla skóry wrażliwej. Wykazuje działanie kojące, wzmacniające i nawilżające skórę. Lekka, żelowa konsystencja i delikatny zapach zwiększają komfort aplikacji. Serum intensyfikuje działanie całej Terapii Łagodzącej."

Skład serum aktualny (wyrzuciłam już opakowanie, na którym był skład mojego egzemplarza, bardzo możliwe, że też się zmienił): AQUA (woda), GLYCERIN (gliceryna, nawilża), POLYGLYCERYL-4 CAPRATE (emulgator i emolient), CAPRAE LAC EXTRACT (kozie mleko, bardzo dobrze nawilża, oczyszcza i odżywia skórę), PEARL EXTRACT (ekstrakt z perły, poprawia nawilżenie, chroni i spowalnia procesy starzenia, wygładza i rozjaśnia skórę), TRITICUM VULGARE (WHEAT) GERM EXTRACT (biokompleks z kiełków pszenicy o działaniu kojąco-ochronnym; wygładza podrażnioną skórę, nawilża ją i regeneruje jej naturalną warstwę ochronną; hamuje proces zapalny i wzrost temperatury podrażnionej skóry; łagodzi reakcje alergiczne oraz podrażnienia wywołane promieniami UV, wodą z basenu, zanieczyszczeniami środowiskowymi czy goleniem; doskonale nawilża skórę), SACCHAROMYCES CEREVISIAE EXTRACT (ekstrakt z komórek Saccharomyces zawierający witaminy z grupy B oraz zestaw koenzymów; nawilża, łagodzi; przyśpiesza pobieranie tlenu, odtwarzanie tkanki łącznej, ułatwia regenerację naskórka), SODIUM HYALURONATE (nawilża), PANTHENOL (łagodzi podrażnienia), CANOLA OIL (olej z rzepaku kanadyjskiego, emolient tłusty), LITCHI CHINENSIS FRUIT EXTRACT (ekstrakt z liczi, bogaty w wit. utrzymuje nawilżenie, regeneruje), TOCOPHERYL ACETATE (wit. E), ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER (zagęstnik), XANTHAN GUM (zagęstnik), SODIUM HYDROXIDE (regulator pH),  PHENOXYETHANOL (konserwant), ETHYLHEXYLGLYCERIN (nawilża), PARFUM (kompozycja zapachowa), ALFA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, HEXYL CINNAMALDEHYDE, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL (wszystkie to składniki kompozycja zapachowej, które mogą uczulać).


Serum łagodzące posiada plastikową, lekką butelkę z pompką i korkiem. Jest to bardzo wygodne i higieniczne opakowanie, jednak nie wiadomo, ile zostało produktu w środku. Serum to mleczno-przezroczysty, gęsty żel o zapachu identycznym jak peeling, tylko odrobinę słabszym. Pachnie troszkę owocowo, troszkę mlecznie. Dobrze się rozprowadza, choć przez chwilę bieli skórę, to po chwili całkowicie się wchłania. Niestety najczęściej skóra się po nim nieprzyjemnie lepi np. do ubrań. Tak samo, jeśli zaaplikuję je na nogi i mam na sobie krótkie spodenki nogi się do siebie przyklejają - irytujące. Serum to po prostu bardzo lekki, żelowy balsam, który nawilża minimalnie. Moją normalną skórę troszkę chroni przed utratą wody, ale nie mam uczucia, że wystarczająco. Organique poleca nakładać na nie jeszcze masło z tej samej serii, którego nie posiadam. Zauważyłam, że masła innych marek wklepane po serum gorzej się wchłaniają, czasem nawet wałkują. Nie jest to produkt do komfortowego użytku solo, przynajmniej u mnie. Mimo, że kosmetyk jest przeznaczony do ciała i twarzy, nigdy nie nałożyłam go na cerę, zawsze używałam tylko do ciała i ewentualnie do rąk, pod dodatkową warstwę tłustszego kremu z masłem shea. Kosztuje 45zł/100ml. Średnio wydajne, zwłaszcza, że pojemność jest niewielka.


Podsumowując dwa z trzech produktów bardzo przypadły mi do gustu i używałam ich z prawdziwą przyjemnością. Marka to ładnie pachnące kosmetyki o niespotykanych konsystencjach i genialnych opakowaniach. Jednak patrząc na ceny i składy dostrzegam pewien dysonans, co nie zmienia faktu, że chętnie poznam bliżej inne perełki. Najpierw jednak bardzo dokładnie wczytam się w składy. 
A Wy znacie Organique? Polecacie coś? Miałyście recenzowane kosmetyki?
Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj